NHL: Canucks zaskoczyli Kings

  • Dodał: Andrzej Kacprzak
  • Data publikacji: 19.11.2022, 11:00

W jedynym wczorajszym spotkaniu NHL Vancouver Canucks zupełnie nieoczekiwanie ograli Los Angeles Kings 4:1.

 

Wczorajsza noc z NHL była dość specyficzna ze względu na to, że rozegrano zaledwie jedno spotkanie. Dodatkowo mecz ten nie zapowiadał się jako niezwykle emocjonujący. Mierzyli się ze sobą bowiem Vancouver Canucks oraz Los Angeles Kings. Drużyna z Kalifornii w ubiegłych rozgrywkach zameldowała się w fazie play-off, gdzie w pierwszej rundzie na pełnym dystansie ulegli Edmonton Oilers 4:3 w meczach. Kings dodatkowo dobrze spisywali się w obecnych rozgrywkach i zajmowali 2. miejsce w tabeli konferencji zachodniej. Należało jednak zaznaczyć, że mieli rozegrane conajmniej dwa spotkania więcej od większości rywali. Natomiast Canucks nie mają za sobą zbyt udanego sezonu. Kanadyjska ekipa nie zakwalifikowała się w ubiegłym sezonie do fazy play-off, bowiem zabrakło im do tego celu 6 punktów. Dotychczasowe rezultaty w obecnych rozgrywkach również nie napawały optymizmem. Drużyna z Vancouver w 17 meczach wygrała tylko 5 razy, notując przy tym 3 porażki po dogrywce i 9 w regulaminowym czasie. Promykiem nadziei mogło być natomiast ich ostatnie zwycięstwo z Buffalo Sabres 5:4.

 

Sam mecz nie porywał w pierwszej tercji. Obie ekipy miały problemy ze stworzeniem wyraźnego zagrożenia pod bramką rywali. Nieco lepsze wrażenie sprawiali jednak grający u siebie Canucks, którzy częściej nacierali na bramkę rywali. Miejscowi nie byli jednak w stanie wykorzystać tej nieznacznej przewagi i w efekcie w pierwszej tercji nie zobaczyliśmy ani jednej bramki. Mecz przynajmniej na tym etapie nie był też specjalnie ostry, a zawodnicy obu drużyn zaliczyli po jednej dwuminutowej karze. Druga tercja to już jednak zupełnie inna historia. Gra zdecydowanie się rozkręciła i tym razem to Kings zdecydowanie częściej atakowali bramkę rywali. Pomimo optycznej przewagi jako pierwsi punkt zdobyli Canucks. Strzelcem bramki był Elias Petterson. Kilka minut później Kings otrzymali karę i niemal natychmiast odbiło im się to czkawką. Już 20 sekund później na 2:0 podwyższył Brock Boeser. Niespełna trzy minuty później nadzieję w serca gości wlał Blake Lizotte i przewaga Canucks znów wynosiła tylko jedną bramkę. Kings dalej mieli optyczną przewagę, ale już minutę po ich trafieniu swoją drugą bramkę zdobył Petterson. Po dwóch tercjach było więc 3:1. Jeśli Kings myśleli o zwycięstwie w tym spotkaniu to musieli szybko uzyskać trafienie. Drużyna z Kalifornii mocno nacierała na bramkę rywali od pierwszych minut ostatniej części gry, ale znów powtórzył się schemat z drugiej tercji. Kings atakowali, a bramkę zdobyli Canucks. Swoje drugie trafienie zanotował wówczas Boeser i było już 4:1. 

 

Vancouver Canucks spokojnie dowieźli już prowadzenie do końca i pokonali Los Angeles Kings 4:1. Było to dość niespodziewane zwycięstwo kanadyjskiej ekipy, która dzięki drugiej z rzędu wygranej przesunęła się na 13. miejsce w tabeli. Kings pozostają natomiast na 2. pozycji, ale mając na uwadze liczbę rozegranych przez nich spotkań niebawem może czekać ich spadek.

 

Vancouver Canucks - Los Angeles Kings 4:1 (0:0, 3:1, 1:0)

Andrzej Kacprzak – Poinformowani.pl

Andrzej Kacprzak

Pasjonat sportu i rocka. Piszę głównie o piłce nożnej, koszykówce, tenisie oraz Formule 1.