Plusliga: trwa passa zwycięstw ZAKSY i porażek Resovii

  • Dodał: K K
  • Data publikacji: 28.10.2018, 22:01

Po niedzielnych meczach ligowa tabela pozostała bez zmian. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle rozprawiła się w trzech setach z Treflem Gdańsk, a Asseco Resovia Rzeszów uległa kolejnej drużynie - Stoczni Szczecin.

 

ZAKSA, niesiona zwycięstwami, podejmowała u siebie drużynę z Gdańska i to ona była faworytem; z kolei gracze z wybrzeża chcieli przełamać serię porażek i wygrać z wicemistrzem Polski.

 

Mecz rozpoczął Maciej Muzaj, który dobrze wkomponował się w gdańskie środowisko. Początek seta w jego wykonaniu był imponujący, co pozwoliło na prowadzenie gry punkt za punkt. Od 10-ego punktu to gospodarze mieli więcej szans na wyjście na prowadzenie, z których korzystali do stanu 15:12. Co prawda gdański atakujący popełnił wtedy pierwszy błąd, jednak (paradoksalnie) zapoczątkowało to odrabianie strat. Mimo tego, że ZAKSA psuła dużo zagrywek, coraz częściej mylił się także Muzaj - atakował w aut i prosto w blok, utrudniając Treflowi doprowadzenie do remisu. Partię zakończyła krótka wykończona przez Mateusza Bieńka.

 

W drugim secie ZAKSA zaczęła od wysokiego "c" w postaci prowadzenia 3:0, a później 5:1, co zmusiło trenera Andreę Anastasiego do wzięcia czasu. Chwilowa przerwa podziałała na jego zespół (6:5). Dzięki dobrym zagrywkom Wojciecha Grzyba goście wyszli na prowadzenie (11:10 z 8:10 dla Trefla). Przez resztę drugiej odsłony obie drużyny grały punkt za punkt. Gdańszczanie mieli swoją szansę na wygranie partii po autowej zagrywce Łukasza Kaczmarka, jednak wybił ich z rytmu czas poproszony przez trenera wicemistrzów Polski. Dwa punktowe bloki - najpierw Sama Deroo na Muzaju, a później Brandona Koppersa na Rubenie Schottcie - zakończyły drugą partię.

 

Trzeci set to powtórka początku drugiego, lecz na korzyść innej drużyny. Tym razem to Trefl Gdańsk objął prowadzenie (3:1), ale dość szybko je stracił (4:3). Anastasi zdecydował się sprawdzić na boisku Miłosza Hebdę (10:7); nie było to trafiony pomysł, bo został on od razu zablokowany, a następnie błędnie przyjął zagrywkę rywali. Goście zdołali jednak dogonić gospodarzy (17:16) i doprowadzić do remisu (20:20) - spora w tym zasługa wprowadzonego do gry Szymona Jakubiszaka, który wyprowadził Gdańsk na prowadzenie (20:21). Dalej nie było już tak dobrze; po bloku Sacharewicza i Kaczmarka ZAKSA miała piłkę meczową, którą bezbłędnie wykorzystał Sam Deroo, atakując z drugiej linii.

 

MVP: Łukasz Kaczmarek

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Trefl Gdańsk 3:0 (25:21, 26:24, 25:22)

 

Zaksa Kędzierzyn-Koźle: Kaczmarek, Toniutti, Bieniek, Śliwka, Deroo, Sacharewicz, Zatorski (libero) oraz Stępień, Koppers, Szymura R.

Trefl Gdańsk: Nowakowski, Grzyb, Janusz, Mijailović, Muzaj, Schott, Olenderek (libero) oraz Jakubiszak, Hebda

 

Zupełnie inaczej do swojego meczu podchodzili gracze Asseco Resovii Rzeszów. Z pewnością trzy porażki na starcie ligi nie były ich przedsezonowym założeniem i chcieli oni jak najszybciej się od tego odciąć.

 

Początek meczu był wyrównany, a drużyny na przemian zdobywały punkty. Dopiero blok na Thibault Rossardzie dał gospodarzom 2 punkty prowadzenia (8:6). Po asie serwisowym Damiana Schulza (10:9) wydawało się, że zespoły znów będą punktowały na zmianę. Nic bardziej mylnego, Stocznia rozpędzała się na dobre (13:9). Efektownym zagraniem technicznym popisał się Matej Kaziyski, który na zakończenie długiej akcji splasował piłkę dokładnie w puste pole. Dość długa przerwa spowodowana przez sędziów stolikowych nie wybiła szczecinian z uderzenia, co potwierdził blok Bartosza Kurka na Mateuszu Mice. Wspomniany atakujący nie zawiódł w kolejnym meczu, a pierwszego seta skończył udanym atakiem.

 

Drugi set rozpoczął się jeszcze wyraźniejszym prowadzeniem Stoczni Szczecin (4:1, 7:2). Koncertowa gra trwała w najlepsze, a rzeszowianie popełniali zbyt dużo błędów, by myśleć o triumfie w spotkaniu. Chwilowy przestój gospodarzy zmniejszył ich przewagę do jednego punktu (19:18). Mimo tego, że siatkarze z Rzeszowa, m.in. Jakub Jarosz i Thibault Rossard, próbowali jeszcze poderwać swoją drużynę do walki, to błędy popełnione przez wspomnianych graczy przybliżały szczecinian do wygrania meczu.

 

W ostatniej partii Stocznia ponownie szybko wyszła na znaczne prowadzenie (8:2). Resovia goniła swoich przeciwników, lecz wciąż pozostawała kilka punktów za nimi (10:6, 12:9, 15:11). Seria trzech punktów zdobytych przez Rzeszów spowodowała wzięcie czasu przez Michała Mieszko Gogola. Opłaciło się to, i jego podopieczni wrócili do stylu gry, który prezentowali przez całe spotkanie. Goście nie mogli znaleźć sposobu na skuteczne ataki Kurka czy Nicolasa Hoaga, nieźle grał Janusz Gałązka. Nieco słabiej spisujący się Kaziyski pokazał, że umie zaskoczyć zagrywką nawet wtedy, gdy nie idzie mu w ataku (24:19). Ostatnią akcję zakończył udany blok na Rafale Buszku.

 

MVP: Bartosz Kurek

Stocznia Szczecin - Asseco Resovia Rzeszów 3:0 (25:19, 25:23, 25:19)

 

Stocznia Szczecin: Kaziyski, Hoag, Kurek, van de Voorde, Gałązka, Żygadło, Mihułka (libero), Rossard (libero) oraz Penchev, Kluth, Maziarz

Asseco Resovia Rzeszów: Shoji, Schulz, Rossard, Mika, Możdzonek, Dryja, Perry (libero) oraz Redwitz, Jarosz, Perłowski, Lemański, Buszek