
Koszykówka - prekwalifikacje olimpijskie: Polacy wygrali! Są dalej w grze o igrzyska!
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 20.08.2023, 16:18
Polscy koszykarze w ostatni dzień tygodnia rozgrywali finał turnieju prekwalifikacyjnego. Przeciwnikiem Biało-Czerwonych w walce o dalsze marzenia olimpijskie byli reprezentanci Bośni i Hercegowiny. Końcowe dwie minuty były kluczowe, a polska kadra wytrzymała je fenomenalnie!
Kadra Igora Milicica w przypadku wygranej w tym meczu, mieli szansę na dalszą walkę o kwalifikację olimpijską. Zespół, który zwycięży turniej w Gliwicach automatycznie zapewnia sobie udział w światowych kwalifikacjach, które odbędą się w 2024 roku. Wówczas 24 reprezentacje zostaną podzielone na cztery grupy i z każdej z nich tylko zwycięzca wywalczy bilet do Paryża.
Początek był dyktowany wymianami, po pierwszych trzech minutach było 8:7 dla rywali. Świetnie wypadał Sokołowski, który bardzo szybko reagował na ataki przeciwników. Cały czas jednak to Polacy musieli gonić tempo, bo Lazić rzucając za trzy, wyprowadził swój zespół na 17:13. Bośniacy czujnie blokowali Plutę w ataku, ale szybko odegrał się Żołnierewicz i wreszcie polscy koszykarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Rywale mieli jednak pierwsze rzuty wolne w tym meczu. Wynik po pierwszej kwarcie idealnie zobrazował to, jak przepełniona determinacją ona była - 23:23. Po przerwie jako pierwsi pod koszem zameldowali się Bośniacy, ale po profesorsku zachował się Groselle, dzięki czemu znów prowadzenie wróciło na polską stronę. Bardzo dynamicznie toczył się ten mecz, i jedni i drudzy nie odpuszczali w ofensywie. Rywale po osobistych byli do przodu o trzy "oczka", ale w odpowiedzi Milicić junior trafił za dwa ze zbiórki. Ten 21-latek zdecydowanie zasłużył na pochwałę, bo syn trenera kilka akcji później czujnie popracował i zebrał piłkę. Przy przerwie dla rywali było 34:32 dla Polski. Do końca nasi zawodnicy przewagi nie stracili mimo kilku dobitek rywali - 39:40.
Wraz z drugą połową Polacy zaczęli mocniej akcentować swoją wolę walki. Szybko jednak stracili kilkupunktową przewagę, bo rywale szybko i pewnie rozgrywali swoje kontry. Bośniacy bardzo dobrze wykorzystywali swój wzrost przy bloku, ale wreszcie Pluta przerwał impas polskiej strony. Na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty było po 48. O ile rywale przeważali w rzutach za trzy, tak Polacy odrabiali lekcje w przechwytach. Kolejne minuty nie zmieniały znacząco wyniku i wyglądało na to, że czwarta kwarta będzie bardzo emocjonująca - 54:54. I tak jak można było przewidzieć, toczyła się ona podobnie jak wszystkie wcześniejsze. Na zmianę wynik wyrównywali to jedni, to drudzy. Kolejne wolne wywalczył Garza, a później pechowo zgubiona piłka doprowadziła do czteropunktowego prowadzenia Bośniaków - 62:58. Sytuacja była już nieciekawa, co widoczne było po zachowaniu naszej ekipy. Zaczął pojawiać się chaos pod koszem, ale na szczęście Żołnierewicz potrafił zachować chłodną głowę. Balcerowski trafiając za trzy, znów wyrównał na 64:64. Pięknie wyglądały zbiórki Polaków, które przywracały wiarę w zwycięstwo. Festiwal rzutów wolnych pozwolił spełnić to marzenie i Biało-Czerwoni wygrali ten turniej!
Bośnia i Hercegowina - Polska 72:74 (23:23, 16:17, 15:14,18:20)

Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.