Boks: kolejny koncert Wasyla Łomaczenki w Nowym Jorku

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 09.12.2018, 06:51

Wasyl Łomaczenko (12-1, 9 KO) po raz kolejny pokazał, że jest jednym z najwybitniejszych pięściarzy naszych czasów. W Madison Square Garden w Nowym Jorku dał swój kolejny koncert i wysoko na punkty pokonał twardego Jose Pedrazę (25-2, 12 KO). Tym samym, Ukrainiec nie tylko obronił swój pas WBA Super w wadze lekkiej, ale też zdobył pas WBO, należący wcześniej do Portorykańczyka. 

 

Jose Pedraza pokazał się z bardzo dobrej strony. Chociaż ustępował swojemu przeciwnikowi w niemal każdej aspekcie bokserskiego rzemiosła, nie zamierzał oddać swojego trofeum bez walki. Przy każdej możliwej okazji starał się kontratakować Ukraińca i chociaż zazwyczaj jego ciosy nie dochodziły do celu, to jednak kilka razy trafił czysto wybitnego rywala. W ringu niepodzielnie panował jednak Łomaczenko, z rundy na rundę powiększając swoją przewagę.

 

W pewnym momencie wydawało się nawet, iż Wasyl zakończy walkę przed czasem. Bardzo dobrze pracował w dziewiątej odsłonie, kiedy kosmicznymi wręcz akcjami zaskakiwał Portorykańczyka. W jedenastej przeprowadził zdecydowany atak, wyprowadzając blisko dwuminutową szarżę bez żadnego odpoczynku. Chociaż Pedraza przyjął część uderzeń na blok, to na ciosy na tułów nie miał żadnej odpowiedzi. Dwa razy musiał przyklęknąć i tylko dzięki doświadczeniu, opanowaniu, spokojowi i kończącej się rundzie, dotrwał do ostatniego gongu. 


W ostatnim, zamykającym starciu Jose nie myślał już o zwycięstwie. Zdecydowanie wycofał się, czekał na ataki Ukraińca, nawet nie starając się ich kontrować. Pozwoliło mu to nie zostać znokautowanym. A to już duży wyczyn, jeśli staje się do ringu przeciwko Wasylowi Łomaczence. Werdykt był oczywiście formalnością - punktowi przyznali "Hi-Techowi" wygraną w stosunku 119:107, 117:109, 117:109. 

 

W Nowym Jorku odbyło się jeszcze kilka innych wartych uwagi pojedynków. Za niespodziankę można uznać porażkę Isaaca Dogboe (20-1, 14 KO) z Emmanuelem Navarrete (26-1, 22 KO). Potężnie zbudowany, jak na kategorię super kogucią, Meksykanin zdominował w ringu ghańskiego czempiona i dość pewnie wygrał na punkty. Szczególnie ważne były ostatnie rundy, które w całości musiały pójść na konto pretendenta. Sędziowie byli jednomyślni - 116:112 x2 i 115:113 dla Navarrete spowodowało, iż to on został nowym mistrzem WBO. 

 

W efektowny sposób w ringu zaprezentowali się Teofimo Lopez (11-0, 9 KO) i Alexander Besputin (12-0, 9 KO). Amerykanin już w 44. sekundzie brutalnie znokautował cenionego Masona Menarda (34-4, 24 KO), natomiast Rosjanin nie dał w ringu żadnych szans Juanowi Carlosowi Abreu (21-5-1, 19 KO), wygrywając wszystkie rundy i rzucając cenionego przeciwnika dwukrotnie na matę ringu.