Ligi Mistrzów 2005, wspomnienia zawodników
- Dodał: Poinformowani .pl
- Data publikacji: 19.09.2024, 11:48
Mecz finałowy Ligi Mistrzów 2005 roku, rozgrywany w Stambule, to jedno z najbardziej pamiętnych wydarzeń w historii piłki nożnej. Liverpool, przegrywając z AC Milan 0:3 do przerwy, odwrócił losy spotkania w niezwykły sposób, doprowadzając do remisu i triumfując w rzutach karnych. Kluczową rolę w tym spektakularnym zwycięstwie odegrał Jerzy Dudek, polski bramkarz Liverpoolu, który nie tylko obronił kluczowe strzały, ale również zastosował legendarną już technikę, znaną jako "Dudek Dance".
W książce „Sezon nad przepaścią” cytowany jest Jose Manuel Ochotorena, trener bramkarzy Liverpoolu, który wyjaśnia, że obrona dobitki Andrija Szewczenki przez Dudka w końcówce dogrywki była wynikiem ciężkiej pracy na treningach. Nie była to przypadkowa interwencja, a wypracowany schemat, co potwierdził sam Dudek w swojej książce „Uwierzyć w siebie. Do przerwy 0:3”. Jak wspomina, Szewczenko uderzył piłkę z ogromną siłą, wyładowując całą frustrację nagromadzoną przez mecz. Dudek żartobliwie odniósł się do swojego kluczowego odbicia, nazywając swoją rękę „ręką Boga”, co było nawiązaniem do słynnego zagrania Diego Maradony.
Niemniej istotnym momentem było zachowanie Dudka w serii rzutów karnych, które przeszło do historii. Jamie Carragher, jeden z liderów Liverpoolu, zachęcił Polaka, by wprowadził element zaskoczenia i rozpraszał rywali, podobnie jak zrobił to Bruce Grobbelaar w 1984 roku. Dudek poszedł za radą i zaczął tańczyć w bramce, co później przeszło do historii jako "Dudek Dance". Polak nie tylko wykonywał gesty, które miały wybić z rytmu piłkarzy Milanu, ale także powoli podawał piłkę strzelcom, starając się dodatkowo ich zdenerwować.
Pierwszym, który nie poradził sobie z presją, był Serginho, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką. Następnie Dudek obronił strzał Andrei Pirlo, a w decydującym momencie powstrzymał Andrija Szewczenkę. To był moment, który przypieczętował zwycięstwo Liverpoolu. Jak Dudek wspominał w swojej książce, zwracając się do Szewczenki przed ostatnim strzałem, widział w jego oczach nerwy. Gdy obronił strzał, do Polaka zaczęli biec wszyscy koledzy z zespołu – finał był zakończony, a Liverpool mógł świętować.
Dla zawodników Milanu to spotkanie było traumatyczne. Andrea Pirlo w swojej książce nie szczędził ostrych słów, nazywając Dudka „tańczącym osłem”. Dla niego i innych piłkarzy Milanu ten mecz był ogromnym ciosem, a sam Pirlo przyznał, że myślał o zakończeniu kariery po tej porażce, czując, że „wszystko straciło sens”. Trener Carlo Ancelotti podkreślał później, że Milan dominował przez 114 minut, ale decydujące było sześć minut, które zmieniły losy spotkania.
Historia ta, zawarta m.in. w książce "30 lat Ligi Mistrzów", przypomina nie tylko o niesamowitym meczu, ale także o mentalnej sile, jaką musiał wykazać się Jerzy Dudek. „Dudek Dance” pozostaje symbolem niezłomności i kreatywności, a triumf Liverpoolu w Stambule jest jednym z najwspanialszych momentów w historii futbolu.