Lotto Ekstraklasa: Legia demoluje Górnika przy Łazienkowskiej

  • Data publikacji: 03.11.2018, 22:50

W ostatnim sobotnim meczu 14. kolejki Lotto Ekstraklasy Legia Warszawa wysoko pokonała u siebie Górnika Zabrze 4:0. Trzy "oczka" w sobotnim pojedynku pozwoliły piłkarzom ze stolicy wskoczyć na pozycję lidera tabeli - przynajmniej do zakończenia jutrzejszego spotkania pomiędzy Lechem Poznań a Lechią Gdańsk.

 

Pojedynki warszawsko-zabrzańskie zawsze niosą ze sobą ogromną dawkę emocji i wzbudzają duże zainteresowanie wśród kibiców nie tylko obu zespołów, ale także bezstronnych obserwatorów futbolu w polskim wydaniu. Nie inaczej było i tym razem. Do sobotniego starcia z Górnikiem, Legia podchodziła ze statusem drużyny niepokonanej od dziewięciu spotkań (wliczając mecze w dwóch rundach Pucharu Polski). Z kolei Górnik zamierzał w Warszawie udowodnić, że ubiegłotygodniowe zwycięstwo nad Zagłębiem Lubin 2:0, po dziewięciu meczach w lidze z rzędu bez zwycięstwa, nie było przypadkiem. Przedmeczowe statystyki przemawiały na korzyść Wojskowych. W ostatnich dziesięciu ligowych starciach pomiędzy tymi ekipami w Warszawie, Legia zwyciężyła aż ośmiokrotnie, zaś dwa razy spotkanie kończyło się rezultatem nierozstrzygniętym. Górnik ostatni raz wygrał w stolicy równo dwadzieścia lat temu.

 

Sobotnie spotkanie nim dobrze się rozpoczęło, już musiało zostać przerwane, w związku z zadymieniem całego boiska. Chwilę wcześniej kibice Legii odpalili race, po czym widoczność na stadionie była praktycznie zerowa. Mecz wznowiono po kwadransie gry.

 

Pierwszą ciekawą akcję w meczu przeprowadził Szymański. Zszedł z piłką do środka, po czym oddał strzał, który został przyblokowany przez Suareza. Gospodarze z dużym impetem rozpoczęli mecz, intensywnie atakując bramkę Górnika. Kilka stałych fragmentów gry nie przekuło się jednak na większe zagrożenie pod bramką gości bądź zmuszenie do interwencji bramkarza. Z dystansu Loskę starał się zaskoczyć Carlitos Lopez, lecz jego próba była mocno niecelna. Dwie minuty później Legioniści udokumentowali swoją przewagę. Prostopadłą piłkę na wolne pole do Carlitosa zagrał Cafu, a ten tym razem się nie pomylił i strzałem z lewej strony pola karnego wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Trzeba jednak przyznać, że przy strzale napastnika Legii mógł lepiej się zachować Loska.

 

Po kwadransie gry pierwszą okazję do zdobycia gola mieli zabrzanie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego dotarło do wbiegającego Matuszka, którego uderzenie minęło prawy słupek bramki. W 22. minucie szybki atak przeprowadzili Wojskowi. Piłkę rozrzucił Martins na lewe skrzydło do Nagy’a, ten zacentrował na dalszy słupek do Szymańskiego, który uderzeniem z pierwszej piłki, przeniósł futbolówkę ponad poprzeczką. W odpowiedzi bliski szczęścia był Angulo. W 27. minucie po rzucie rożnym, piłkę w polu karnym ręką zagrywał Suarez. Arbiter po weryfikacji zajścia, dzięki użyciu systemu VAR, podyktował jedenastkę dla Legionistów. Pewnym egzekutorem okazał się Michał Kucharczyk i po półgodzinie gry drużyna Sa Pinto prowadziła różnicą dwóch goli.

 

Dziewięć minut później Legia prowadziła już 3:0 po celnym strzale Nagy’a. Asystę przy bramce pomocnika gospodarzy zaliczył Hlousek. Swojego drugiego gola w meczu szukał Carlitos Lopez, jednak tym razem zabrakło precyzji w wykończeniu ofensywnej akcji zespołu. Wynik do przerwy mógł być jeszcze wyższy, jednak Loska wygrał pojedynek sam na sam z Nagym. To było piorunujące czterdzieści pięć minut w wykonaniu Wojskowych, okraszone trzema golami. Zabrzanie byli absolutnie bezradni. Mieli kłopoty przy bronieniu dostępu do własnej bramki, nie potrafili również realnie zagrozić bramce Majeckiego.

 

Chrapkę na skompletowanie hat-tricka miał Carlitos Lopez. Były napastnik Wisły Kraków jednak nieznacznie się pomylił, oddając strzał obok prawego słupka. W 54. minucie pierwszy celny strzał w sobotnim pojedynku oddali goście. Formę Majeckiego sprawdził Jimenez. Uderzenie piłkarza Górnika ze spokojem wybronił golkiper miejscowych. Legia przy wyraźnym prowadzeniu spuściła z tonu, kontrolując wydarzenia na boisku i szukając możliwości szybkiego skontrowania rywala. Podopieczni Marcina Brosza z kolei próbowali zdobyć bramkę, jednak ich ataki były przewidywalne i w większości kończyły się w okolicach „szesnastki”.

 

W kolejnych minutach tempo gry mocno spadło. Na boisku niewiele ciekawego się działo. Warto odnotować uderzenie Carlitosa z dogodnej pozycji, które w ostatniej chwili zablokowali obrońcy Górnika. Środkowy fragment drugiej połowy spotkania upłynął pod znakiem przeprowadzanych zmian przez obu szkoleniowców. Brakowało zaś spięć pod jedną bądź drugą bramką. Ciekawiej w polu karnym zabrzan zrobiło się na dwadzieścia minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry. Vesović oszukał dwóch defensorów przyjezdnych, zdecydował się na uderzenie, które zatrzymało się na bocznej siatce. W odpowiedzi z dalszej odległości strzelał Żurkowski, ale było to typowe uderzenie na rozgrzewkę dla Majeckiego i bramkarz zespołu z Warszawy nie miał prawa się pomylić.

 

Wynik spotkania ustalił w 82. minucie Carlitos Lopez. Akcję zainicjował Kucharczyk, zagrał do Nagy’a, ten wypatrzył niepilnowanego snajpera Legii, który umieścił futbolówkę w pustej bramce. Przed utratą piątego gola w końcówce zabrzan uratował Loska, broniąc groźny strzał jednego z piłkarzy Legii.

 

Dzięki zwycięstwu nad Górnikiem, Legia wskoczyła na pozycję lidera Lotto Ekstraklasy, przynajmniej do zakończenia jutrzejszego meczu z udziałem Lechii Gdańsk. Natomiast Górnik pozostaje na piętnastym miejscu w tabeli. Drużyna Marcina Brosza może jednak w niedługim odstępie czasu stać się „czerwona latarnią” ligi, jeżeli Zagłębie Sosnowiec w poniedziałek zdobędzie punkty w starciu z Jagiellonią Białystok.

 

Legia Warszawa – Górnik Zabrze 4:0 (3:0)

 

Bramki: Carlitos Lopez 13’, 82’, Kucharczyk 29’ rzut karny, Nagy 37’  

 

Legia: Majecki – Hlousek, Jędrzejczyk, Wieteska, Vesović – Cafu, Martins (68’ Antolić), Nagy, Szymański (77’ Kante), Kucharczyk – Carlitos Lopez (83’ Pasquato)

 

Górnik: Loska – Liszka, Bochniewicz, Suarez, Michalski – Jimenez, Żurkowski, Matuszek, Zapolnik (66’ Ryczkowski) – Łukasz Wolsztyński (77’ Smuga), Angulo (53’ Rafał Wolsztyński)

 

Żółte kartki: Jędrzejczyk – Bochniewicz, Liszka

 

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)

 

AKTUALNA TABELA LOTTO EKSTRAKLASY