Sobota w Premier League: City planowo, Fabiański z czystym kontem

  • Data publikacji: 01.12.2018, 17:55

14. kolejka Premier League rozpoczęła się wczoraj, ale to sobota jest dniem świętym, jeśli chodzi o rozgrywki na angielskich boiskach. Głównym daniem było dzisiaj spotkanie Manchesteru City, który dziś nieco zaskoczył rotacją. Swój mecz z czystym kontem zakończył Łukasz Fabiański, który nie dał się pokonać w meczu przeciwko Newcastle.

 

Pep Guardiola zdecydował się dać odpocząć kilku graczom, mając na uwadze spotkanie w Lidze Mistrzów i następny ligowy mecz już we wtorek. Kyle Walker, Kun Aguero, David Silva, Fabian Delph – ci piłkarze albo usiedli na ławce rezerwowych, albo w ogóle nie pojawili się w kadrze na dzisiejsze spotkanie.

 

Bournemouth wyszło na dzisiejsze spotkanie mocno defensywnie, przynajmniej na papierze. 5 obrońców ustawionych w jednej linii zwiastowało mecz do jednej bramki. Potwierdziła to pierwsza akcja gospodarzy, gdzie szybko piłkę rozegrali Jesus i Sane, a Niemiec w pełnym biegu groźnie dośrodkował w pole bramkowe.

 

Było do przewidzenia, że City będzie prowadzić grę, bo w taki sposób graliby przeciwko każdej drużynie na świecie. Nikt nie oczekiwał od Wisienek, że będą potrafić przejąć inicjatywę. Tymczasem przyjezdni potrafili w pierwszej połowie pokazać kilka ciekawych akcji. Kapitalnie choćby rozegrali krótko rzut rożny, kiedy Fraser wymanewrował całą obronę i zanotowałby świetną asystę do Wilsona, gdyby tylko Anglik czysto trafił w futbolówkę.

 

Bournemouth miało problem po swojej prawej stronie. W ekipie City szalał Leroy Sane, raz po raz nękając defensorów Wisienek. Po jednej z jego szarży padła bramka. W 16. minucie urwał się lewym skrzydłem, ruszył do prostopadłego podania i zdołał strzelić w interweniującego Begovicia, ale bośniacki bramkarz był bezradny wobec dobitki Bernardo Silvy.

 

Trudno w to uwierzyć, ale kolejną ciekawszą sytuację mieliśmy dopiero w 40. minucie. Joshua King znalazł się na lewym skrzydle, zszedł do środka i dośrodkował w kierunku dalszego słupka na Wilsona. Anglik nie dosięgnął piłki, która skozłowała tuż przed Edersonem, sprawiając bramkarzowi City problemy. To była zapalna akcja dla Wisienek, bowiem potem na chwilę przycisnęli gospodarzy i mogli zdobyć gola w końcówce pierwszej połowy. Zamiast tego nadziali się na kontrę w wykonaniu Sane, który minął w środku pola kilku piłkarzy i niemal jak na tacy wyłożył piłkę Jesusowi, ale w ostatniej chwili czubkiem buta skasował akcję Mings.

 

 

Ten minimalizm podpiecznych Guardioli w końcu kosztował ich utratę bramki. Sami nie byli pazerni na strzelenie gola, prócz dwojącego i trojącego się Sane, aż w końcu dali dojść do głosu gościom. Ci wysłali najpierw ostrzeżenia, a potem Wilson już nie był tak wyrozumiały i w końcu wpakował piłkę do siatki głową po dośrodkowaniu Francisa z prawej strony. Gol do szatni, a tam pewnie na piłkarzy City czekała suszarka od byłego trenera Barcelony.

 

Poszli w drugiej połowie za ciosem piłkarze Eddiego Howe’a. Niedługo po wznowieniu gry świetną okazję miał King, ale jego lob minimalnie minął bramkę Edersona, a i niewiele zabrakło, żeby dopadł do futbolówki Daniels.

 

Piłkarzom City szybko puszczały nerwy. Zawodnicy Bournemouth pewnie poczuli się na boisku, starali się prowokować gospodarzy i jedna z takich sytuacji skończyła się małą awanturą. W rolach głównych wystąpili Wilson i Ederson, ale sędzia Attwell szybko utemperował zapędy piłkarzy i obyło się bez kartek.


Impuls do ataku i odrabiania strat w 54. minucie dał Raheem Sterling. Angielski skrzydłowy zabrał piłkę na prawej flance, rozpędził się, wpadł w pole karne, minął rywali jak tyczki i strzałem z lewej nogi trafił w słupek. Sterling poszedł za ciosem, w 57. minucie znalazł się w odpowiednim czasie przed bramką Begovicia i dobił strzał Danilo.

 

Ta bramka spowodowała raz, że lepszą grę City, a dwa, że gorszą dyspozycję Bournemouth. Goście jakby stracili wiarę w to, że da się uzyskać jeszcze dobry wynik. Skutkiem tego był trzeci gol dla gospodarzy, autorstwa Ilkaya Gundogana, po dograniu Leroya Sane. Niemiec w drugiej części spotkania był mniej aktywny niż w pierwszej połowie, ale ostatni kwadrans znowu należał do niego. Dryblował, strzelał, podawał, ścigał się na całej długości boiska z rywalami - ostatecznie zasłużenie odebrał statuetkę dla zawodnika meczu.

 

 

Manchester City 3:1 (1:1) AFC Bournemouth

Gole: Bernardo Silva 16’, Sterling 57’, Gundogan 80’ – Wilson 45’

 

Manchester City: Ederson – Danilo, Otamendi, Laporte, Zinczenko (Delph 54’) – Bernardo Silva (Mahrez 87'), Fernandinho, Gundogan – Sterling, Sane, Jesus (David Silva 77’)

 

AFC Bournemouth: Begovic – Francis, Ake, Cook, Mings, Daniels – Surman, Cook, Fraser (Brooks 73’) – King (Stanislas 85'), Wilson (Mousset 85')


Kartki: brak

 

Sędzia: Stuart Attwell

 

***

 

Pozostałe wyniki:

 

Crystal Palace 2:0 Burnley

McArthur 16’, Townsend 77'

 

Huddersfield 1:2 Brighton

Jorgensen 1’ – Duffy 45+4, Andone 69'

Mounie 32’ (czerwona kartka)

 

Leicester 2:0 Watford

Vardy 12’, Maddison 23’

 

Newcastle 0:3 West Ham

Chicharito 11’, 64’, Felipe Anderson 90+3