La Liga: porażka Realu Madryt na Estadio Santiago Bernabeu

  • Data publikacji: 20.10.2018, 15:05

Po bardzo słabym meczu, Real Madryt przegrywa na własnym obiekcie z Levante 1-2. Jedynym pocieszeniem dla kibiców Królewskich, jest przerwanie fatalnej passy meczów bez gola.

 

Mecz rozpoczął się od wysokiego pressingu w wykonaniu gości. Piłkarze Levante zaatakowali wysoko i agresywnie, czym sprawiali spore problemy królewskim w rozgrywaniu piłki.

 

W 7. minucie, ku wielkiej konsternacji kibiców zgromadzonych na Estadio Santiago Bernabeu, podopieczni Paco Lópeza wyszli na prowadzenie. Długie podanie z głębi pola, źle tor lotu piłki obliczył Raphael Varane i dopadł do niej Morales, który minął bramkarza Królewskich i spokojnie umieścił piłkę w pustej bramce.

 

Kilka chwil później, znów nie popisał się francuski stoper Realu Madryt. W niegroźnie wyglądającej sytuacji, dotknął piłkę ręką i sędzia odgwizdał rzut wolny tuż przed linią pola karnego. Po konsultacji VAR, sędzia Guillermo Cuadra Fernández zmienił swoją decyzję - wskazał na 11. metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Roger Marti. W tej samej chwili skoczyła się cierpliwość Madridistas. Pojawiły się gwizdy, białe chusteczki i okrzyki wzywające do dymisji trenera Realu Madryt - Julena Lopeteguiego.

 

Jedyne zagrożenie jakie stwarzali podopieczni Baska, to stałe fragmenty gry. W 17. minucie spotkania Real Madryt strzelił bramkę kontaktową, która po konsultacji z sędzią VAR została słusznie anulowana, gdyż na spalonym znalazł się Marco Asensio.

 

W 34. minucie, po centrze z rzutu rożnego, kapitalnie w powietrze wyszedł Mariano i uderzył głową, ale piłka zatrzymała się na poprzeczce i wróciła w pole gry. Dobitkę skutecznie wyłapał bramkarz Levante.

 

W 43. minucie fantastyczną sytuację na bramkę miał Lucas Vazquez. Zamieszanie w polu karnym, po którym piłka spadła na 5. metr pod nogi hiszpańskiego skrzydłowego, ten sytuacyjnie uderza z powietrza, ale świetnie - po raz kolejny - broni Oier. Wyraźnie w ataku Realu, coś drgnęło, jednak gra w defensywie, to piłkarski kryminał. Brak agresywności, fatalne ustawianie się, zero asekuracji. Gdyby odrobinę więcej szczęścia mieli piłkarze Levante, mogliby spokojnie prowadzić 0-3.

 

Tę trzecią bramkę udało się nawet strzelić przed przerwą, ale po kolejnej konsultacji z sędzią VAR, została anulowana, gdyż dopatrzono się pozycji spalonej.

 

Od początku drugiej połowy, trener Królewskich postanowił wzmocnić ofensywę i w miejsce prawego obrońcy - Alvaro Odriozoli, posłał do boju Garetha Bale'a.

 

Agresywniejsze nastawienie gospodarzy, próba szybszego konstruowania akcji nie przynosiła pozytywnych rezultatów. Bardzo dobrze w obronie grali piłkarze Levante, zamykali wolne przestrzenie, a czasem również bardzo groźnie kontrowali.

 

W 63. minucie świetną okazję miał Książę Walii. Wpadł dynamicznie w pole karne, obrócił się z piłką, ale znów fenomenalnie obronił Oier. Dwie minuty później, to znów Ci sami piłkarze wystąpili w rolach główny i ponownie rezultat był ten sam.

 

W 72. minucie Real Madryt strzelił bramkę kontaktową. Dobrze piłkę w polu karnym przyjął Benzema, który kilka minut wcześniej zmienił Isco, wyłożył ją do Marcelo, a brazylijski obrońca potężnie uderzył pod poprzeczkę, obok bezradnego Oiera. Bramka Brazylijczyka zakończyła czarną serię 482 minut Realu bez gola. Osiem godzin i dwie minuty bez bramki!

 

5. minut później kapitalnie z dwudziestu metrów uderzył Benzema, ale piłka trafiła w słupek.

 

Na dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry Królewscy wyrównali. Radosny szał przerwał sędzia, który po kolejnej konsultacji VAR bramki nie uznał ze względu na spalonego Mariano.

 

Pod koniec szanse na podwyższenie prowadzenia mieli piłkarze Levante, ale Morales przestrzelił w sytuacji sam na sam z bramkarzem Realu.

 

Real Madryt – Levante UD 1:2 (0:2)
0:1 Morales 6' (asysta: Postigo)
0:2 Roger 13' (rzut karny)
1:2 Marcelo 72' (asysta: Benzema)

 

Real Madryt: Courtois; Odriozola (46' Bale), Varane, Ramos, Marcelo; Modrić, Casemiro, Isco (60' Benzema); Lucas, Mariano, Asensio (60' Ceballos).


Levante: Oier; Jason, Cabaco, Postigo (75' Chema), Pier, Toño; Campaña, Bardhi, Rochina (67' Doukouré); Roger (79' Boateng), Morales.