Paraolimpijczyk ogłosił zbiórkę. Chce wystartować na paraolimpiadzie w Pekinie!

  • Data publikacji: 27.12.2018, 09:04

Miał zaledwie 28 lat, kiedy stracił obie nogi w wyniku wypadku. W wieku 50 lat został mistrzem świata w biegach narciarskich. Chce reprezentować Polskę w Pekinie. Potrzebuje jednak naszej pomocy!


Rok 1983 w Polsce kojarzy się ze zniesieniem Stanu Wojennego, a fanom pewnej popularnej platformy filmowej z serią wyimaginowanych zamachów terrorystycznych. Dla Roberta Wątora wypadek nie był jednak wyimaginowany. W wyniku odniesionych obrażeń stracił obie nogi. Głęboki komunizm, o jakiejkolwiek zmianie na lepsze ludziom nawet się nie śniło, Religa jeszcze nie dokonał pierwszej udanej transplantacji serca, a protezy kończyn wciąż przypominały skrzyżowanie Pinokia z Kapitanem Hakiem. Młodemu Robertowi świat zawalił się na głowę. Nie przypuszczał, że w nie tak dalekiej przyszłości nie tylko wyrwie się z kraju i pojedzie do egzotycznej Japonii, ale w Nagano zajmie piąte miejsce w wyścigu na 7,5 km jako biathlonista.


Nie był zapalonym sportowcem. Był chłopakiem z małej, górskiej miejscowości. Spotkał jednak na swojej drodze odpowiednich ludzi w odpowiednim momencie. Najpierw wdał się w romans z lekkoatletyką. Trenował pchniecie kulą, rzucał oszczepem i dyskiem. W tej ostatniej konkurencji został nawet mistrzem Polski osób niepełnosprawnych. Prawdziwą miłość odnalazł jednak w ramionach sportów zimowych. W 2005 roku został mistrzem świata w biegach narciarskich, zaś zakończenie sezonu 2004/2005 świętował z Pucharem Świata w ręku. Reprezentował nasz kraj w czasie Igrzysk Paraolimpijskich w Nagano, Salt Lake City, Turynie i Vancouver. Teraz chciałby pojechać do Pekinu.


Sam osiągnął tyle, ile tylko się dało. Teraz Robert potrzebuje pomocy innych. Żeby spełnić marzenie o starcie na Igrzyskach Paraolimpijskich 2022 potrzebuje profesjonalnego sprzętu, o który nie będzie musiał się martwić w czasie startu. Wcześniej bywało z tym różnie i awarie często stawały mu na drodze do zwycięstwa. Potrzebuje handbike’a, który do tej pory pożyczał, oraz nowych nart biegowych. W zorganizowanej przez siebie zbiórce prosi o 35 000 złotych. Choć zwykłemu śmiertelnikowi suma może wydawać się zawrotna, w świecie profesjonalnego sportu to „zaledwie” drobny wydatek. Niestety, trudny do pokrycia, gdy nie ma się zamożnych sponsorów. Znaczną część kosztów treningów i przygotowań Robert Wątor pokrywa bowiem z własnej kieszeni.

 


Aby wesprzeć Roberta i umożliwić mu kolejne starty, można wpłacać pieniądze TUTAJ