YOG 2018 - badminton: piękne zakończenie pięknego turnieju

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 13.10.2018, 01:35

W piątkowy wieczór w Buenos Aires zakończył się turniej badmintonowy. Była to świetna reklama tego pięknego sportu, zwłaszcza rozgrywany w zupełnie nowym formacie turniej drużynowy.

 

Zacznijmy więc nasze podsumowanie turnieju badmintonowego w ramach YOG w Buenos Aires od turnieju drużynowego. W każdej ekipie, których nazwy zaczerpnięto z alfabetu greckiego, występowało ośmioro zawodników - cztery dziewczęta i czterech chłopaków z różnych krajów i kontynentów. W meczu rozgrywano 10 gier, których kolejność ustalano przed każdym meczem: dwa single chłopców, dwa singel dziewcząt, dwa deble chłopców, dwa deble dziewcząt i dwa miksty. Grano do... 110 punktów. Pierwszą grę rozgrywano do momentu, kiedy któraś ze stron uzyskała 11 punktów, drugą do momentu, kiedy któraś drużyna wywalczyła 22 punkt i tak dalej. Mecz kończył się, kiedy w dziesiątej grze jedna z ekip zdobywała ten 110 punkt. Szalenie ciekawy format przyniósł mnóstwo emocji, zmieniających się wyników i gry na dobrym poziomie. Zbliżony format miał sierpniowy drużynowy turniej w Lubinie, tam jednak nie grano "cięgiem", tylko w każdym meczu grano po 10 gier do wygrania trzech setów do 11 punktów, a potem na końcu sumowano "małe punkty". Obie koncepcje bardzo ciekawe, zwłaszcza w kategoriach młodzieżowych, wydaje się, że ta olimpijska jest ciekawsza. 

 

W turnieju YOG grało osiem drużyn, które najpierw podzielono na dwie grupy, w których każdy grał z każdym, potem rozgrywano ćwierćfinały, półfinały i finały, łącznie z meczem o trzecie miejsce, jak to już na igrzyskach bywa. Ostatecznie brązowe medale zgarnęła drużyna Theta, która pokonała Zeta 110:107. W zwycięskiej drużynie grali Jacqueline Lima (Brazylia), Tereza Svabikova (Czechy), Zecily Fung (Australia), Hirari Mizui (Japonia), Kodai Naraoka (Japonia), Julien Carraggi (Belgia), Lukas Resch (Niemcy) oraz Mohamed Mostafa Kamel (Egipt). 

 

W finale zagrały drużyny Alfa w składzie: Giovanni Totti (Włochy), Vannthoun Vath (Kambodża), Maria Delcheva (Bułgaria), Ashwathi Pillali (Szwecja), Lakshya Sen (Indie), Brian Yang (Kanada), Jennia Gai (USA) i Hasini Ambalangodage (Sri Lanka) oraz Omega: Markus Barth (Norwegia), Chang Ho Kim (Fidżi), Yinhshuan Huang (Tajwan), Kunlavut Vitidsarn (Tajlandia), Leonice Huet (Francja), Anastasiia Prozorova (Ukraina), Oscar Guo (Nowa Zelandia) oraz Thi Anh Thu Vu (Witnam). Mecz nie stał aż na tak wysokim poziomie jak w grach pojedynczych, ale emocji było mnóstwo, bo w obu drużynach siły rozłożone były mniej więcej równo - zawodnicy świetni i ciut gorsi w obu drużynach grali w zbliżonych proporcjach. Mecz był bardzo wyrównany, rzadko przewaga jednej z drużyn przekraczała 2-3 punkty, a prowadzenie zmieniało się co kilka - kilkanaście wymian. Ostatecznie triumfowali gracze z drużyny Ala, która pod koniec meczu zdołała zbudować solidną przewagę. 

 

Turniej singlowy rozgrywano już według tradycyjnego olimpijskiego formatu. Najpierw runda grupowa (osiem grup po czterech zawodników/cztery zawodniczki), triumfatorzy grup rozgrywali ze sobą ćwierćfinały i tak dalej. W wielkim finale singla chłopców Li Shifeng pokonał Hindusa Lakshya Sen 21:15 i 21:19. To był kawałek badmintona na światowym poziomie, pełen długich wymian, ekwilibrystycznych obron i smeczów, po których lotka osiągała prędkość ponad 200 km/h. Warto podkreślić, że mistrz YOG z 2014 roku, także Chińczyk Shi Yuqi w tym roku został wicemistrzem świata... elity. Czy Shifeng dołączy do panteonu wielkich chińskich singlistów. Przekonamy się o tym w najbliższych latach. 

 

Kapitalny był finał singla dziewcząt. Juin Wei Goh i Wang Zhiyi zagrały trzy sety, w których nie było ani jednej łatwo wywalczonej lotki. Każdy punkt okupiony był skrajnym wysiłkiem i długą wymianą. Pod koniec obie zawodniczki słaniały się już na nogach, a jednak walczyły do ostatniej wymiany. Ostatecznie po 75 minutach gry wygrała Malezyjka. Warto zapamiętać te nazwiska. Przypomnimy tylko, że cztery lata temu w finale grały Akane Yamaguchi i He Bingjiao, chyba nie trzeba tych pań przedstawiać. Dla porządku wynik: 16:21, 21:13, 21:19.

 

Piękny był też mecz o trzecie miejsce w singlu chłopców. Po blisko 90 minutach fantastycznie emocjonującej gry Japończyk Kodai Naraoka pokonał Francuza Arnauda Merkla 21:17, 24:26, 22:20. Tak straciliśmy nadzieje na jeden choć medal Europejczyka w singlu, ale występ Merkla po raz kolejny potwierdza, że Francja staje się badmintonową potęgą i za kilka lat może zagrozić duńskiej hegemonii na naszym kontynencie. Odmienny przebieg miał mecz o trzecie miejsce wśród dziewcząt. Tajlandka Phittyaporn Chaiwan rozgromiła do 9 i do 13 Yue Yann Jaslyn Hooi z Singapuru. 

 

Polacy w Buenos Aires nie startowali. 

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.