Plusliga: wygrana GieKSy w cieniu szczecińskiego falstartu

  • Dodał: K K
  • Data publikacji: 14.10.2018, 22:31

Z pewnością nie tak niedzielne popołudnie wyobrażali sobie siatkarze i kibice zgromadzeni w NETTO Arenie w Szczecinie. W wyczekiwanym przez nich meczu ostatecznie rozegrano tylko 10 akcji. Zdecydowanie lepiej czuli się z kolei obserwatorzy meczu w Katowicach, w którym ich drużyna pokonała Indykpol AZS Olsztyn.

 

Dla drużyny ze Szczecina spotkanie z Treflem Gdańsk miało być rozpoczęciem rozdziału zapowiadającego świetny sezon. W NETTO Arenie kibice szykowali się na ciekawy mecz przeciwko aktualnemu zdobywcy Pucharu Polski (choć już w innym składzie). Obecność na parkiecie potwierdzili Mistrzowie Świata, w tym MVP – Bartosz Kurek.

 

Początek meczu nie zapowiadał tego na co nikt nie był przygotowany. Przy stanie 5:5 w pierwszym secie w hali zapanowała ciemność. Powodem tego miało być uruchomienie systemu przeciwpożarowego przez jednego z kibiców, który zapalił papierosa w toalecie. Niestety, usterki nie udało się ostatecznie naprawić i mecz został odwołany. Zarząd klubu wydał oświadczenie dostępne pod tym linkiem. Nowy termin spotkania Stocznia Szczecin – Trefl Gdańsk nie jest jeszcze znany.

 

Nieco w cieniu rozpoczął się mecz GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn. Większość kibiców i komentatorów wciąż żyła wydarzeniami ze Szczecina, gdy w hali w Szopienicach rozpoczęła się pierwsza akcja. Gospodarze od początku narzucili rytm gry, nie pozwalając olsztynianom na rozwinięcie skrzydeł. Jednakże siatkarze GKSu zaczęli się mylić i utracili swoje prowadzenie (15:15). W końcówce ponownie byli o krok przed Indykami, ale ci znów zdołali ich dogonić (23:23). Karol Butryn ponownie wziął sprawy w swoje ręce, a świetna zmiana Dawida Wocha na zagrywce zakończyła tę partię.

 

W drugim secie gospodarze jeszcze szybciej uzyskali kilkupunktową przewagę i spokojnie dowieźli ją do końca. Dość powiedzieć, że pod koniec seta mieli aż 9 punktów na plusie! Gracze z Katowic świetnie grali blokiem, nie pozwalając gościom przebić się na drugą stronę - tyczyło się to wszystkich zawodników, nawet tak skutecznego w poprzednim sezonie duetu Woicki - Hadrava.

 

GKS Katowice mógł spokojnie zamknąć mecz w trzech setach i przez dłuższy czas wszystko do tego zmierzało. Początek trzeciego seta wyglądał podobnie jak poprzednie partie, a kibice olsztynian mogli już szykować się do wyłączania transmisji. Gospodarze prowadzili 20:9 i nic nie wskazywało na to, że wynik mógłby się jakkolwiek zmienić na korzyść gości. Nic bardziej mylnego. Olsztynianie przypomnieli sobie o swoich umiejętnościach i zdołali nie tylko doprowadzić do remisu, ale i do wygranej! Ponownie zaczął funkcjonować blok, skutecznie atakowali skrzydłowi. Fani biało-zielonych mogli odetchnąć z ulgą i wlać w swoje serca nieco optymizmu.

 

Jednak ich optymizm został szybko ugaszony, bo siatkarze Katowic znaleźli sposób na Akademików, powtarzając schemat z poprzednich partii, gdzie wypracowana na początku przewaga pomagała im triumfować w setach. Mimo starań AZS-u i prób dogonienia przeciwników udało im się to dopiero, gdy punkt nr 17 pojawił się przy nazwie ich drużyny. Remis na tablicy wyników widniał tylko chwilę, a GKS ponownie odjechał rywalom, by ostatecznie wygrać cały mecz 3:1. Pomimo tego to spotkanie i tak może przejść do historii sezonu za sprawą przebiegu trzeciego seta.

 

GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (25:23, 25:17, 23:25, 25:23)

 

GKS Katowice: Krulicki, Butryn, Depowski, Rousseaux, Fijałek, Kohut, Mariański (libero) oraz Woch, Komenda, Sobański

Indykpol AZS Olsztyn: Hadrava, Lux, Zniszczoł, Kapelus, Pietraszko, Woicki, Żurek (libero) oraz Kalinin, Kańczok, Gil, Warda, Urbanowicz

MVP: Karol Butryn