Oliwia Szymczak: „Wiem, że trzeba pracować, bo nic z nieba mi nie spadnie.” [WYWIAD]
Fot. Paula Duda/Łączy nas piłka

Oliwia Szymczak: „Wiem, że trzeba pracować, bo nic z nieba mi nie spadnie.” [WYWIAD]

  • Dodał: Wiktoria Kornat
  • Data publikacji: 28.11.2022, 15:05

Choć ma zaledwie 19 lat, już nazywają ją 'talentem na europejską skalę'. Oliwia Szymczak, bramkarka konińskiego Medyka, w każdym sezonie udowadnia, że nie są to słowa nad wyraz. Z jedną z najbardziej perspektywicznych golkiperek na krajowym podwórku porozmawiałam o piłkarskich początkach, niedawnym powołaniu do seniorskiej reprezentacji Polski oraz sporych zmianach, jakie latem zaszły w drużynie z Konina.

 

W.K./Poinformowani.pl: Parę dni temu zakończyła się runda jesienna w naszej rodzimej Ekstralidze. Jak podsumowałabyś tę część sezonu w wykonaniu Medyka?

O.S.: Ta runda nie była dla nas łatwa i owocna w zwycięstwa. Mamy bardzo młody zespół, w którym zaszło latem sporo zmian, dlatego na początku sezonu widać było, że brakuje nam trochę ogrania, takiej całości. Ale z meczu na mecz uważam, że byłyśmy coraz lepszą drużyną, coraz lepiej się na boisku rozumiałyśmy, coraz bardziej byłyśmy ze sobą. Efekty mogliśmy dostrzec w ostatnich ligowych spotkaniach, w których pokazałyśmy, że potrafimy strzelać gole rywalom z górnej części tabeli i zdobywać punkty. Myślę, że teraz będzie już tylko lepiej i dobrze przepracowana przerwa zimowa spowoduje, że wiosną pokażemy się z jak najlepszej strony.

 

W.K.: Indywidualnie jesień zapisałabyś sobie bardziej na plus czy na minus? (Medyk Konin na jesień był trzecią najgorszą defensywą w lidze - przyp. red.)

O.S.: Jestem bardzo ambitną zawodniczką i wiadomo, że chciałabym tracić tych bramek jak najmniej. Jesienią miałam bardzo dużo interwencji, ale niestety nie wszystko szło po mojej myśli. Czasem tak jest, że jak bardzo się chce, to nie wychodzi. Ale teraz muszę już skupić się tylko na rundzie wiosennej, żeby się do niej jak najlepiej przygotować, jak najlepiej w niej wypaść i aby goli straconych było jak najmniej.

 

W.K.: W poprzednim sezonie byłaś jedną z najbardziej zapracowanych bramkarek. Czy czujesz, że w tym było podobnie? I czy to mankamenty defensywne były powodem takiego stanu rzeczy? ( w minionym sezonie Oliwia mogła pochwalić się największym procentem (79%) skutecznych interwencji spośród pięciu najbardziej zapracowanych bramkarek w lidze - przyp. red.)

O.S.: Tak, w minionej rundzie z pewnością mogło być podobnie. Tak jak wspominałam, pracy miałam sporo, ale taka moja rola, żeby bronić. Na początku rundy traciłyśmy dużo bramek ze stałych fragmentów gry. Nie do końca odpowiednio się przy nich organizowałyśmy. Ale popracowałyśmy nad tym elementem i już od jakiegoś czasu w ten sposób gola nie straciłyśmy, co może cieszyć. W trzech ostatnich ligowych meczach strzelałyśmy bramkę jako pierwsze, niestety potem po naszych błędach traciłyśmy prowadzenie. Jeśli te mankamenty wyeliminujemy, to z pewnością wiosną będziemy częściej punktować.

 

W.K.: Masz zaledwie 19 lat, a jesteś najstarszą bramkarką w drużynie. Myślę, że to wiele mówi o tym, jak bardzo pozmieniało się latem w Koninie. Traktujecie tę kampanię jako taką „przejściową”? Czy budujecie silną drużynę od podstaw?

O.S.: Były zmiany, ale to nas nie usprawiedliwia w żaden sposób. Moim zdaniem, fajnie, że w klubie postawiono na młodzież. Pozostaje tylko kwestia tego, kiedy my się dotrzemy ze sobą i kiedy to zacznie funkcjonować tak, jak wszyscy byśmy chcieli. Młode piłkarki mają to do siebie, że ich dyspozycja na boisku bywa bardzo nierówna. Z tym trzeba się liczyć, trzeba się spodziewać, że błąd może się przytrafić. Myślę, że jak ta drużyna się dotrze, to będzie naprawdę dobrze. Taki mamy trochę miks młodości z rutyną, bo mamy też w swojej drużynie niezwykle doświadczoną Anię Gawrońską, od której możemy się tylko uczyć.

 

W.K.: Nie da się całe życie być na podium. Poprzedni sezonu w Waszym wykonaniu to tylko wypadek przy pracy? Jednym z Waszych celów wciąż pozostaje walka o top3, czy coś się zmieniło? (w sezonie 2020/21 Medyk po raz pierwszy od 18 lat wypadł poza ligowe podium, kończąc zmagania na miejscu numer cztery. Rok później dwie lokaty niżej - przyp. red.)

O .S.: Brakowało nam tej drużyny, takiej walki jedna za drugą. Aczkolwiek nie wydaje mi się, żebyśmy grały jakoś bardzo źle, po prostu potknęłyśmy się kilka razy i to zadecydowało o tym, że nie byłyśmy na podium. Kilka lat temu Ekstraliga wyglądała tak, że były mocne cztery drużyny i wygrywały z pozostałymi po 5:0, czy 7:0, a teraz nie ma takich wyników lub zdarzają się bardzo rzadko. Liga się wyrównała, każdy każdemu strzela bramki. Jak widać Ekstraliga jest teraz zaskakująca, bo tak naprawdę lider może przegrać z beniaminkiem, więc nie ma tutaj czego przesądzać i nas skazywać na dół tabeli, bo wszystko się może jeszcze zmienić.

 

W.K.: W Ekstralidze zadebiutowałaś w listopadzie 2020 roku w meczu z AZS UJ Kraków. Zachowałaś czyste konto, a twój zespół wygrał 2:0. W tamtym sezonie (20/21) wyborem numer jeden była Jagoda Sapor, rok później to ty wskoczyłaś do bramki i tej pozycji do dziś dnia nie oddałaś. Nie brakuje Ci konkurencji ze strony bardziej doświadczonych bramkarek?

O.S.: Wiadomo, że zawsze fajnie jest, jak ma się kogoś starszego obok siebie i jest od kogo czerpać i łapać doświadczenie. Ale ja już przed tym sezonem wiedziałam, że będę tą najstarszą z bramkarek. I nie jest to dla mnie problemem. Wspominałam o tym, że jestem bardzo ambitna. Sama potrafię się motywować, chcę się rozwijać i dążyć do tego, aby być coraz lepszą. Ja sama chcę od siebie wymagać, a to że dziewczyny są młodsze, nie znaczy, że są gorsze. To są fajne, pracowite bramkarki, z którymi można popracować. To tylko kwestia nastawienia. Albo chcesz się rozwijać i chcesz iść do przodu, albo nie chcesz. I nie ma znaczenia, czy jest ktoś, kto cię ciągnie do góry, czy nie.

 

W.K.: W ostatnich latach Medyk był klubem, który umożliwił wielkie transfery do zagranicznych klubów kilku świetnym piłkarkom, m.in. Paulinie Dudek, czy Ewie Pajor. Czy Ty masz takie ambicje, by dołączyć do tego grona i grać w topowej lidze w Europie?

O.S.: Tak, mam takie ambicje i dążę do tego. Wiem, że mi się to uda prędzej, czy później. Nie deklaruję, że to będzie za rok, za dwa, ale wiem, że mi się to uda i będę w którejś z topowych lig w Europie.

 

W.K.: A zatem jaka jest według Ciebie najbardziej atrakcyjna liga…

O.S.: Nie mam presji na żadną z lig. Najbardziej atrakcyjna dla mnie jest liga angielska, jest według mnie bardzo ciekawa i dobrze się ją ogląda.

 

W.K.: Popraw mnie jeśli się mylę, z grą nogami nie ma problemów, na linii też, a co z grą na przedpolu? Gdybyś miała wskazać jeden mankament to byłaby to...

O.S.: Gra na przedpolu. Pracujemy nad tym na treningach, natomiast są tutaj też dwie inne bramkarki, tak naprawdę nie możemy się skupiać tylko na moich mankamentach.

 

W.K.: W jaki sposób trafiłaś między słupki? Kiedy świadomie zadecydowałaś, że chcesz grać na bramce?

O.S.: Świadomie to myślę, że w wieku 12/13 lat. Z początku głównie turnieje szkolne, chociaż zawsze mnie ciągnęło do pola. Był taki czas, że połowę grałam na bramce, a połowę w polu. Później weszłam w pełni do bramki i do teraz tak zostało. Na treningu lubię wejść w pole i pograć z dziewczynami, ale wiadomo, że nie do końca wiem, jak się w niektórych sytuacjach zachowywać.

 

W.K.: Byłaś regularnie powoływana do kadry U-19, a kilka tygodni temu otrzymałaś swoje pierwsze powołanie na zgrupowanie seniorskiej kadry. Ostatecznie szansy debiutu w meczu nie dostałaś, ale jak podsumowałabyś czas spędzony na zgrupowaniu?

O.S.: Czas spędzony na zgrupowaniu dał mi bardzo dużo wiedzy i nowych doświadczeń. Samo powołanie i możliwość trenowania z takimi zawodniczkami, jak Ewa Pajor, Gosia Mesjasz czy Weronika Zawistowska to dla mnie jako młodej piłkarki wielkie wyróżnienie i szansa. Mogłam z bliska podpatrzeć , jak one się na boisku poruszają, jak się zachowują, jak reagują w pewnych sytuacjach. To bezcenne doświadczenie, które potem mogę przekładać na grę w klubie i dzielić się z koleżankami z Medyka.

 

W.K.: Jakieś sygnały od selekcjonerki Niny Patalon, że to powołanie jest pierwszym, ale zdecydowanie nie ostatnim?

O.S.: Ja się nad tym nie zastanawiałam, zwyczajnie robiłam na treningach to, co potrafię najlepiej i starałam się jak mogłam. Nie dopytywałam i też nie oczekiwałam takich sygnałów, po prostu wiem, że trzeba pracować, bo nic z nieba mi nie spadnie.

 

W.K.: Czy uważasz, że Oliwia Szperkowska jest twoją największą konkurentką w kadrze?

O.S.: Nie postrzegam tego w ten sposób. Nie myślę o tym, z kim walczę o miejsce w kadrze. Koncentruję się na sobie, na tym, aby się rozwijać i być coraz lepszą zawodniczką. Wierzę w to, że praca przyniesie odpowiednie efekty w postaci powołań. A Oliwia to dobra bramkarka, tak samo jak Natalia Radkiewicz. Myślę, że cała nasza trójka w przyszłości może dać reprezentacji wiele pożytku.

 

W.K.: W kontekście Oliwii Szperkowskiej często pojawiają się takie głosy, że ma świetne warunki fizyczne, tj. wzrost, który predysponuje ją do gry na bramce. Ty również nie należysz do najniższych bramkarek, ale czy przywiązujesz do tego aspektu jakąś większą wagę?

O.S.: Wzrost oczywiście ma znaczenie, jeśli chodzi o grę na pozycji bramkarki. Oglądam jednak też dużo meczów piłki nożnej kobiet na najwyższym poziomie i wiem, że nie wszystkie bramkarki są bardzo wysokie. Wiadomo, że kobiety są z natury niższe niż mężczyźni. Centymetry pomagają, ale nie przesądzają sprawy. Można nadrobić innymi elementami, takimi jak zwinność, skoczność czy refleks. I na pracy nad tymi aspektami się skupiam, bo na to mam wpływ. Na swój wzrost wpływu nie mam.

 

W.K.: Słusznie. Ubiegamy się o organizację kobiecego EURO w roku 2025. Uważasz, że nasz kraj jest gotowy na tak duże przedsięwzięcie?

O.S.: Kobieca piłka w Polsce rośnie w siłę i tego nie można podważyć. Media się dużo bardziej interesują, widać postęp na przestrzeni ostatnich 10 lat. Najbardziej, czego bym się obawiała, tak patrząc na mistrzostwa Europy, które były w Anglii w tym roku, to tego, że stadiony nie będą tak zapełnione, jak w Anglii. O resztę się nie boję, logistycznie myślę, że federacja zorganizowałaby to na najwyższym poziomie, bo mamy duże doświadczenie w organizacji takich imprez. Marketingowo też. W Polsce piłka kobieca nie jest jeszcze na takim poziomie rozpoznawalności, piłkarki nie są takimi gwiazdami, jak w innych krajach, ale organizacja takiego dużego wydarzenia jak EURO na pewno mocno by taki stan rzeczy u nas zmieniła.

 

W.K.: Kilka lat temu twoja reprezentacyjna koleżanka po fachu, Kinga Szemik, w jednym z wywiadów powiedziała, że w Polsce nie jesteśmy jeszcze na takim etapie, by kobiecą piłkę traktować poważnie. Zgadzasz się tym twierdzeniem, że i dziś wciąż nie jesteśmy w stanie jej tak traktować?

O.S.: Ta wypowiedź padła jednak kilka lat temu, w tym czasie poczyniliśmy spore postępy i uważam, że takie stwierdzenie obecnie nie jest sprawiedliwe. Piłka kobieca w Polsce się rozwija, ludzie mają jej coraz większą świadomość, mamy coraz więcej piłkarek, drużyn i kibiców. Jeszcze wiele jest oczywiście do zrobienia, ale wierzę, że kolejne lata oraz ewentualna organizacja mistrzostw Europy przyniosą kolejne pozytywne zmiany w tej kwestii.

 

W.K.: Ile czasu dziennie poświęcasz na piłkę? Wliczając wszystkie aktywności związane z przygotowaniem do meczów na boisku i poza nim.

O.S.: Myślę, że około 5-6 godzin dziennie spędzam tylko na tym. Mówię tu o tym, jak przyjeżdżam na stadion, zawsze jestem dużo wcześniej, idę do fizjo roomu, plus trening oraz siłownia.

 

W.K.: Czyli tygodniowo to wychodzi około 25-30 godzin, a do tego dochodzą też wyjazdy na mecze. Czy zarobki przekładają się na wkład pracy, na to ile poświęcacie dla futbolu? Nie chodzi mi o konkretne sumy, nie zamierzam nikomu zaglądać do portfela. Pytam ogólnie, czy kobiety mogą się utrzymać z samego grania w piłkę?

O.S.: W ostatnich latach to się mocno w Polsce zmieniło na plus. Zarobki są większe i można się z gry w piłkę w Polsce utrzymać. Oczywiście nie są to takie kwoty jak w piłce męskiej i dużo im do nich brakuje. Ale my jako piłkarki wcale nie chcemy, czego wiele osób nie rozumie, zarabiać tyle samo co piłkarze. Chciałybyśmy przede wszystkim być tak samo traktowane i mieć takie same warunki i możliwości do rozwoju.

 

W.K.: Jakie są Twoje marzenia? Jakie cele sobie stawiasz? Te krótko i długoterminowe.

O.S.: Nie stawiam sobie jakiś bardzo długoterminowych celów, po prostu tak nie lubię i nigdy tak nie robiłam. Moim celem jest aktualnie to, żeby jak najlepiej prezentować się wiosną w lidze, być zdrową i być powoływaną regularnie do kadry. A z długoterminowych to tak jak mówiłam, zagrać w jednej z tych topowych lig europejskich.

 

W.K.: Kto był twoim pierwszym bramkarskim idolem?

O.S.: Ciężko mi powiedzieć, nigdy nie miałam żadnego idola i do teraz nie mam. Ale bardzo cenię Manuela Neuera i Gianluigiego Donnarummę. Świetni bramkarze.

 

W.K.: Najlepsza piłkarka, przeciwko której kiedykolwiek grałaś…

O.S.: Nie jestem teraz w stanie powiedzieć.

 

W.K.: Często wskazywano na Macleans (Macleans Chinonyerem, nigeryjska piłkarka, w sezonie 21/22 królowa strzelczyń Ekstraligi w barwach Górnika Łęczna z 20 trafieniami na koncie - przyp.red.)

O.S.: Mi bramki nie strzeliła (śmiech).

 

W.K.: Świetnie. Bardzo dziękuję za poświęcony czas!

Wiktoria Kornat – Poinformowani.pl

Wiktoria Kornat

Miłośniczka sportu, w szczególności piłki nożnej w kobiecym wydaniu. Poza futbolem, śledzę zmagania na kortach tenisowych i parkietach koszykarskich. Z innych dziedzin - polityka i lotnictwo cywilne.