Skoki narciarskie: czas pożegnać się z Pucharem Świata na jakiś czas... (podsumowanie sezonu)
Krtkewiki/Wikimedia Commons

Skoki narciarskie: czas pożegnać się z Pucharem Świata na jakiś czas... (podsumowanie sezonu)

  • Dodał: Rafał Kozieł
  • Data publikacji: 03.04.2023, 21:48

Sezon 2022/2023 w skokach narciarskich to już historia. Obfitował on w wiele emocji, niespodziewanych rozstrzygnięć oraz cichych bohaterów. Był to także pierwszy sezon Thomasa Thurnbichlera w roli selekcjonera polskiej reprezentacji. Jak zapamiętamy ten sezon? Zapraszamy na krótkie podsumowanie minionych kilku miesięcy.

 

Sezon pod znakiem dominacji

 

Halvor Egner Granerud, Anze Lanisek, Stefan Kraft i Dawid Kubacki – to te cztery nazwiska najczęściej przewijały się przez ostatnie miesiące. To właśnie w takiej kolejności zakończyła się klasyfikacja końcowa Pucharu Świata. Podium Turnieju Czterech Skoczni? Granerud, Kubacki, Lanisek. Raw Air? Granerud, Kraft, Lanisek. Na mistrzostwach świata w Planicy każdy z czołowej czwórki zdobył co najmniej jeden medal. Co więcej, na 32 rozegrane konkursy tylko dwukrotnie zdarzyło się, że na podium zabrakło wszystkich czterech zawodników – w Lake Placid i Rasnovie w połowie lutego. Można zatem powiedzieć, że ten w tym sezonie mieliśmy monopol co do miejsc na podium. To poskutkowało walką o podium Pucharu Świata aż do ostatniego konkursu. Co prawda norweski skoczek zapewnił sobie Kryształową Kulę wcześniej, jednak podium cyklu stracił dopiero w Planicy Dawid Kubacki. O tym jednak będzie nieco później.

 

Stary człowiek może…

 

Wspomniany wcześniej Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Kamil Stoch czy Manuel Fettner to – jak na uprawianą dyscyplinę sportu – wiekowi zawodnicy. Nie przeszkadzało im to jednak w osiąganiu bardzo dobrych wyników na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy. Żyła obronił tytuł mistrza świata na skoczni normalnej, Kubacki zdobył brąz na skoczni dużej, a Stoch i Fettner do samego końca bili się o zakończenie sezonu w czołowej „10”. Co prawda nasz mistrz z Zębu ani razu nie stanął na podium, jednak jak sam twierdzi, z minionego sezonu jest zadowolony. Kilkukrotnie kończył zawody na przeklętym dla sportowca czwartym miejscu, kilkukrotnie trafił też na bardzo złe warunki, które uniemożliwiały mu osiąganie dobrych lokat i co najważniejsze, dwukrotnie kończył konkursy na mistrzostwach świata w czołowej „6”. Ktoś powie, że to słaby wynik jak na takiego zawodnika, jednak presja młodszych zawodników oraz walka z samym sobą nie są takie proste, jak komuś może się wydawać. Fettner z kolei przeżywa swoją – kolejną już – drugą młodość. Przez długi czas znajdował się na szóstym miejscu w Pucharze Świata, zajmował wysokie miejsca (kilkukrotnie stanął nawet na podium) i miał bardzo duży wkład na zwycięstwo Austriaków w klasyfikacji Pucharu Narodów.

 

… młody atakuje…

 

Odkrycie sezonu? Bez wątpienia Daniel Tschofenig. Austriacki 20-latek bez żadnych kompleksów wszedł w swój debiutancki sezon w Pucharze Świata. Efekt? Trzy miejsca na podium w konkursach indywidualnych. Zawodnik pochodzący z Villach pokazał drzemiący w nim potencjał, czego efekty możemy zaobserwować w kolejnych latach. Na minus na pewno jego kontrowersyjne gesty oraz wypowiedzi na temat pracy sędziów, jednak uznajmy to za błędy młodości, wszak ten chłopak jest urodzony w 2002 roku. Od strony sportowej naprawdę nie ma się do czegoś przyczepić. Jeśli tylko okrzepnie i nauczy się kontrolować emocje, austriaccy kibice mogą mieć kolejnego wielkiego idola. Po raz kolejny przynależność do ścisłej czołówki pokazał Timi Zajc, jednak to nic nowego. Z perspektywy polskich kibiców na pewno na plus można zapisać pierwszy pełny sezon Pawła Wąska, który najczęściej plasował się na przełomie drugiej i trzeciej dziesiątki. Patrząc na to, w jakim wieku jego koledzy zaczęli osiągać sukcesy, wszystko jeszcze przed nim. Należy jednak oczekiwać, że w kolejnym sezonie polski skoczek poczyni kolejne postępy.

 

… a „malutkim” kibicuje cały świat

 

Jewhen Marusiak. Skoczek z Ukrainy, który zaskoczył cały świat w Bad Mitterndorf, kiedy zakwalifikował się do drugiej serii konkursu, zdobywając pierwsze w swojej karierze punkty Pucharu Świata. O tym, że to nie przypadek dowiedzieliśmy się na mistrzostwach światach w Planicy, gdzie dwukrotnie zameldował się w czołowej „30” zawodów. Ba, na skoczni normalnej został rekordzistą skoczni, skacząc 104,5 metra! Takie romantyczne historie uwielbiają kibice. W poprzednim sezonie sportowym bohaterem sezonu został Fatih Arda Ipcoglu, w tym właśnie zakończonym taką piękną historię napisał Ukrainiec. Wciąż młody, bowiem jest rówieśnikiem Tchofeniga, więc kto wie, może w przyszłym sezonie Marusiak pójdzie za ciosem?

 

Kontrowersje

 

Jak co roku, nie obyło się także bez kontrowersji sędziowskich. Zarówno skoczkowie, jak i kibice danego kraju, niejednokrotnie wylewali swoje żale twierdząc, że ich rodak został skrzywdzony notami sędziowskimi, puszczony w złych warunkach wietrznych oraz po prostu oszukany. Niestety, do takowych należymy także my, Polacy. Wielu kibiców nad Wisłą ma przed oczami konkurs indywidualny w Zakopanem. Dawid Kubacki otrzymał zielone światło w niekorzystnych warunkach, co – prawdopodobnie – zabrało mu zwycięstwo przed własną publicznością. Kilkukrotnie wiatr „skasował” także Kamila Stocha czy Piotra Żyłę, jednak wietrzenie spisku Borka Sedlaka oraz sędziów zakrawa o brak obiektywizmu. Czy to właśnie przez niekorzystne warunki Stefan Kraft pogrzebał swoje szanse na zwycięstwo w Raw Air? Czy w Lahti wiatr nie rozdawał kart? Co prawda skończyło się na jednoseryjnej loterii, jednak miejsce Graneruda pod koniec piątej dziesiątki nie było powodem nagłej utraty formy. Pamiętajmy – skoki narciarskie to sport na świeżym powietrzu, gdzie warunki atmosferyczne odgrywają dużą (nie decydującą) rolę. Tak było, jest i będzie, czy to się komuś podoba, czy nie. Co do pracy sędziów, sporo obiekcji pojawiło się podczas weekendu wieńczącego zmagania, gdzie Lanisek oraz Kraft otarli się o perfekcję, otrzymując cztery noty dwudziestopunktowe. Czemu nie wszystkie pięć? Cóż, sprawa indywidualna każdego arbitra, który nie zawsze ma dobrą widoczność lądowania skoczka.

 

Słoweniec, który został Polakiem

 

Po treningu przed drugim konkursem w Vikersund nagle z zawodów wycofał się Dawid Kubacki. Po kilku dniach niepewności skoczek wyjaśnił, że z powodów zdrowotnych żony, która walczy o życie w szpitalu, decyduje się na zakończenie sezonu. Decyzja jak najbardziej zrozumiała, wszak są w życiu sprawy ważne i ważniejsze. Realnym stało się także to, że Polak straci podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, co ostatecznie nastąpiło.

 

W Planicy jednak po raz kolejny okazało się, że skoczkowie narciarscy to jedna wielka rodzina. Zaczęło się od tego, że dyrektor cyklu, Sandro Pertille, chciał odwołać tradycyjny piknik towarzyszący ostatniemu weekendowi zmagań. To jednak nie nastąpiło na prośbę samego Dawida, jednak skoczkowie i członkowie sztabów i tak znaleźli sposób, aby połączyć się duchowo z polskim zawodnikiem i jego rodziną. Została przygotowana wielka tablica, na której swoje podpisy wsparcia złożyli członkowie praktycznie wszystkich reprezentacji. Dodatkowo, po podpisaniu się, każdy z zawodników robił sobie pamiątkowe zdjęcie, które również zostało przekazane rodzinie Kubackich. Dodatkowo po ostatnim konkursie zawodnicy na podium rozwinęli transparent z wyrazami wsparcia. To jednak wciąż niewiele w porównaniu do tego, jak zachował się Anze Lanisek.

 

Przez większą część sezonu Słoweniec bił się z Dawidem o drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Ostatecznie obu zawodników pogodził Stefan Kraft, a sympatyczny Słoweniec dopiero w ostatni weekend zepchnął Kubackiego z podium. Jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji na własnym obiekcie Lanisek stwierdził, że to właśnie Polakowi należy się druga lokata w Pucharze Świata. Rywalizować jednak trzeba było, słoweński skoczek zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, jednak mimo to nie zapomniał o reprezentancie „Biało-Czerwonych”. Podczas dekoracji najlepszych zawodników sezonu wszedł na podium z kartonową podobizną polskiego skoczka, a przy zawieszaniu medalu poprosił o przewieszenie go także przez to, co trzymał w rękach. Jakby tego było mało, według nieoficjalnych źródeł, sympatyczny Słoweniec planuje przekazać swój medal za klasyfikację generalną Dawidowi. Łzy, które towarzyszyły Laniskowi podczas dekoracji na pewno nie były łzami na pokaz, patrząc na jego wcześniejsze wypowiedzi oraz gest, jaki wykonał. Taka postawa wzruszyła także i polskich kibiców, którzy wręcz „zakochali” się w Lanisku. Pewnym jest, że podczas przyszłorocznych konkursów rozgrywanych nad Wisłą, Słoweniec zostanie przywitany jak prawdziwy bohater, jak swój.

 

Rozliczenie Thurnbichlera

 

A jak ocenić debiutancki sezon szkoleniowca „Biało-Czerwonych”? Na pewno część celów, które zostały przed nim postawione, zostały wykonane. Dwa medale mistrzostw świata, rywalizacja do samego końca o podium Pucharu Świata przez Kubackiego oraz czwarte miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów to dobry kapitał na przyszłość. Dodatkowo dobra końcówka sezonu w wykonaniu Aleksandra Zniszczoła oraz solidne wyniki Pawła Wąska także wlewają nieco optymizmu. To jednak nieco zakłamuje rzeczywistość. Reprezentacja Polski nie ma zaplecza, bowiem pojedyncze występy Jakuba Wolnego czy Andrzeja Stękały nie były choć trochę satysfakcjonujące. Należy mieć nadzieję, że młodzi gniewni – reprezentanci drużyny juniorskiej, którzy podczas swoich mistrzostw świata błyszczeli – zostaną włączeni do systemu szkoleniowego, który pozwoli im podpatrzeć starszych kolegów i nabyć doświadczenia. To jednak zadanie do wykonania dopiero za kilka miesięcy. Teraz cała karawana Pucharu Świata wyrusza na długo wyczekiwane, zasłużone wakacje.