Taekwondo - MŚ: pechowa porażka Szczęsnowskiego

Na drugiej walce swój start w trwających w Guadalajarze 25. Mistrzostwach Świata w taekwondo olimpijskim zakończył Mateusz Szczęsnowski. Awans był jednak o krok.

Startujący w kat. -68 kg Szczęsnowski zaczął zmagania od przekonującego zwycięstwa z Japończykiem Takahito Maedą. W kolejnej rundzie czekał go pojedynek z Azerem Javadem Aghayevem i ciężko wyobrazić sobie bardziej wyrównaną walkę. Pierwsza runda zakończyła się wynikiem 4:4. Od czasu wprowadzenia nowych zasad, każda z rund musi zakończyć się wskazaniem zwycięzcy, tak aby można było przyznać duży punkt za wygraną rundę. Pierwszym kryterium przy remisie jest większa ilość skutecznych kopnięć i niestety to zaważyło o przyznaniu punktu Azerowi, który wykonał dwa kopnięcia za 2 punkty, podczas gdy Polak tylko jedno (pozostałe "oczka" wywalczył przez ciosy pięścią). W II rundzie na 30 sekund przed końcem Szczęsnowski przegrywał aż 0:8, ale wtedy przystąpił do udanej ofensywy z serią wysoko punktowanych trafień, które na 3 sekundy przed końcem przerodziły się w wynik 11:9 dla naszego reprezentanta. Wtedy to Szczęsnowski otrzymał karę gam-jeom za rzekome unikanie walki i przewaga zmalała do jednego punktu. Równo z końcem rundy sędzia zadecydował o ponownym ukaraniu Polaka za to samo, co poskutkowało remisem 11:11. Kryteria dodatkowe ponownie wskazywały na zawodnika z Azerbejdżanu i tym samym, mimo remisu w obu rundach, to Aghayev wygrał 2:0 i awansował do kolejnej rundy. Szczęsnowski był wyraźnie niezadowolony z decyzji arbitra, ale nie było już możliwości challengu, i ostatecznie w trochę kontrowersyjnych okolicznościach, zawodnik UKS KORYO Mszana Dolna zakończył swój udział w mistrzostwach świata na 1/16 finału. 

Jutro (17.11) do walki przystąpi ostatnia z biało-czerwonych - Aleksandra Kowalczuk. Najbardziej utytułowana polska taekwondzistka, po wycofaniu się Bianki Cook (wcześniej Walkden) będzie rozstawiona z numerem 3.