Puchar CEV: emocji w Bełchatowie nie zabrakło, ale to Modena zagra w finale

Puchar CEV: emocji w Bełchatowie nie zabrakło, ale to Modena zagra w finale

  • Dodał: Kinga Filipek
  • Data publikacji: 15.03.2023, 23:00

Walka była, jednak finał Pucharu CEV nie dla PGE Skry Bełchatów. Podopieczni Andrei Gardiniego w drugim meczu półfinałowym po emocjonującym pojedynku ulegli drużynie Valsa Group Modena 2:3 i zakończyli swój udział w rozgrywkach. O trofeum włoska ekipa powalczy z belgijskim Knack Roeselare.


Zespół z Bełchatowa w pierwszym meczu półfinałowym pokazał się z niezłej strony, ale to wystarczyło tylko na ugranie jednego seta. Żeby myśleć o awansie w drugim spotkaniu, trzeba było nie tylko wygrać mecz za pełną pulę, ale też złotego seta. W rewanżu z powodów zdrowotnych zabrakło jednak jednego z filarów bełchatowskiej ekipy - Mateusza Bieńka.


Siatkarze Skry spotkanie rozpoczęli niezwykle skoncentrowani, co od razu przełożyło się na ich grę. Bełchatowianie od początku świetnie pracowali blokiem, który najbardziej dal się we znaki Tommaso Rinaldiemu. Modena miała problemy ze skończeniem swoich akcji, a gospodarze po ataku Dawida Guni ze środka prowadzili już 6:1. Gracze z Włoch zdołali otrząsnąć się po zimnym prysznicu na dzień dobry, ale to Skra cały czas utrzymywała się na prowadzeniu. Bełchatowianie nie wstrzymywali ręki na zagrywce i popisywali się fantastyczną pracą w obronie. Tym samym po asie serwisowym Aleksandra Atanasijevicia tablica wyników pokazała 13:9 dla podopiecznych Andrei Gardiniego. Gospodarze nie bali się ryzykować, lecz czasem skutkowało to błędami, które wykorzystali rywale, doprowadzając do remisu przy stanie 18:18. Skra jednak nie zamierzała oddawać prowadzenia. Bełchatowianie znów robili różnicę fantastyczną dyspozycją w bloku i obronie i potrafili na swoją korzyść obrócić bardzo trudne akcje. Po wygraniu niesamowitej akcji Skra prowadziła 23:20, a chwilę później cieszyła się z wygranego seta.


Rozpędzeni siatkarze z Bełchatowa z impetem rozpoczęli również drugą odsłonę i gdy Grzegorz Łomacz efektownie zatrzymał uderzenie Ngapetha, prowadzili 5:2. Tym razem jednak Modena bardzo szybko wyrównała wynik. Po obu stronach nie brakowało ciekawych i stojących na wysokim poziomie akcji. W ekipie gospodarzy wyróżnić trzeba Grzegorza Łomacza, który świetnie rozdzielał piłki pomiędzy swoich kolegów. Oni natomiast na czele z Atanasijeviciem i Kłosem popisywali się skutecznymi atakami i Skra prowadziła 14:11. Siatkarze Modeny jednak szybko odpowiedzieli pięknym za nadobne i po uderzeniach Adisa Lagumdziji po raz pierwszy w tym meczu objęli prowadzenie - 15:16. W decydujących momentach seta po stronie polskiej drużyny pojawiło się zbyt wiele błędów. Gospodarze mylili się na zagrywce i nie kończyli swoich uderzeń. W Modenie z kolei zarówno w przyjęciu, jak i ataku brylował Earvin Ngapeth, a na prawej flance wtórował mu Lagumdzija. Podopieczni Andrei Gianiego w końcówce wypracowali sobie kilkupunktową zaliczkę i wygrywając odsłonę 25:21, wyrównali wynik meczu.


Już na początku kolejnej partii obie drużyny zafundowały nam arcyciekawą wymianę, którą na swoją korzyść rozstrzygnęli bełchatowianie. Modena jednak zupełnie nie zraziła się przegraną akcją i po asie Bruno Rezende prowadziła 6:3. Skra musiała gonić i zrobiła to fenomenalnie, wyrównując wynik po kolejnym skutecznym bloku. Goście z Włoch ponowili swój atak, odskakując na dwa „oczka” po kolejnym punkcie zdobytym zagrywką, jednak wtedy w polu serwisowym Skry pojawił się Dick Kooy i z 9:11 zrobiło się 14:11. Holenderski przyjmujący w tym meczu prezentował świetną dyspozycję nie tylko na linii 9. metra, ale też w obronie i ataku. Bełchatowianie pielęgnowali wypracowaną przewagę, popisując się kolejnymi świetnymi akcjami i wysoką skutecznością w ofensywie. Skra prowadzenia nie oddała już do końca, a zwycięski punkt zapewnił bełchatowskiej ekipie Aleksander Atansijević.


W czwartym secie jako pierwsi dwupunktowe prowadzenie wypracowali sobie siatkarze z Włoch. Skra jednak w dalszym ciągu robiła to, co dziś wychodziło im bardzo dobrze. Obrona, blok, kontra i na tablicy wyników widniał remis - 6:6. Bełchatowianie długo nie nacieszyli się takim rezultatem, gdyż Modena odpaliła w elemencie zagrywki. Po asie serwisowym Earvina Ngapetha goście byli już trzy „oczka” z przodu. Chwilę później ekipa Andrei Gianiego powtórzyła świetną serię, tym razem przy uderzeniach Adisa Lagumdziji i tablica wyników pokazała już siedem punktów przewagi zespołu z Italii - 8:15. Skra miała coraz większe problemy w przyjęciu, a w odrabianiu strat nie pomagały im błędy własne. Modena była o krok od wielkiego finału i ten krok wykonała wraz z autowym atakiem Kooya, który zapewnił włoskiej ekipie zwycięstwo w czwartym secie - 16:25.


Losy awansu zostały rozstrzygnięte, ale mecz nadal trwał. W tie-breaku mogliśmy oglądać pojedynek rezerwowych, który rozpoczął się na korzyść Skry. Bełchatowianie po ataku Vasiny z lewej flanki i dotknięciu siatki przez rywali prowadzili 6:3. Włoska drużyna długo musiała gonić wynik, lecz wreszcie dopięła swego, doprowadzając do remisu przy stanie 9:9. Do samego końca mogliśmy oglądać wyrównaną walkę obu ekip, jednak decydujące akcje należały do Modeny, która zwyciężyła mecz po ataku Lorenzo Sali.


PGE Skra Bełchatów - Valsa Group Modena 2:3 (25:22, 21:25, 25:21, 16:25, 14:16)
Skra: Atanasijevic, Łomacz, Gunia, Kłos, Lanza, Kooy, Gruszczyński (L) oraz Musiał, Mitić, Vasina, Rybicki, Janus, Milczarek (L)
Modena: Lagumdzija, Bruno, Sanguinetti, Stankovic, Ngapeth, Rinaldi, Rossini (L) oraz Marechal, Sala, Rousseaux, Bossi, Salsi, Gollini (L)

Kinga Filipek – Poinformowani.pl

Kinga Filipek

Amatorka biegania i pisania, studentka zarządzania w sporcie. Na portalu najczęściej znajdziecie mnie w działach siatkówki, skoków narciarskich, lekkoatletyki i łyżwiarstwa.