Paryż - Nicea: Pogacar znów najlepszy
filip bossuyt from Kortrijk, Belgium, CC BY 2.0 , via Wikimedia Commons

Paryż - Nicea: Pogacar znów najlepszy

  • Dodał: Kacper Adamczyk
  • Data publikacji: 11.03.2023, 15:06

Tadej Pogacar wygrał siódmy etap eyścigu Paryż - Nicea i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej. Słoweniec pokonał podczas górskiego finiszu Davida Gaudu oraz Jonasa Vingegaard. 

 

Po wczorajszym odwołanym etapie dzisiaj zaplanowano królewski odcinek o długości 144 kilometrów z Nicei na Col de la Couillole. Już chwilę po starcie na kolarzy czekała nieoznakowana wspinaczka pod Gattieres, a po pokonaniu niecałych pięćdziesięciu kilometrów mieli oni osiągnąć szczyt Tourette - de - Chateau, gdzie wyznaczono premię górską pierwszej kategorii. Po przejechaniu następnych około pięćdziesięciu kilometrów przewidziano podjazd pod Villars - sur - Var z sekundami bonifikaty do zdobycia na jego szczycie. Losy etapu miały się jednak rozstrzygnąć podczas ponad piętnastokilometrowej, finałowej wspinaczki pierwszej kategorii pod Col de la Couillole. 

 

 

Na starcie dzisiejszego etapu zabrakło dwóch znakomitych sprinterów: Arnaud de Lie (Belgia, Lotto Dstny) i Sama Bennetta (Irlandia, Bora - hansgrohe) oraz Maximiliana Schachmanna (Niemcy, Bora - hansgrohe), a już w trakcie ścigania z dalszej jazdy zrezygnowali kolejni zawodnicy: Mads Pedersen (Dania, Trek - Segafredo), Ruben Fernandez (Hiszpania, Cofidis), Soren Waerenskjold (Norwegia, Uno-X Pro Cycling Team), Joshua Tarling (Wielka Brytania, Ineos Grenadiers), a także Davide Martinelli (Włochy, Astana Qazaqstan Team).  

 

Początek etapu stał pod znakiem walki o znalezienie się w ucieczce dnia. Ostatecznie uformowała się ona po przejechaniu przez kolarzy niecałych trzydziestu kilometrów, a w jej skład weszło osiemnaście osób: Lucas Hamilton (Australia, Team Jayco AlUla), Kelland O'Brien (Australia, Team Jayco AlUla), Nils Politt (Niemcy, Bora - hansgrohe), Dorian Godon (Francja, AG2R Citroën Team), Larry Warbasse (USA, AG2R Citroën Team), Gregor Mühlberger (Austria, Movistar), Remi Cavagna (Francja, Soudal - Quick Step), Florian Senechal (Francja, Soudal - Quick Step), Pascal Eenkhoorn (Holandia, Lotto Dstny), Harry Sweeny (Australia, Lotto Dstny), Brent van Moer (Belgia, Lotto Dstny), Jeremy Cabot (Francja, TotalEnergies), Soren Kragh Andersen (Dania, Alpecin - Deceuninck), Lilian Calmejane (Francja, Intermarché - Circus - Wanty), Kobe Goossens (Belgia, Intermarché - Circus - Wanty), David de la Cruz (Hiszpania, Astana Qazaqstan Team), Javier Romo (Hiszpania, Astana Qazaqstan Team) oraz Hugo Houle (Kanada, Israel - Premier Tech). Spośród tych zawodników najwyżej sklasyfikowanym przed tym etapem był Remi Cavagna, który tracił do lidera wyścigu trzy minuty i dwadzieścia sekund. 

 

Na kolejnych kilometrach kolejni kolarze próbowali dołączyć jeszcze do czołówki, ale żadnemu z nich ta sztuka się nie powiodła. W peletonie sytuację kontrolowała drużyna UAE Team Emirates, a różnica między obiema grupami w szczytowym momencie wynosiła około trzech minut. 

 

Na pierwszej tego dnia górskiej premii, Tourette - de - Chateau, komplet punktów zgarnął Pascal Eenkhoorn, który jednak nie zagraża liderowi klasyfikacji górskiej Jonasowi Gregaard (Dania, Uno-X Pro Cycling Team). Z kolei na lotnej premii sześć sekund bonifikaty zgarnął David de la Cruz. Tuż po jej przejechaniu z ucieczki oderwało się czterech zawodników: de la Cruz, Javier Romo, Kobe Goossens oraz Harry Sweeny, a kilka kilometrów później dołączyli do nich: Nils Politt i Soren Kragh Andersen. W tym momencie ich przewaga nad peletonem wynosiła około dwóch minut. Z tyłu tempo wzmocnili kolarze Ineos Greandiers, co spowodowało uszczuplenie głównej grupy. 

 

Akcja wspominanej wyżej szóstki zakończyła się już jednak trzydzieści sześć kilometrów przed metą i ponownie wszyscy harcownicy jechali razem. Na następną próbę podziału czołówki trzeba było poczekać tylko siedem kilometrów. Wówczas przewagę zyskała piątką kolarzy: Politt, Eenkhoorn, Romo, Goossens oraz Jeremy Cabot. Właśnie ci zawodnicy jako pierwsi rozpoczęli finałową wspinaczkę na Col de la Couillole. W tamtym momencie ich przewaga wynosiła około czterdziestu pięciu sekund nad grupą pościgową i około półtorej minuty nad peletonem, w którym nie jechał już czternasty kolarz klasyfikacji generalnej, Mattias Skjelmose (Dania, Trek  - Segafredo). Duńczyk na dwadzieścia jeden kilometrów przed finiszem ucierpiał w kraksie i nie liczył się już w walce o wysokie miejsca. 

 

Od podnóża podjazdu z przodu na atak zdecydował się Kobe Goossens, a jego tempo potrafił wytrzymać tylko Javier Romo. Za to w głównej grupie mocne tempo dyktowali kolarze ekipy Jumbo - Visma. Najpierw robił to Jan Tratnik (Słowenia), a następnie Tobias Foss (Norwegia). W trakcie pracy tego drugiego, na dwanaście kilometrów przed metą, za peletonem został, siódmy kolarz klasyfikacji generalnej, Daniel Felipe Martinez (Kolumbia, Ineos Greandiers). 

 

Na dziesięć kilometrów przed kreską na samotny atak zdecydował się Goossens, który zostawił za swoimi plecami bardzo już zmęczonego Romo. Hiszpan w tej sytuacji postanowił poczekać na peleton, a przewaga Belga wówczas wynosiła już tylko dziesięć sekund. W związku z tym tysiąc metrów później także i on został wchłonięty przez kilkunastoosobową grupę, prowadzoną przez Fossa. 

 

Na ponad sześć kilometrów przed metą zaatakował Chris Harper (Australia, Team Jayco AlUla), ale został on szybko doścignięty z powodu przyspieszenia ze strony Jonasa Vingegaard (Dania, Jumbo - Visma). Po dogonieniu Australijczyka na kontratak zdecydował się Tadej Pogacar (Słowenia, UAE Team Emirates) i zyskał kilka sekund przewagi. W tym samym momencie defekt złapał Aurelien Paret - Peintre (Francja, AG2R Citroën Team). 

 

Za Pogacarem uformowała się czteroosobowa grupa pościgowa w składzie: Vingegaard, David Gaudu (Francja, Groupama - FDJ), Romain Bardet (Francja, Team DSM) oraz Matteo Jorgenson (USA, Movistar). Na cztery kilometry przed metą Vingegaard i Gaudu doszli do Słoweńca. Po chwili przyspieszenie Francuza z trudem przetrwał Duńczyk. Dwa kilometry później ponowną próbę podjął Gaudu, tym razem skutecznie gubiąc kolarza ekipy Jumbo - Visma. 

 

Vingegaard zdołał wykorzystać zwolnienie w czołówce i dołączyć do prowadzącej dwójki na kilkaset metrów przed metą. Jako pierwszy sprint rozpoczął, najbardziej zmęczony z liderującej trójki, Duńczyk, ale na jego przyspieszenie skutecznie odpowiedział Pogacar, który zdemolował na finiszu swoich rywali. Jako drugi kreskę przekroczył Gaudu, a trzeci był Vingegaard. Pierwsza trójka klasyfikacji generalnej prezentuje się identycznie, jak na mecie dzisiejszego etapu. Pogacar ma dwanaście sekund przewagi nad Gaudu, a pięćdziesiąt osiem nad Vingegaard.