Premier League: Arsenal pokonuje Leicester

  • Data publikacji: 22.10.2018, 22:55

Za takimi poniedziałkami z Premier League można było się stęsknić. Na The Emirates oglądaliśmy kapitalne widowisko, a zwycięsko z tej batalii wyszli gospodarze. Arsenal - po dwóch bramkach Aubameyanga i jednym Ozila - pokonał Leicester.

 

Arsenal ostatnio jest w formie. Kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach, w których bierze udział, i w tym meczu był zdecydowanym faworytem. Do Londynu przyjechała ekipa Lisów, których defensywa, delikatnie mówiąc, nie stanowi monolitu. 

 

Goście postanowili więc nie czekać na to, co zrobią podopieczni Unaia Emery'ego i zepchnęli Kanonierów do defensywy. Bardzo aktywny z przodu był Ihenacho, który w 6. minucie mógł już mieć na swoim koncie dwa gole. Obrona Arsenalu była rozchwiana, zabrakło solidnego Sokratisa i w efekcie najlepszym piłkarzem gospodarzy był Bernd Leno. Niemiecki bramkarz popisał się kilkoma wspaniałymi interwencjami w pierwszej połowie, bo, poza obronionymi strzałami wspomnianego Ihenacho, odbił też strzał głową Maguire'a. 

 

W końcu i Leno skapitulował, co dało Lisom prowadzenie. W 31. minucie lewą stroną włączył się Chilwell, w pełnym biegu przyjął piłkę i w pole karne wbiegł przed Bellerinem, po czym wstrzelił futbolówkę w pole karne. Ta otarła się jeszcze o hiszpańskiego obrońcę i wpadła obok zaskoczonego bramkarza Arsenalu. 

 

Kanonierom udało się odpowiedzieć tuż przed gwizdkiem sędziego. Znowu w roli głównej byli Chilwell i Bellerin, tym razem to prawy obrońca Arsenalu popisał się ofensywną szarżą, dograł dokładnie w pole karne do Ozila, a Niemiec z precyzją chirurga umieścił piłkę w siatce.

 

W pierwszej połowie przewagę optyczną miał Arsenal, ale groźniej atakowali goście. Leicester mogło mieć rzut karny za zagranie ręką Holdinga, ale sędzia nie zdecydował się podyktować jedenastki. Świetnie swoją robotę wykonywał Leno i wydawało się, że gol dla Arsenalu spadł jak manna z nieba. 

 

Potwierdziła to druga połowa, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Ndidi główkował w poprzeczkę. Niby Arsenal coś konstruował, obudził się Mhkitarjan, pokazywał się Iwobi, ale wciąż zabrakło konkretów. Te nadeszły wraz z wejściem na boisko Aubameyanga. Gabończyk pojawił się na murawie w 60. minucie, a już 120 sekund później cieszył się z gola. Kapitalnie Bellerina uruchomił Ozil, Hiszpan podał wzdłuż linii bramkowej i były napastnik BVB wpakował piłkę do pustej bramki z najbliższej odległości. 

 

Aubameyang strzelił również trzeciego gola dla Arsenalu, po kapitalnej akcji zespołowej, która wyglądała tak:

 

 

Leicester kompletnie zniknęło z radarów od momentu pojawienia się Gabończyka. Napastnik Arsenalu rozerwał obronę gości, wraz z Lacazettem pokazał kilka ciekawych akcji i dzięki niemu zrobiło się na boisku więcej miejsca, co Kanonierzy wykorzystali bezlitośnie. Jednak błędem byłoby twierdzić, że to on był gwiazdą meczu. Oczywiście, dwa strzelone gole sytuują go wysoko w rankingach, ale najwyższe oceny powinni zebrać Ozil i Bellerin. Niemiec maczał palce przy trzech bramkach - jednego strzelił, przy drugim asystował, a w jednym zaliczył kluczowe podanie. Hiszpan natomiast był motorem napędowym, sunąc raz za razem prawą flanką i siejąc popłoch wśród obrońców Lisów. 

 

Arsenal dzięki temu zwycięstwu awansował na 4. miejsce w ligowej tabeli, a także zaliczył 10. wygrany mecz z rzędu, licząc mecze pucharowe. Zyskał również miano drugiej najlepszej ofensywy w lidze, mając po dzisiejszym spotkaniu 22 strzelone gole. Do lidera z błękitnej części Manchesteru traci 2 punkty. 

 

Arsenal Londyn 1:1 (1:1) Leicester City


Gole: Ozil 45’ – Bellerin (sam.) 31’

 

Arsenal Londyn: Leno – Bellerin, Mustafi, Holding, Lichtsteiner (Guendozui 60’) – Torreira, Xhaka – Mhitarjan (Aubameyang 60’), Ozil (Ramsey 80’), Iwobi – Lacazette


Leicester City: Schmeichel – Chilwell, Maguire, Evans, Amartey – Mendy, Ndidi – Maddison (Okazaki 75’), Pereira (Ghezzal 69’), Iheanacho (Albrighton 60’) – Vardy

 

Żółte kartki: Xhaka, Holding – Albrighton, Pereira

 

Sędzia: Chris Kavanagh