Boks: Denis Lebiediew wypunktował Mike'a Wilsona w Monaco

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 25.11.2018, 00:35

Denis Liebiediew (32-2, 23 KO) łatwo wypunktował Mike'a Wilsona (19-1, 8 KO) w walce wieczoru podczas gali w Monaco. Amerykanin okazał się jednak bardzo przeciętnym pięściarzem, którego "stary" mistrz by szybko znokautował. 

 

Obaj rozpoczęli bardzo asekuracyjnie. W pierwszych dwóch rundach panowie szachowali się lewym prostym, starając się wyczuć dystans. Odsłony te trzeba było jednak zapisać na konto Rosjanina, który kilka razy dobrze wszedł w półdystans i mocnymi ciosami w tułów trafił Wilsona. Pierwszy raz Amerykanin miał problemy już w czwartym starciu. Liebiediew zaskoczył go uderzeniem kontrującym z lewej ręki na górę, co lekko go zamroczyło. Rosjanin trafił jeszcze kilka razy, lecz ostatecznie zabrakło mu czasu, żeby szybko wykończyć robotę. Egzekucja na słabym Wilsonie wydawała się być jednak kwestią czasu. 


W kolejnych minutach Rosjanin bawił się w ringu. W piątej rundzie zupełnie rozbił twarz przeciwnika, zadając mnóstwo ciosów. Liebiediew uderzał także w tułów, co zupełnie dezorganizowało defensywę pretendenta z USA. W kolejnej zaczął używać nawet prawego prostego, niewidzianego wcześniej w tym pojedynku. W ósmej rundzie Wilson odważniej ruszył do ataku, co tylko ułatwiło robotę Rosjaninowi. Szybszy Liebiediew mógł bez problemu kontrować przeciwnika, używając do tego ciosów podbródkowych czy sierpowych. W poczynaniach mistrza brakowało jednak zdecydowania, pójścia za akcją, co ewidentnie trzymało przy życiu Amerykanina. 


Ostatecznie, Wilson dotrwał do ostatniego gongu. Liebiediew trafiał fajnie lewą ręką, lecz zadowalał się pojedynczymi celnymi ciosami, nie podejmując żadnego ryzyka w ofensywie. Rosjanin pewnie wygrał na punkty (117-111, 119-109 x2), ale na pewno nie zachwycił swoich kibiców. Po raz kolejny... 

 

Podczas gali w Monaco doszło do trzech innych ciekawych pojedynków. Pas WBA w wadze super muszej obronił Khalid Yafai (25-0, 15 KO). Brytyjczyk miał jednak duże problemy w ringu i większość obserwatorów uważa, że zwycięstwo należało się pretendentowi Israelowi Gonzalezowi (23-3, 10 KO). Bardzo ważną wygraną zanotował również Michael Hunter (16-1, 11 KO), który po przejściu do wagi ciężkiej wyraźnie odżył. Dzisiaj, Amerykanin już w dziewiątej odsłonie zastopował olbrzymiego Aleksandra Ustinowa (34-3, 25 KO), wcześniej deklasując go w ringu. Poważną karierę bokserską Franka Buglioniego (22-4-1, 16 KO) zakończył dziś nieznany Fanlong Meng (14-0, 9 KO), stopując Brytyjczyka w piątej rundzie.