Boks: Warrington lepszy od Framptona - relacja z Manchesteru

  • Dodał: Jakub Zegarowski
  • Data publikacji: 23.12.2018, 00:25

Niewielu ekspertów dawało szanse Joshowi Warringtonowi (28-0, 6 KO) w walce z Carlem Framptonem (26-2, 15 KO). Aktualny czempion IBF w wadze piórkowej zaskoczył jednak cały bokserski światek, pewnie pokonując faworyzowanego pretendenta w Manchesterze. 

Josh Warrington zaczął niepozornie. Lekko wycofany, czekający na ofensywę Framptona. Po upływie 90. sekund ruszył jednak do przodu. I to z jakim skutkiem! Dziesiątki ciosów na tułów, na twarz Framptona spowodowały, że pretendent wydawał się być nie tylko naruszony, ale przede wszystkim kompletnie zaskoczony. Druga runda? Powtórka z rozrywki! Szalona szarża Warringtona jeszcze bardziej osłabiła faworyta, który nie za bardzo wiedział, co się dzieje. 

Frampton wrócił do gry dopiero w czwartej rundzie. Coraz lepiej czuł dystans, coraz lepiej pracował prawą ręką, wreszcie coraz lepiej kontrolował walkę lewym prostym. Warrington wciąż walczył o przejście do półdystansu, a kiedy mu się to udało, Carl został oczywiście zasypany gradem mocnych ciosów. I to było kluczowe. Były rundy, kiedy Frampton minimalnie prowadził, lecz jedna błyskawiczna szarża panującego czempiona powodowała, iż to on zapisywał na swoje konto kolejne odsłony. 

W ósmej rundzie Frampton pierwszy raz wygrał bijatykę w półdystansie. To on trafiał celniej, mocniej, raz za razem wstrząsając przeciwnikiem. Przewaga Irlandczyka z Północy rosła, jednak straty z pierwszej części walki były dość duże. Niespodziewanie, w kolejnych minutach kontrolę nad wydarzeniami w ringu odzyskał Josh Warrington. Brytyjczyk nie stracił już jej do końcowego gongu, pewnie broniąc pas mistrzowski IBF w wadze piórkowej po raz pierwszy. 

Po dwunastu niezwykle ciekawych rundach, sędziowie wypunktowali wygraną Warringtona w stosunku 116:113, 116:112, 116:112.

 

Poza tym, mogliśmy obserwować w Manchesterze kilka innych świetnych potyczek. Oto ich rezultaty. 

Jeszcze kilka dni temu mówiło się, iż Martin Murray (37-5-1, 17 KO) może zmierzyć się w walce o pas mistrza Europy z Kamilem Szeremetą. Po niespodziewanej porażce z Hassanem N'Damem N'Jikamem (37-3, 21 KO) w Manchesterze jest to już chyba nieaktualne... Już w pierwszych minutach walki było widać, że Brytyjczyk nie jest w najwyższej formie. Wolny, człapiący, nie potrafiący przejść do półdystansu. Hassan N'Dam N'Jikam łatwo unikał ciosów rywala, łatwo kontrując prawymi podbródkowymi. Francuz wygrywał każdą kolejną rundę, jednak w piątej wylądował na deskach. Murray uderzył krótkim sierpowym, wytrącając przeciwnika z równowagi. Od tego momentu, w ringu rządził N'Dam N'Jikam. Punktował Martina w prosty sposób, wyprzedzając każde jego akcje. Niespodziewanie, w dwóch ostatnich rundach Francuz nieco opadł z sił i być może oddał gospodarzowi te odsłony. Nie wystarczyło to jednak Murrayowi do zwycięstwo, choć przez chwilę wydawało, że punktowi coś kombinują. Na szczęście obyło się bez kontrowersji. Francuz wygrał w stosunku 117:112, 116:112 i 114:114.

 

Nathan Gorman (15-0, 11 KO) pewnie wypunktował Razvana Cojanu (16-5, 9 KO) w Manchesterze i zdobył pas WBC International Silver w wadze ciężkiej. Brytyjczyk zaprezentował się dość niemrawo, choć przeciwnik nie pomógł w stworzeniu dobrego widowiska. 

 

Michael Conlan z łatwością uporał się z doświadczonym Jasonem Cunninghamem (24-6, 6 KO), lecz znów zabrakło błysku. Przez większość walki wydawało się, iż olimpijczyk z Rio de Janeiro jest nieco spięty, bowiem w jego ciosach blokowało luzu i lekkości. W szóstej rundzie został nawet upomniany odjęciem punktu za kolejny cios poniżej pasa. Najlepiej wyglądała ostatnia odsłona w jego wykonaniu. Irlandczyk mocno naruszył Cunninghama i chociaż nie zdołał go wykończyć, to wreszcie pokazał wielką klasę. Sędziowie wypunktowali walkę w stosunku 98:92, 97:92, 97:92 dla faworyta. 

 

Walka Liama Williamsa (19-2-1 14 KO) miała skraść show walce wieczoru. Nic takiego się nie stało. Bardzo doświadczony Williams od pierwszego gongu wyprzedzał przeciwnika, nie mając problemów z wygrywanej każdej kolejnej odsłony. Mocno bijący Heffron nie miał pomysłu, jak zbliżyć się do rywala, zbierał mocne ciosy, samemu pozostając nieaktywnym. Koniec nastąpił w 10. rundzie, kiedy to Williams złapał młodszego rywala mocnymi ciosami, zmuszając sędziego do przerwania pojedynku. 

 

Rafał Jackiewicz (50-21-2, 22 KO) nie dał sobie zrobić krzywdy, lecz ostatecznie przegrał z Troyem Williamsonem (8-0-1, 5 KO) na punkty w stosunku 37:40. Swoje walki wygrali również Billy Joe Saunders (27-0, 13 KO) i Tommy Fury (1-0, 0 KO).