Chelsea przegrywa po raz pierwszy w sezonie, Tottenham wygrywa derby Londynu

  • Data publikacji: 24.11.2018, 20:38

W ostatnim z sobotnich spotkań Tottenham pokonał w derbach Londynu Chelsea 3:1, tym samym przeskoczył swoich rywali w ligowej tabeli i awansował na trzecią pozycję w ligowej tabeli. Bramki dla gospodarzy zdobywali Dele Ali, Harry Kane i Heung Min-Son. Honorowe trafienie dla gości zaliczył Olivier Giroud.

 

Już od pierwszych minut spotkania gospodarze rzucili się do ataku. Tottenham wyszedł na mecz z odważnym planem, chcąc jak najszybciej objąć prowadzenie i zapewnić sobie kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Jak się okazało, była to idealna taktyka.

 

Pierwsza bramka padła bardzo szybko, bo już w 8. minucie. Ofensywna gra Kogutów przyniosła efekt w postaci rzutu wolnego z prawego sektora boiska. Do piłki podszedł Eriksen i świetnie dośrodkował na piąty metr przed bramką Kepy. Dele Ali, pomimo zdecydowanie niższego wzrostu niż obrońcy Chelsea, ubiegł rywali i uderzeniem głową zaskoczył hiszpańskiego golkipera The Blues.

 

Prowadzenie ani na chwilę nie osłabiło zapału gospodarzy. W ciągu kilku kolejnych minut dwie stuprocentowe okazje do zdobycia bramki miał Son. W pierwszej sytuacji reprezentant Korei Południowej otrzymał celny przerzut na lewe skrzydło. Jego uderzenie z  tzw. woleja minęło jednak nieznacznie poprzeczkę. Drugą ze zmarnowanych akcji przez Sona był jego indywidualny rajd przeprowadzony prawą stroną boiska. Skrzydłowy Tottenhamu - po minięciu defensorów Chelsea - stanął oko w oko z Kepą, jednak jego strzał był na tyle czytelny, że były zawodnik Athletico Bilbao bez problemu go obronił.

 

Bramka wisiała jednak w powietrzu. Mimo, że wszyscy kibice zebrani tego wieczoru na Wembley mogli spodziewać się podwyższenia prowadzenia drużyny Mauricio Pochettino, to na pewno nie w tak kuriozalnych okolicznościach. Harry Kane odnalazł się z piłką w większej odległości od bramki strzeżonej przez Kepe. Mając przed sobą całą defensywę The Blues, zdecydował się oddać strzał, zamiast wdawać się w drybling. Był to niski strzał, oddany z przeciętną siłą, kierujący się w kierunku prawej części bramki. Najogólniej rzecz ujmując, było to uderzenie, które powinno być spokojnie obronione przez bramkarza tej klasy, co Kepa. Dlatego tym większe było zaskoczenie, kiedy Bask ani drgnął w kierunku zmierzającej do bramki piłki. Kosztowny w skutkach błąd dał Tottenhamowi dwubramkowe prowadzenie.

 

Do końca pierwszej połowy drużyna Maurizio Sarriego nie potrafiła zagrozić bramce Llorisa w żaden sposób. Tottenham przez cały czas kontrolował wydarzenia boiskowe, utrzymując się przez piłce przez większość czasu. Koguty z rozwagą budowały swoje ataki, nie chcąc wystawić się na kontrę The Blues. Tym samym gospodarze tego spotkania schodzili do szatni na przerwę z zasłużonym dwubramkowym prowadzeniem.

 

Druga odsłona derbów Londynu zaczęła się odrobinę lepszą grą zespołu ze Stamford Bridge. Piłkarze Chelsea zaczęli więcej przebywać na połowie rywali, oddali również kilka strzałów na bramkę, co skończyło się wywalczeniem dwóch rzutów rożnych. Dobra gra nie trwała jednak długo.

 

Po dziesięciu minutach niewielkiej przewagi Chelsea, do głosu doszedł Son. Koreańczyk, podobnie jak wcześniej, przeprowadził prawą stroną boiska indywidualną akcję. Wykorzystał swoją szybkość, a także zwinność, by minąć Jorginho i Davida Luiza, a następnie stanąć sam na sam z bramkarzem. Do trzech razy sztuka, jak mówi znane powiedzenie. Co nie udało się Koreańczykowi w pierwszej połowie, to udało się w drugiej. Płaski strzał Sona skierowany na dalszy słupek był nie do zatrzymania dla Kepy. 3:0 i sytuacja Chelsea zrobiła się arcytrudna!

 

Kolejna bramka ani trochę nie zmieniła obrazu meczu. Tottenham dalej napierał na defensywę The Blues i niewiele zabrakło, by w przebiegu kilku minut Koguty zdobyły kolejne dwie bramki. Najpierw Son świetnie rozegrał akcję na prawą stronę do wbiegającego w pole karne Sissoko, który bez namysłu podał do niepilnowanego Kane’a. Kapitan reprezentacji Anglii, jednak fatalnie przestrzelił z bliskiej odległości. Drugą dogodną akcję zmarnował Dele Ali. Młody Anglik otrzymał podanie od Harry’ego Kane na szesnasty metr od bramki Kepy. Ali uderzył piłkę charakterystycznym „rogalem”, celując w okienko, jednak piłka, podobnie jak przy próbie Kane'a, nieznacznie minęła obramowanie bramki.

 

Kiedy spotkanie zbliżało się już ku końcowi i nic nie wskazywało, że będziemy świadkami dodatkowych emocji, niespodziewanego gola dla gości zdobył Olivier Giroud. Francuz był adresatem wysokiego dośrodkowania  Azpilicuety. Dzięki swojemu wzrostowi był w stanie skutecznie uderzyć futbolówkę głową i dać swojej drużynie honorowe trafienie.

 

Zwycięstwo Tottenhamu jest jak najbardziej zasłużone. Koguty zagrały ofensywny futbol i zdominowały Chelsea w każdym aspekcie gry. Dojrzałość, która cechowała dziś podopiecznych Pochettino, stanowi nową cechę, którą Argentyńczyk wpoił w swoją drużynę i bez wątpienie jest to kolejny krok przybliżający Tottenham do światowej czołówki. Chelsea natomiast odniosła pierwszą porażkę w tym sezonie. Piłkarze Sarriego wysłali swojemu menadżerowi wyraźny sygnał, że w drużynie są jeszcze elementy wymagające dopracowania.

 

Tottenham 3:1 Chelsea

8'Ali, 16'Kane, 54'Son - 85'Giroud