PKO Ekstraklasa: niespodziewana wygrana Stali w Łodzi
Arewicz/ Wikimedia Commons

PKO Ekstraklasa: niespodziewana wygrana Stali w Łodzi

  • Dodał: Bartosz Szafran
  • Data publikacji: 08.04.2023, 17:00

Spora niespodzianka w Łodzi. Stal Mielec oddając dwa celne strzały na bramkę Widzewa zdobyła dwa gole i z gorącego łódzkiego stadionu wywiozła kolosalnie ważne w kontekście utrzymania w PKO Ekstraklasie trzy punkty.

 

Drużyny grające w drugim sobotnim meczu PKO Ekstraklasy w tym momencie mają kompletnie odmienne cele. Dla Widzewa zwycięstwo oznaczało włączenie się do walki o co najmniej czwarte miejsce, dające, dzięki awansowi Legii i Rakowa do finału Pucharu Polski, udział w europejskich pucharach. Stal, grająca wiosną po prostu słabo, szukała punktów pozwalających oddalić się od strefy spadkowej. Faworytem wydawali się naturalnie gospodarze. W wyjściowych składach większych niespodzianek nie odnotowaliśmy.

 

Zgodnie z oczekiwaniami przewagę w pierwszych minutach osiągnęli widzewiacy, jednak z bramki po 10 minutach gry cieszyli się mielczanie. Flis dośrodkował z lewej strony, w polu karnym piłka trafiła do Ciepieli, który przepięknym technicznym uderzeniem w samo okienko pokonał Ravasa. Wypełniony po brzegi widzewski stadion na chwilę ucichł. Do dopingu swoich kibiców porwał ponownie Pawłowski, jednak jego płaskie uderzenie odbiło się od słupka bramki Mrozka i wyszło poza boisko. Była 15. minuta. Łodzianie oczywiście przystąpili do frontalnego ataku, Ich akcjom brakowało wykończenia, mielecka obrona, a przede wszystkim bramkarz, spisywali się bez zarzutów. Mrozek był na posterunku przy kolejnych próbach Shehu, Sancheza i Pawłowskiego. Stal kontrowała, ale już nie tak efektownie i efektywnie jak w 10. minucie. Taki obraz na boisku utrzymywał się do końca pierwszej połowy. Jednobramkowe prowadzenie gości także się utrzymało do gwizdka Łukasza Kuźmy.

 

Początek drugiej połowy przypominał pierwszy kwadrans całego spotkania. Widzewiacy zaatakowali, a bramkę strzeliła Stal, a dokładnie rzecz biorąc Mak. To był drugi strzał przyjezdnych w światło bramki Ravas. Łodzki bramkarza w tym momencie miał zerową skuteczność interwencji. Zanosiło się więc na sporą niespodziankę. Trzeba jednak przyznać, ze Widzew mimo optycznej i statystycznej przewagi nie wypracowywał sobie sytuacji, które pachniałyby bramką kontaktową. I tak to trwało długie minuty drugiej połowy. Widzew próbował, ale bez powodzenia. Przyczajona Stal mądrze się broniła i czekała na okazję zadania kolejnego, tym razem z pewnością już nokautującego ciosu. Czas płynął, w łodzkiej drużynie było coraz więcej nerwów i niecierpliwości. Nie są one zazwyczaj dobrym doradcą i reguła ta miała zastosowanie dziś w Łodzi.

 

Stal wywalczyła bezcenne zwycięstwo i z dorobkiem 34 punktów jest 10. Widzew z czterema punktami więcej jest szósty. Mielczanie w następnej kolejce podejmą Miedź (poniedziałek 17 kwietnia, 19:00), a łodzianie zagrają z Rakowem w Częstochowie (niedziela, 16 kwietnia 15:00).

 

Widzew Łódź - Stal Mielec 0:2 (0:1)

Bramki: Ciepiela 10', Mak 52'

Widzew: Ravas - Stępiński (74 Chorbadzhiski), Szota, Milos (69 Kun) - Kreuzriegler, Sypek (69 Zjawiński), Hanousek, Ciganiks (74 Hansen) - Shehu (69 Letniowski), Sanchez, Pawłowski

Stal: Mrozek - Kasperkiewicz, Flis, Matras - Getinger (90+3 Leandro), Żyra (71  Wlazło, Hiszpański (22 Wolski) - Mak (71 Sappinen), Ciepiela (71 Hinokio), Domański

Żółte kartki: Shehu, Sanchez - Flis

Sędziował: Łukasz Kuźma

Bartosz Szafran

Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.