Idzie nowe! Sezon zmian i emocji w biegach narciarskich czas zacząć!
By Granada - Own work, CC BY-SA 4.0, Wikimedia Commons

Idzie nowe! Sezon zmian i emocji w biegach narciarskich czas zacząć!

  • Dodał: Inga Świetlicka
  • Data publikacji: 24.11.2022, 11:25

Tegoroczna edycja Pucharu Świata w biegach narciarskich będzie inna niż wszystkie. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wprowadziła szereg ważnych zmian w zasadach zmagań i punktacji. Na starcie zabraknie wielu gwiazd z poprzednich lat, dlatego pole do popisu będą mieli zawodnicy i zawodniczki, którzy dotychczas byli na drugim planie. Nowa formuła i nowe twarze mają zapewnić wiele emocji i wpłynąć na atrakcyjność dyscypliny – czy tak się stanie, zobaczymy z czasem. Kto najlepiej odnajdzie się w nowych warunkach i zdominuje rywalizację? Jak w tym systemie poradzą sobie polscy biegacze?

 

Przed startem sezonu 2022/2023 w biegach narciarskich więcej jest pytań niż odpowiedzi. Do cyklu Pucharu Świata wprowadzono rewolucyjne zmiany: zrównano dystanse dla kobiet i mężczyzn, zmieniono zasady punktacji oraz formułę rozgrywania sprintów drużynowych i sztafet. Nachodząca zima będzie więc okazją do sprawdzenia wielu pomysłów, które w teorii mają urozmaicić zmagania biegaczy i zapewnić bardziej wyrównaną i emocjonującą rywalizację. Jak to wszystko będzie wyglądało w praktyce, będziemy mogli przekonać się już od jutra, kiedy to w fińskiej Ruce zainaugurowane zostaną pucharowe zmagania.

 

NOWE ZASADY

 

Nowe dystanse. Historyczna decyzja o zrównaniu dystansów dla kobiet i mężczyzn budzi w środowisku mieszane uczucia i ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Z jednej strony oznacza to, że kobiety będą teraz biegały wyczerpujące 20 i 50 km, co promuje zawodniczki doświadczone i bardzo wytrzymałe. Z drugiej, najbardziej podstawowy dystans męski – 15 km – został skrócony do 10 km, z czego pewnie najbardziej zadowoleni będą sprinterzy.

 

Nowa formuła. Zmiany nie ominęły również zmagań zespołowych. W Pucharze Świata zadebiutują czteroosobowe sztafety mieszane. Składy sztafet będą mogły być złożone z zawodników z dwóch różnych krajów. Zmieniono także formułę sprintu drużynowego, w którym zrezygnowano z rozgrywania biegów półfinałowych. Zamiast nich odbędą się kwalifikacje indywidualne. Najpierw jedno okrążenie sprinterskiej pętli pokonają zawodnicy z pierwszej zmiany sztafety (startując co 15 sek.), a następnie biegacze z drugiej zmiany. Czasy zostaną zsumowane i 15 najszybszych duetów awansuje do finału. Decydujący bieg będzie rozgrywany wg starych zasad (zawodnicy naprzemiennie trzykrotnie pokonują sprinterską pętlę).

 

Nowa punktacja. Kolejną fundamentalną zmianą w nadchodzącym sezonie jest punktacja. Od tego roku pucharowe punkty zdobywać będzie 50 najlepszych zawodniczek i zawodników na mecie, a nie 30, jak było do tej pory. Inny będzie także podział punktów, które biegacze zdobywają za konkretne miejsca, a różnice punktowe pomiędzy lokatami w ścisłej czołówce będą minimalne. Przykładowo triumfator zawodów otrzyma 100 pkt., a zdobywca drugiego miejsca – 95 pkt. (wcześniej było ich 80). Ogólnie rzecz biorąc – wywalczenie pucharowych punktów będzie znacznie łatwiejsze niż w poprzednich latach.

 

NOWY KALENDARZ

 

Zrównanie dystansów niesie za sobą zmiany w kalendarzu zawodów. Łącznie w sezonie pucharowym zaplanowano 35 biegów, w tym pięć w konkurencjach drużynowych. Indywidualnie biegaczki i biegacze 14 razy będą rywalizować w stylu klasycznym i 16 razy w stylu dowolnym. Przewidziano 13 biegów sprinterskich (6 klasykiem, 7 łyżwą), osiem biegów na dystansie 10 km (5 klasykiem, 3 łyżwą), jeden bieg na 15 km stylem klasycznym, sześć biegów na 20 km (2 klasykiem, 4 łyżwą) oraz maraton na dystansie 50 km stylem dowolnym. Ponadto w programie Pucharu Świata znalazły się dwa sprinty drużynowe łyżwą (jeden klasyczny, jeden mieszany) oraz trzy sztafety (jedna klasyczna, dwie mieszane). Na przełomie roku tradycyjnie odbędzie się kolejna edycja cyklu Tour de Ski. Siedmioetapowe zmagania odbędą się Val Munstair (sprint łyżwą i 10 km klasykiem), Oberstdorfie (sprint klasykiem, 20 km łyżwą) i Val di Fiemme (sprint i 15 km klasykiem oraz wspinaczka na Alpe Cermis).

 

Najważniejszą imprezą sezonu będą mistrzostwa świata, które na przełomie lutego i marca rozegrane zostaną w Planicy. Podczas tych zawodów obowiązywać będą „stare” dystanse. W programie czempionatu znajdą się: sprinty techniką klasyczną, biegi łączone na 15 km i 30 km, sprinty drużynowe łyżwą, biegi indywidualne łyżwą (10/15 km), sztafety i maratony na dystansach 30 i 50 km. Miesiąc wcześniej w Whistler odbędą się mistrzostwa świata juniorów i młodzieżowców – w przypadku tej imprezy dystanse zostaną zrównane.

 

NOWA KRÓLOWA I… STARY KRÓL?

 

Therese Johaug. Charlotte Kalla. Maiken Caspersen Falla. Laurien van der Graff. Dario Cologna. Jean Marc Gaillard. To medaliści olimpijscy i mistrzostw świata, którzy po ostatnim sezonie zdecydowali się zakończyć wspaniałe kariery i odwiesić narty na kołek. Nie da się ukryć, że w przypadku rywalizacji kobiet oznacza to koniec pewnej epoki i koniec dominacji Therese Johaug. Po latach norweskiego panowania miejsce na tronie w końcu się zwolniło i ustawiła się kolejka chętnych do przejęcia schedy po dotychczasowej liderce. Pretendentek do tytułu jest wiele, jednak najmocniejsze wydają się Szwedki. Ebba Andersson i Frida Karlsson imponowały formą podczas przedsezonowych zawodów w Bruksvallarnie. Za kilka tygodni do rywalizacji powróci Jonna Sundling, która boryka się z problemami zdrowotnymi. Szwedka w formie z igrzysk w Pekinie będzie niezwykle groźna dla wszystkich. Po bardzo długiej nieobecności na trasy narciarskie wróci również Linn Svahn, a pozostałe szwedzkie biegaczki, jak Johanna Hagstroem, Maja Dahlqvist czy Emma Ribom, będą walczyć o miejsca na podium w poszczególnych zawodach.

 

Kto postawi się Szwedkom? Być może Amerykanki, z Jessie Diggins na czele. Być może Finki, u których od lat topową formę utrzymują Kerttu Niskanen i Krista Parmakoski. Być może coraz mocniejsze Niemki, którym medale igrzysk w Pekinie na pewno dodały skrzydeł. W zawodach w Muonio obok zwycięskich Victorii Carl i Katheriny Henning, z bardzo dobrej strony pokazała się Pia Fink. Skreślać nie można także Norweżek – w tej reprezentacji wciąż biegają multimedalistki imprez mistrzowskich: Heidi Weng i Ingvild Flugstad Oestberg, a w Beitostoelen formą błysnęła Anne Kjersti Kalvaa.

 

O ile w zmaganiach kobiet w czołówce może być międzynarodowo, o tyle w zmaganiach mężczyzn trudno przewidzieć inny scenariusz niż norweska dominacja. W ostatnich latach na poziomie Norwegów biegali jedynie Rosjanie, których zabraknie na trasach biegowych. Nie wydaje się także, by ktoś mógł odebrać kolejną Kryształową Kulę Johannesowi Hoesflotowi Klaebo. Trzykrotny zdobywca tego trofeum jest najwszechstronniejszy spośród norweskich biegaczy – dominuje w sprintach, ale i na dystansach radzi sobie znakomicie. Skrócenie dystansów do 10 km powinno tylko działać na jego korzyść. Inni reprezentanci z kraju fiordów będą się liczyć w walce o podium w każdej konkurencji. W rywalizacji stylem klasycznym samotną walkę z Norwegami będzie toczył Iivo Niskanen. Być może do czołówki dołączą reprezentanci Szwecji – w Bruksvallarnie najrówniej zaprezentował się doświadczony Calle Halfvarsson, który przed własną publicznością odniósł dwa zwycięstwa. W sprincie ponownie mocni powinni być Francuzi, zwłaszcza Lucas Chanavat i Richard Jouve. Nie można też skreślać włoskiego weterana Federico Pellegrino. 

 

NOWE TWARZE I CZARNE KONIE

 

Czy w roku poolimpijskim będziemy mieć jakieś objawienia i niespodzianki? Kilkoro faworytów do miana „czarnego konia” obejrzeliśmy w przedsezonowych zawodach w Finlandii, Szwecji i Norwegii. W rywalizacji w Muonio w głównych rolach wystąpili Niemcy. Obok wspomnianych wcześniej Carl, Hennig i Pink warto zapamiętać nazwisko 22-letniego Friedricha Mocha, który zdeklasował konkurencję w biegu na 15 km łyżwą. Reprezentant Niemiec ma już w dorobku jedno miejsce na podium Pucharu Świata z ubiegłego roku i wydaje się, że robi kolejne kroki, by na stałe zagościć w czołówce. W Beitostoelen sprint wygrała Kristine Stavaas Skistad, mistrzyni świata juniorów z 2019 roku, która wydaje się wracać do formy (podobnie zresztą jak znacznie bardziej doświadczony Even Northug wśród mężczyzn). Z bardzo dobrej strony w Norwegii pokazała się również Czeszka Katerina Janatova, która jak równy z równym walczyła z reprezentantkami gospodarzy, zajmując 4. i 6. miejsce na dystansach. W gronie męskim na wyróżnienie zasłużył 23-letni Haavard Moseby (4. i 5. miejsce), który jednak nie dostał powołania na zawody w Ruce. Zapewne zobaczymy go jednak tydzień później w Lillehammer. Z kolei podczas zmagań w Bruksvallarnie dobrą dyspozycję zaprezentował m.in. 20-letni Edvin Anger. Młodzieżowy mistrz olimpijski z Lozanny zadebiutuje w Kuusamo w Pucharze Świata.

 

CO NOWEGO U POLAKÓW?

 

Polskich biegaczy w tym sezonie także nie ominęły zmiany. Trenerem głównym pierwszej reprezentacji pozostał Lukas Bauer, ale zmienił się skład kadry. Do doświadczonych Macieja Staręgi oraz braci Dominika i Kamila Burych dołączyła Monika Skinder, a także dwaj 20-latkowie: Sebastian Bryja i Robert Bugara. Izabela Marcisz na życzenie do sezonu przygotowywała się indywidualnie pod okiem Justyny Kowalczyk-Tekieli. Właśnie tę grupę biegaczy zobaczymy na starcie podczas inauguracyjnych zawodów Pucharu Świata w Ruce. W programie trzydniowych zmagań znalazły się sprinty techniką klasyczną, biegi indywidualne na 10 km tym samym stylem oraz bieg pościgowy na 20 km łyżwą.

 

Na co stać Polaków w tym sezonie? Przede wszystkim chcemy, żeby nasi zawodnicy zrobili postęp względem ubiegłych lat. Oznacza to regularne punktowanie i miejsca w "trzydziestce" na swoich koronnych dystansach oraz poprawę wyników sprzed roku. Niestety, przedsezonowe starty w Muonio nie napawają wielkim optymizmem, gdyż Biało-Czerwoni w Finlandii zaprezentowali się przeciętnie. Monika Skinder, Maciej Staręga i Kamil Bury preferują sprinty i w tej konkurencji powinni spisywać się najlepiej. Izabela Marcisz i Dominik Bury to dystansowcy, którzy szczególnie dobrze czują się w stylu łyżwowym. Przy nowym systemie od całej piątki oczekujemy regularnego punktowania – najlepiej od jutra – oraz jak największej liczby miejsc w trzydziestce. Dla Sebastiana Bryi i Roberta Bugary będą to pierwsze regularne starty w Pucharze Świata (choć obaj debiutowali w sprincie miejskim w Dreźnie w 2020r.) i sami muszą zobaczyć, w jakim miejscu się znajdują. Punkty na razie są poza ich zasięgiem, a szczyt formy najprawdopodobniej będą szykować na mistrzostwa świata młodzieżowców.

Inga Świetlicka

Miłośniczka sportu, kultury i podróżowania. Mól książkowy oraz kibic polskich olimpijczyków i paraolimpijczyków.