Plus Liga: BBTS sensacyjnie zwycięża w Katowicach!
Biuro prasowe Indykpol AZS Olsztyn

Plus Liga: BBTS sensacyjnie zwycięża w Katowicach!

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 12.02.2023, 23:24

Niedziela cudów! Do dzisiejszego dnia BBTS Bielsko-Biała wygrał w Plus Lidze tylko dwa spotkania – z Czarnymi Radom. Dziś jednak w Katowicach podopieczni Serhija Kapełusia dokonali czegoś, czego nikt się nie spodziewał. Zawodnicy z Bielska-Białej pokonali „Gieksę” w pięciu partiach, przedłużając swoje szanse na utrzymanie.

 

Późna pora w niedzielę spowodowała, że na trybunach nie zjawiło się zbyt wiele osób. Pojawiła się jednak grupka, która dopingowała „Gieksę”. Musiała się ona jednak mocno zdziwić bowiem od pierwszej piłki to bielszczanie przejęli inicjatywę na parkiecie, wychodząc na prowadzenie 7:5. Chwilę później gospodarze przegrywali już 7:11. Grzegorz Słaby próbował zmienić obraz gry swoich zawodników, jednak siatkarzom z Katowic nie wychodziło nic. Siatkarze BBTS-u rozpędzali się jednak złapali lekką zadyszkę, przez co zrobiło się tylko 18:16. Bielszczan uratowało wtedy jednak to, że na zagrywkę powędrował Woch, a oni zdobyli wtedy pięć punktów z rzędu. To nie mogło się skończyć inaczej niż niespodziewaną wygraną gości. Seta zakończył as serwisowy Hanesa, a zawodnicy z Bielska-Białej zwyciężyli 25:18.

 

Podrażnieni siatkarze z Katowic szybko wrócili do swojej normalnej gry, bowiem drugiego seta rozpoczęli od prowadzenia 7:2. Niezrażeni tym przyjezdni nie spuścili bezczynnie głów, tylko starali się odrobić straty i nawiązać do dyspozycji prezentowanej kilkanaście minut wcześniej. Sporo niedokładności i wymuszonej gry na wysokich piłkach spowodowała, że gospodarze z każdą minutą rozpędzali się i powiększyli swoją przewagę do sześciu punktów przy stanie 14:8. W zespole gości ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Hanes. Amerykanin kończył większość piłek, nawet tych pozornie niemożliwych do skończenia, dzięki czemu przewaga katowiczan stopniała do dwóch „oczek”, bowiem zrobiło się tylko 17:15. Końcówka seta to gra z cyklu „kto popełni mniej błędów w polu serwisowym”. Tych błędów mniej popełnili zawodnicy Grzegorza Słabego, którzy zwyciężyli 25:22 i doprowadzili do wyrównania.

 

O ile druga partia mogła dać nadzieję, że GKS rozpędza się o tyle początek trzeciej partii to całkowite odwrócenie ról. To bielszczanom wszystko wychodziło, dzięki czemu na tablicy szybko zrobiło się 6:3 dla BBTS-u. Na lewym skrzydle gospodarzy uruchomił się jednak Szymański. Trzy ataki tego zawodnika spowodowały, że na tablicy pojawił się remis 7:7. Sporo błędów po obu stronach siatki spowodowało, że bardzo często wyświetlał się rezultat remisowy, pomimo serii punktowej każdej z drużyn. Taki stan rzeczy zwiastował ciekawą i nerwową końcówkę, bowiem cały czas żaden z zespołów nie zdołał wypracować sobie kilka „oczek” przewagi. Po raz kolejny jednak przypomniał o sobie Szymański. Dwa punkty z rzędu przyjmującego GKS-u spowodowały, że gospodarze złapali delikatny „handicap” przed najważniejszymi wymianami. Mimo to po punktowym bloku gości partia musiała zostać rozstrzygnięta na przewagi. Ostatecznie – pomimo gonienie rywali przez większość czasu – set padł łupem gości, którzy po asie serwisowym Sinoskiego zwyciężyli 27:25.

 

Postawieni pod ścianą gospodarze musieli wspiąć się na wyżyny, aby doprowadzić do piątego seta. Rozochoceni bielszczanie nie zamierzali im jednak tego ułatwiać, w związku z czym początek czwartej partii był niezwykle wyrównany. Cierpliwość gospodarzy opłaciła się, bowiem po punktowej serii GKS wyszedł na prowadzenie 12:8. Goście jednak nie złożyli broni, przez co przewaga „Gieksy” wynosiła dwa, trzy punkty – niby dużo, jednak bardzo niewiele. Zwłaszcza, że na zagrywce pojawił się Hanes. Skuteczne bomby atakującego BBTS-u spowodowały, że to siatkarze z Bielsk-Białej wyszli na prowadzenie 23:21 i sensacja wisiała w powietrzu. Hanes jednak nie wytrzymał ciśnienia, przez co po jego ataku zrobiło się 23:23. Jakby tego było mało, chwilę później Puczkowski także uderzył w aut, dając setbola gospodarzom. Quiroga asem serwisowym pozbawił nadziei bielszczan, doprowadzając do partii numer pięć.

 

Rozpędzeni przyjezdni nie chcieli zostawić niczego przypadkowi. Zawodnicy BBTS-u od pierwszej piłki narzucili rywalom swój styl gry. Co prawda gospodarze próbowali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, to ostateczni sensacja stała się faktem – bielszczanie zwyciężyli 15:10 i całe spotkanie za dwa punkty.

 

GKS Katowice – BBTS Bielsko-Biała 2:3 (18:25, 25:22, 25:27, 25:23, 10:15)

GKS: Quiroga, Domagała, Hain, Szymański, Seganov, Kania, Mariański (libero) oraz Jarosz, Mielczarek, Nowosielski

BBTS: Hanes, Woch, Formela, Dosanjh, Zawalski, Cupković, Fijałek oraz Puczkowski, Sinoski, Siek