Plusliga: powrót z przytupem, Rzeszów nie oddał Podpromia
Piotr Sumara/PlusLiga

Plusliga: powrót z przytupem, Rzeszów nie oddał Podpromia

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 29.10.2023, 17:35

Na Podpromiu można było spodziewać się widowiska, ale pełna hala kibiców na pewno dostała także potężną dawkę emocji. Gospodarze wrócili na dobre tory w ostatniej chwili i z 0:3 wybronili się na 3:2.

 

Oba zespoły weszły w mecz dobrym krokiem, od początku uruchamiając swoje bloki. Zawiercianie jednak trochę lepiej wykorzystywali sytuacje na siatce i wkrótce prowadzili już 8:3. Później wydarzyło się to, co w siatkówce już nieprzewidywalne nie jest od dawna - przy zagrywkach Kłosa przyjezdni zaczęli mieć drobne kłopoty, co pozwoliło rzeszowianom zbliżyć się na 9:9. Podopieczni Michała Winiarskiego cały czas utrzymywali delikatną przewagę, ale przed decydującym momentem różnica wynosiła zaledwie punkt. Wówczas Butryn stał się największym bohaterem, kończąc wszystkie posłane do niego piłki i zawiercianie wygrali tego seta 25:19.

 

W drugiej partii było podobnie – goście przede wszystkim świetnie radzili sobie w polu serwisowym i już od początku przyjęcie Rzeszowa było zachwiane. Dodatkowo dwa asy serwisowe posłał Cooper i było 8:4 dla Zawiercia. Na półmetku ekipie z Rzeszowa udało się delikatnie zniwelować straty, ale ta radość nie trwała zbyt długo. Choć sytuację próbował ratować Kochanowski, to niewiele był w stanie wskórać mając po drugiej stronie Karola Butryna – 19:25.

 

Ostatni gwizdek dał rzeszowianom do myślenia. Wygrali dwie pierwsze akcje seta, ale wciąż musieli zatrzymać atakującego z Zawiercia, który zbliżał się do zdobycia samemu 20 „oczek”. Zawiercie ryzykowało też zagrywką i czasami się to opłacało, bo Tavares zaskoczył Francuza na 8:5. W tej partii jednak Rzeszów trzymał się bliżej rywala i lepiej kontrolował sytuację na boisku. Grali punkt za punkt, a główną siłą napędową zespołu był DeFalco. Nerwowa sytuacja zapowiadała grę na przewagi i tak się właśnie stało. Pojawiały się zepsute zagrywki, a na tablicy wynik wskazywał 32:32. Kluczowy okazał się blok DeFalco, który przechylił szalę na stronę gospodarza.

 

Rzeszowianie podbudowani poprzednim setem zaczęli dyktować warunki. Po ataku Kłosa prowadzili trzema punktami, a problemy zaczęły się pojawiać w grze Butryna. Bardzo dużo dał drużynie Louati, który na stałe pojawił się w poprzednim secie. W polu serwisowym też lepiej wyglądali miejscowi i dzięki temu elementowi mieli prowadzenie 17:11. Niewykorzystane sytuacje wyraźnie zemściły się na przyjezdnych – swój siódmy atak skończył Kłos i Rzeszów doprowadził do tie-breaka.

 

Początek decydującej partii był dyktowany dobrą ofensywą rzeszowian, bo rywale punkty otrzymali tylko przez błędy serwisowe gospodarzy. Wynik wskazywał prowadzenie miejscowych 6:3 i przez resztę partii z przodu byli właśnie rzeszowianie. Przyjezdnym nie pomagały błędy serwisowe, za to Kochanowski nie zamierzał zwalniać ręki – 12:8. Zwycięstwo Resovii stało się faktem po skutecznym zbiciu Cebulja na 15:10.

 

Asseco Resovia Rzeszów – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2 (19:25, 19:25, 34:32, 25:18, 15:10)

 

Rzeszów: DeFalco, Kochanowski, Bucki, Cebulj, Kłos, Drzyzga, Zatorski (L) oraz Louati, Staszewski, Rejno, Kvalen

 

Zawiercie: Szalacha, Butryn, Łaba, Zniszczoł, Tavares Rodrigues, Kwolek, Perry (L) oraz Gąsior, Cooper

 

MVP: Fabian Drzyzga

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.