Sobota w Premier League: Manchester City wygrywa z Evertonem

  • Data publikacji: 15.12.2018, 15:37

W meczu inaugurującym 17. kolejkę angielskiej ekstraklasy Manchester City bez większych problemów poradził sobie z Evertonem. Sygnał Pepowi Guardioli wysłał Gabriel Jesus, który rozegrał dobre zawody, wieńcząc swój występ dwoma golami. Jedno trafienie dla Obywateli zaliczył Raheem Sterling, a honorową bramkę dla gości zdobył Calvert-Lewin.

 

Po ostatnim meczu było wiadomo, że City nie powtórzy niezwykłego wyczynu The Invicibles i nie zakończy sezonu jako drużyna niepokonana. Pogromcą ekipy Guardioli okazała się Chelsea i tym samym Obywatele zostali strąceni z pozycji lidera tabeli. Miejsce na samym szczycie zajęli piłkarze Liverpoolu, którzy teraz jako jedyni w lidze dzierżą miano niepokonanych.

 

W dzisiejszym starciu Manchester City nie dostał rywala idealnego na odkucie się po porażce. Everton to nie ekipa topowa, ale jedna z solidniejszych w Anglii, mająca w składzie kilku świetnych piłkarzy, w tym będącego w wybornej formie Richarlisona.

 

To właśnie Brazylijczyk mógł szybko dać prowadzenie swojej drużynie, po tym jak dostał świetne dośrodkowanie z lewej strony od Digne’a. Francuz zabawił się w polu karnym z Walkerem i dograł wprost na nogę Richarlisona, ale pomocnik Evertonu spudłował w dobrej okazji. Była to okazja z pierwszego kwadransu gry, kiedy goście byli równorzędnym rywalem dla Obywateli.

 

City sukcesywnie jednak zdobywało przewagę w środkowej części boiska, aż w końcu zaczęli wyglądać jak jedna z najlepszych drużyn świata. Skutkiem tego była akcja z 22. minuty, kiedy napastnicy gospodarzy założyli agresywny pressing, odzyskali piłkę na połowie Evertonu i Sane tak podał do Jesusa, że temu zostało jedynie skierować futbolówkę do siatki.

 

Od momentu strzelenia bramki Everton stracił cały zapał do gry. Nie wychodziły im żadne akcje, a inicjatywę całkowicie przejęli gospodarze. Choć do końca pierwszej połowy wynik już nie uległ zmianie, to jednak w chwilę po rozpoczęciu drugiej części gry było już 2:0. Znowu w rolę asystenta wcielił się Sane, a egzekutorem był Jesus, który główkował po chirurgicznym wręcz dograniu Niemca.

 

Trener Silva musiał reagować na wydarzenia boiskowe. Wpuścił na murawę Walcotta i Lookmana, co okazało się dobrym posunięciem. Szybcy skrzydłowi rozbijali defensywę City raz po raz efektownymi rajdami, co stwarzało więcej miejsca dla ofensywnie grających bocznych obrońców. Po jednej z takich akcji Digne dorzucił piłkę na głowę Calverta-Lewina, a ten precyzyjnym uderzeniem pokonał Edersona.

 

Radość Evertonu nie trwała długo. Ledwie cztery minuty później zupełnie niepilnowany w polu bramkowym był Sterling, który na murawie pojawił się tuż po stracie gola przez City. Anglik z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki po dograniu Fernandinho i w zasadzie ten mecz się skończył dla The Toffies. Niezłe okazje mieli jeszcze Walcott i Richarlison, ale obaj nieczysto trafiali w piłkę w kluczowym momencie i marnowali nieliczne sytuacje.

 

City wygrywa pewnie i do momentu rozegrania meczu przez Liverpool będą liderować w tabeli. Everton nie wykorzystał okazji, by przeskoczyć Manchester United, a wręcz muszą oglądać się za siebie, bowiem nad 13 miejscem mają ledwie 3 punkty przewagi i jeden mecz rozegrany więcej od reszty stawki.

 

Manchester City 3:1 (1:0) Everton

 

Gole: Gabriel Jesus 22’, 50’, Sterling 69 – Calvert-Lewin 65’

 

Manchester City: Ederson – Walker, Otamendi, Laporte, Delph – Silva, Fernandinho, Gundogan – Sane (Sterling 66’), Mahrez (de Bruyne 75’), Jesus

 

Everton: Pickford – Coleman (Walcott 57’), Zouma, Keane, Mina, Digne – Bernard (Lookman 57’), Gomes, Sigurdsson (Davies 81’) – Richarlison, Calvert-Lewin

 

Kartki: Delph – Calvert-Lewin, Digne

 

Sędzia: Craig Pawson