EBL: „Święta wojna” dla Anwilu. Śląsk z pierwszą domową porażką w sezonie
Andrzej Romański / plk.pl

EBL: „Święta wojna” dla Anwilu. Śląsk z pierwszą domową porażką w sezonie

  • Dodał: Konrad Klusak
  • Data publikacji: 28.01.2023, 19:20

Anwil Włocławek zostaje trzecim zespołem, który pokonuje WKS Śląsk Wrocław w sezonie 2022/23 w Energa Basket Lidze będąc zarazem pierwszym, który dokonał tego na wrocławskiej hali.

 

Dla wielu fanów polskiego basketu, a już na pewno dla mieszkańców Wrocławia i Włocławka spotkanie Śląska z Anwilem to jedno z najważniejszych, jeśli nie najważniejsze wydarzenie w rundzie zasadniczej Energa Basket Ligi. „Święta wojna” od zawsze daje wiele emocji, a koszykarze w takim spotkaniu zawsze dają z siebie sto procent.

 

Początek meczu zdecydowanie na korzyść zespołu z Włocławka. Trzykrotni mistrzowie Polski w zapełnionej po brzegi Hali Stulecia imponowali skutecznością, a najbardziej widocznym zawodnikiem na początku tego meczu był Malik Williams. WKS Śląsk już od początku musiał gonić co przyczyniło się do time-out'u przy stanie 3:10. Gospodarze wspierani dopingiem nadkompletu publiczności starty odrabiać zaczęli dopiero w końcówce, a sprawy w swoje ręce wziął lider zespołu, Jeremiah Martin. Różnica w pewnej chwili wynosiła już cztery punkty. Wówczas ponownie pojawił się słabszy okres mistrzów Polski, a to bezlitośnie wykorzystał Anwil kończąc kwartę z prowadzeniem 32:22.

 

W drugiej części od początku wrocławianie zaznaczyli swoją obecność zdobywając pierwsze pięć punktów drugiej kwarty. Różnica wróciła jednak do stanu początkowego i dopiero wtedy wrocławianie zaczęli powolne odrabianie strat. Świetna dyspozycja Jeremiaha Martina oraz Łukasza Kolendy wlała nadzieję w serca fanów, którzy po brzegi zapełnili halę, lecz także włocławianie mieli w swoich szeregach asa, którym był Phil Greene Iv. W efekcie druga część gry była korzystniejsza dla WKS-u, lecz wrocławianie w dalszym ciągu tracili jeszcze sześć oczek przegrywając 46:52.

 

Po przerwie ponownie to Anwil Włocławek wyglądał na dużo lepiej zorganizowany zespół. Zespół z Włocławka ponownie podwyższał swoją przewagę dzięki znakomitej skuteczności. Świetnie prezentowali się przy okazji rzutów zza obwodu. To dało im powrót do dziesięciopunktowej przewagi i wymusiło na Andreju Urlepie wzięcie przerwy na żądanie. Szansa na przełamanie nadeszła jednak nie po time-out'cie, a po niesportowym faulu Michała Nowakowskiego. Dwa celne rzuty wolne dały wrocławianom impuls do ataku, lecz w dalszym ciągu brakowało im w tym dokładności, a i twarda obrona Anwilu była sporym problemem dla mistrzów Polski. To dało im aż dwanaście oczek przewagi po trzeciej kwarcie.

 

Ostatnia kwarta rozpoczęła się od świetnej serii Śląska, który sprawnie zniwelował niemal połowę strat, które miał po trzydziestu minutach gry. W dalszym ciągu spotkanie wydawało się jednak być pod kontrolą koszykarzy Anwilu Włocławek, który nie dawał się doskoczyć i nawet gdy wydawało się, że gospodarze mają lepszy moment to za chwilę włocławianie wracali ze zdwojoną siłą. Miejscowym zabrakło argumentów i przełożyło się to na zdecydowane zwycięstwo Anwilu.

 

WKS Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 82:91 (22:32, 24:20, 16:22, 20:17)

Śląsk: Martin 23, Kolenda 17, Nizioł 14, Morgan 13, Dziewa 8, Bibbs 2, Parakhouski 2, Pavlov 2, Wiśniewski 1

Anwil: Greene Iv 30, Petrasek 13, Williams 12, Bojanowski 12, Sobin 8, Nowakowski 7,  Łączyński 4, Woroniecki 3, Słupiński 2, Łazarski, Dawdo

Konrad Klusak

Pochodzę z Ostrowa Wielkopolskiego, mieszkam we Wrocławiu. Z wykształcenia ekonomista, ale z ogromną pasją do sportu. Zakochany po uszy w żużlu, a od niedawna również siatkówce.