Puchar Polski: thriller w Sandomierzu, Wisła gra dalej

  • Data publikacji: 31.10.2018, 15:46

Kolejną sensację w rozgrywkach Pucharu Polski sprawili piłkarze III-ligowej Wisły Sandomierz. Po wyeliminowaniu w poprzedniej rundzie Korony Kielce, tym razem wyższość zespołu Dariusza Pietrasiaka musiało uznać I-ligowe Podbeskidzie Bielsko-Biała. Po dramatycznym meczu, trzymającym w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego gospodarze pokonali Górali, po dogrywce 3:2. 

 

W Sandomierzu spotkały się dwie drużyny, które nigdy wcześniej nie rywalizowały ze sobą w oficjalnym meczu. Oba kluby łączy jednak osoba Dariusza Pietrasiaka, który obecnie prowadzi ekipę z Sandomierza, zaś w przeszłości bronił barw Podbeskidzia w rozgrywkach ekstraklasy. Faworytem tej potyczki i zdecydowanym kandydatem do awansu była drużyna Górali, jednak Wisły nie należało lekceważyć. Zwłaszcza po meczu 1/32 finału Polski, kiedy to sandomierzanie  sensacyjnie wyeliminowali z rozgrywek ekstraklasową Koronę Kielce, zwyciężając u siebie 3:2. Z kolei Podbeskidzie na początek przygody z rozgrywkami pucharowymi pokonało w Kluczborku III-ligowy MKS 2:0.

 

Pucharowe spotkanie z dużym animuszem rozpoczęli goście z Bielska-Białej, którzy od pierwszego gwizdka sędziego zyskali sporą przewagę. Pierwszy strzał w trzeciej minucie z dwudziestu metrów oddał Gandara, lecz futbolówka w nieznacznej odległości minęła światło bramki. Goście szybkimi atakami starali się przedostawać w pole karne Wisły, lecz obrona miejscowych grała bardzo uważnie i nie pozwalała na poważniejsze zagrożenie pod swoją bramką.

 

Po kwadransie gry pierwszy raz gorąco zrobiło się w polu karnym sandomierzan. Dośrodkowanej piłki nie zdołał sięgnąć aktywny Gandara, futbolówka trafiła do zamykającego akcję Jarocha, lecz obrońca Górali także nie zdołał oddać celnego strzału. Tymczasem w 18. minucie niespodziewanie na prowadzenie wyszli III-ligowcy z Sandomierza. W polu karnym bielszczan Putin został sfaulowany przez Wiktorskiego i arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł sam poszkodowany, pewnym strzałem pokonując Leszczyńskiego.

 

W kolejnych minutach gry to goście w dalszym ciągu byli stroną przeważającą. Wiślacy po zdobyciu gola wrócili do taktyki z początku spotkania, skupiając się na zabezpieczaniu dostępu do własnej bramki i szukaniu szczęścia w kontratakach. Odpowiedź Podbeskidzia mogła być bardzo szybka, aczkolwiek próba Gandary głową nie znalazła drogi do siatki. Podopieczni Krzysztofa Bredego starali się zaskoczyć Wierzgacza z dystansu, lecz próby Kozaka oraz Wiktorskiego zostały zablokowane, zaś strzał Jończego poszybował wysoko nad poprzeczką.

 

Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy szansę na drugiego gola mieli gospodarze. Futbolówkę w środku pola przejął Piątkowski, pomknął w stronę bramki, uderzył piekielnie mocno, jednak Leszczyński był na posterunku. Podbeskidzie mogło wyrównać stan rywalizacji tuż przed przerwą. Bramkarz Wisły nieudanie interweniował w powietrzu, futbolówka trafiła do Kozaka, którego strzał z pierwszej piłki poszybował daleko obok bramki. Górale próbowali dośrodkowaniami z obu skrzydeł nękać defensywę sandomierzan, ale obrońcy Wisły bezsprzecznie „królowali” w powietrznych pojedynkach o piłkę z napastnikami Podbeskidzia.

 

Druga część spotkania w Sandomierzu udanie rozpoczęła się dla drużyny I-ligowca. W 52. minucie do remisu doprowadził doświadczony Grzegorz Goncerz. Wprowadzony w przerwie Sierpina dośrodkował idealnie wprost na głowę napastnika gości, który z zimną krwią skierował piłkę do bramki Wisły. Dla Goncerza było to pierwsze trafienie w barwach zespołu z Bielska-Białej w tym sezonie.

 

Riposta Wiślaków była błyskawiczna. Zaledwie sto osiemdziesiąt sekund później gospodarzy ponownie na prowadzenie wyprowadził Jarosław Piątkowski. Pomocnik drużyny z Sandomierza popisał się pięknym uderzeniem z rzutu wolnego, nie dając szans na skuteczną interwencję Leszczyńskiemu.

 

Gości starał się poderwać Gandara, ale jego strzał był zbyt lekki i Wierzgacz pewnie złapał piłkę. Gospodarze nie pozostawali dłużni, starając się zdobyć trzeciego gola. Sporą chęć do gry wykazywał Piątkowski, popisując się indywidualnym rajdem, po którym Wisła miała stałe fragmenty gry. Nic groźnego z nich jednak pod bramką piłkarzy Podbeskidzia nie wynikło.

 

Dwadzieścia minut przed zakończeniem spotkania wyborną szansę na doprowadzenie po raz drugi do wyrównania mieli przyjezdni. Piłkę z rzutu wolnego dorzucił Sierpina, ta spadła na głowę Wiktorskiego, który minimalnie chybił z bardzo dobrej pozycji. W ostatnich piętnastu minutach Górale mocno przycisnęli, zamykając Wisłę na jej połowie. Przyjezdni starali się tymi samymi środkami, co w pierwszych czterdziestu pięciu minutach znaleźć drogę do bramki sandomierzan. W dalszym ciągu jednak próby z dystansu blokowali obrońcy, zaś górne centry padały łupem golkipera Wisły.

 

W 83. minucie meczu do nieprzyjemnej sytuacji doszło z udziałem piłkarzy obu drużyn. W walce o górną piłkę Płacheta oraz Czerwiak zderzyli się głowami, wskutek czego obaj musieli zejść z boiska. Po stronie Wisły na placu gry zameldował się Siedlecki, z kolei Górale musieli radzić sobie w dziesiątkę, bowiem wcześniej Krzysztof Brede wykorzystał limit zmian.

 

Końcówka spotkania przyniosła mnóstwo emocji. Drugiego gola zespołowi z Bielska-Białej mógł dać Grzegorz Goncerz. Otrzymał podanie z rzutu wolnego od Jarocha i długo się nie namyślając huknął na bramkę gospodarzy, jednakże futbolówka zatrzymała się na słupku. Sędzia do drugiej połowy doliczył aż siedem minut. Goście wszelkimi sposobami starali się odrobić straty, jednak niewiele z tego wynikało. Wisła mogła definitywnie rozstrzygnąć losy spotkania, lecz Nogaj nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Leszczyńskim. Stracona szansa szybko zemściła się na gospodarzach. W ostatniej akcji meczu Górale rzutem na taśmę doprowadzili do remisu. Tym razem dośrodkowanie Sierpiny z rzutu wolnego przyniosło wymierne korzyści i Rzuchowski w ogromnym zamieszaniu, w polu karnym zdołał pokonać Wierzgacza.

 

W pierwszej połowie dogrywki więcej z gry miało Podbeskidzie, ale bramkowych sytuacji było jak na lekarstwo. Z kolei Wisła była bardzo blisko trzeciego gola. Piłka dośrodkowana z rzutu wolnego dotarła do jednego z piłkarzy miejscowych, którego strzał trafił w słupek. Po przerwie zarówno jeden, jak i drugi zespół miał okazje do zdobycia bramki. Długo rezultat się nie zmieniał...aż do drugiej minuty doliczonego czasu, kiedy Piechniak strzałem głową, po asyście Piątkowskiego, pokonał Leszczyńskiego i wprowadził Wisłę Sandomierz do 1/8 finału Pucharu Polski.

 

W dwóch równolegle rozgrywanych spotkaniach obyło się bez niespodzianek. Górnik Zabrze pokonał na wyjeździe Legionovię Legionowo 1:0. W takim samym stosunku bramkowym Odra Opole zwyciężyła Polonię Środa Wielkopolska.

 

Wisła Sandomierz – Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 pd. (2:2, 1:0)

 

Bramki: Putin 18’ – rzut karny, Piątkowski 58’ Piechniak 120+2'  – Goncerz 52’, Rzuchowski 90+7'

 

Wisła: Wierzgacz – Konefał, Czerwiak (84’ Siedlecki), Sudy, Piątkowski, Korona, Nogaj, Ferens (57’ Piechniak), Bażant (69’ Chorab), Putin (99’ Poński), Kamiński

 

Podbeskidzie: Leszczyński – Jaroch, Wiktorski, Jończy, Oleksy, Kostorz (68’ Płacheta), Guga, Rakowski (60’ Rzuchowski) , Kozak (46’ Sierpina), Gandara (101’ Bąk), Goncerz

 

Żółte kartki: Oleksy, Guga, Jaroch

 

Sędzia: Marek Śliwa