Dart - European Tour: zwycięstwo Chisnalla na inaugurację
Sven Mandel, sven.mandel@wikipedia.de, all rights reserved.

Dart - European Tour: zwycięstwo Chisnalla na inaugurację

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 26.02.2023, 23:02

W niemieckiej Kilonii zakończył się turniej European Tour 1. Pierwsze zawody tego cyklu padły łupem Dave'a Chisnalla, który w finale pokonał Luke'a Humphriesa. Polacy nie startowali.

 

Dla ścisłej czołówki niemiecki turniej rozpoczął się w sobotę od 1/16 finału, gdzie już byliśmy świadkami kilku niespodzianek. Trudno uznać, czy największą było odpadnięcie na tak wczesnym etapie Michaela van Gerwena, Nathana Aspinalla czy Danny’ego Nopperta, jednak to właśnie ten ostatni przegrał najszybciej, bo 3:6 ze 109. w światowym rankingu Keeganem Brownem. Na plus na pewno można było zapisać postawy Dave’a Chisnalla oraz Damona Heta’a, którzy mogli pochwalić średnią powyżej 100 punktów.

 

Niedzielne zmagania rozpoczęły spotkania 1/8 finału. Po raz kolejny zaskoczył Brown, który w tej fazie odprawił Petera Wrighta. Choć trudno w to uwierzyć, Szkot zagrał na niespotykanej dla siebie średniej (niespełna 88 punktów) i ani razu nie zaliczył podejścia maksymalnego, co skrzętnie wykorzystał Anglik, który potrafił wyzerować nawet podejście 170-punktowe, co musi robić wrażenie. Dość nieoczekiwanie z turniejem pożegnał się także aktualny mistrz świata. Pojedynek Michaela Smitha z Dirkiem van Duijvenbodem był bardzo wyrównany, jednak dzięki lepszej skuteczności na podwójnych (40 do nieco ponad 27 procent) górą okazał się holenderski zawodnik. Prawdziwym hitem było jednak starcie Chisnalla z Gerwyne Price’m, które nie zawiodło. Obaj zawodnicy pokazali kapitalnego darta, grając na średnich powyżej 105 punktów, zaliczając w sumie 85 podejść ponad 100-punktowych i grając bardzo podobnie na podwójnych. Ostatecznie górą okazał się Anglik, który zwyciężył 6:4. Poza tym do najlepszej „ósemki” awansował także solidnie grający Ryan Searle, Jonny Clayton, który zaliczył 160-punktowe zamknięcie, Luke Humphries, Steve Beaton oraz Martin Schindler.

 

Fazę ćwierćfinałów kapitalnym spotkaniem rozpoczęli Humphries oraz van Duijvenbode. Anglik źle wszedł w mecz, przegrywając już 1:3, jednak skuteczna pogoń pozwoliła mu zwyciężyć 6:4. Mimo to nie był to dla „Cool Hand Luke’a” spacerek. Obaj zawodnicy grali bowiem na bardzo podobnej, przekraczającej 100 punktów średniej, mieli świetną skuteczność na doublach oraz potrafili „schodzić” z wysokich wartości (161 do 134 punktów na korzyść Anglika). Jego półfinałowym rywalem został Searle, który zakończył piękny sen Browna. Wyżej notowany Anglik zagrał na przyzwoitym poziomie, co w porównaniu z katastrofalnym występem rywala (średnia na niespełna 82-punktowym poziomie, najwyższe wyzerowanie wynoszące… osiem punktów oraz tylko 20% na doublach), pozwoliło mu dość pewnie zwyciężyć 6:1. Świetną passę Steve’a Beatona przerwał za to Clayton. Walijczyk zagrał świetne spotkanie na ponad 100-punktowej średniej i zwyciężył 6:2, jednak momentami Anglik pokazał się naprawdę z przyzwoitej strony. W ostatnim ćwierćfinale rozpędzony „Chizzy” mierzył się z Martinem Schindlerem. W porównaniu do pozostałych spotkań tej fazy, angielsko-niemiecki pojedynek nieco rozczarował. Obaj zawodnicy zagrali bowiem na średniej poniżej 90 punktów, brakowało także spektakularnych powrotów. Każdy z nich skrupulatnie pilnował także lega ze swoim otwarciem, chociaż w początkowej fazie meczu mieliśmy po jednym przełamaniu. Decydującym fragmentem była partia numer dziewięć, w którym Niemiec został przełamany przez Chisnalla. Chwilę później angielski darter zachował zimną krew, i po 74-punktowym finiszu uzupełnił grono półfinalistów.

 

W pierwszym meczu ½ finału doszło do bratobójczego pojedynku, bowiem naprzeciw Luke’a Humphriesa stanął Ryan Searle. Pierwsze cztery legi to wzajemne przełamania obu zawodników. Po raz kolejny bardzo dobrze zagrał starszy z Anglików, bowiem zakończył mecz z ponad 100-punktową średnią. Dodatkowo w 11. legu miał miejsce Searle przełamał lega młodszego kolegi, finiszując ze 138 punktów. Humphries nie zamierzał jednak łatwo oddać zwycięstwa i chwilę później mieliśmy przełamanie powrotne co oznaczało, że o wszystkim zadecyduje ostatnia, trzynasta partia. W niej kluczowy był max „Cool Hand Luke’a”, który pozwolił mu przejąć inicjatywę. Ostatecznie piąty zawodnik światowego rankingu finiszem 36-punktowym zameldował się w finale. Jego rywalem został Jonny Clayton. Walijczyk co prawda rozpoczął pojedynek z Dave’m Chisnallem od dwóch przegranych legów, jednak szybko opanował sytuację. Skuteczna gra wysokimi podejściami, niezła średnia (prawie 100 punktów przy niespełna 90 „Chizziego”) spowodowała, że szybko zrobiło się 5:2 dla „Ferreta”. Angielski zawodnik pokazał jednak, że też potrafi grać na wysokim poziomie, szybko wygrywając trzy kolejne legi. Co więcej, chwilę potem dzięki finiszom ze 100 oraz 88 punktów, dał sobie szansę na zwycięstwo w turnieju, awansując do spotkania finałowego.

 

Rozpędzony Chisnall lepiej wszedł w decydujące spotkanie, bowiem pierwsze trzy legi padły jego łupem. Humphries nie przypominał zawodnika z poprzednich etapów turnieju i popełniał proste błędy, pierwszą podwójną kończąc dopiero w czwartym legu na podwójnym 10. Z każdą kolejną minutą młodszy z Anglików czuł się jednak coraz pewniej, dzięki czemu - ku uciesze kibiców - po chwili na tablicy mieliśmy remis 3:3. Wtedy jednak ponownie wyższy bieg wrzucił "Chizzy". Bardziej doświadczony rodak Humphriesa zaczął dużo skutecznie grać na dystansie, rzucając sporo "100", dodatkowo poprawił się na doublach i efekty od razu było widać. Chisnall wyszedł na prowadzenie 7:4 i sytuacja jego rywala stała się nie do pozazdroszczenia. Co prawda „Cool Hand Luke” obronił pierwszego lega, jednak chwilę później Chisnall podwójnym 5 dopełnił dzieła zniszczenia i zwyciężył pierwszy w tym sezonie turniej cyklu European Tour.