Hokej - Puchar Polski: niespodzianka! JKH Jastrzębie zagra z Podhalem w finale!

  • Data publikacji: 27.12.2018, 22:25

Sensacja! JKH GKS Jastrzębie wygrywają pierwsze spotkanie półfinałowe i melduje się w finale! GKS Katowice prowadzili już 3:0 jednak wypuścili prowadzenie z rąk i przegrali 0:2 w rzutach karnych. W drugim półfinale również nie obyło się bez niespodzianek. Podhale Nowy Targ pokonali 3:0 gospodarzy turnieju - GKS Tychy i to oni zmierzą się jutro w finale z JKH GKS Jastrzębiem!

 

Do  turnieju finałowego Pucharu Polski awansowały cztery najlepsze drużyny Polskiej Hokej Ligi po drugiej rundzie spotkań. Są to KH Tauron GKS Katowice, GKS Tychy, TatrySki Podhale Nowy Targ oraz JKH GKS Jastrzębie. Tytułu bronią gracze GKS Tychy, którzy wygrali zeszłoroczny turniej rozegrany w Krakowie. Pary półfinałowe dobrano na podstawie miejsc w tabeli PHL (1-4, 2-3). W tym roku Puchar Polski rozgrywany jest na Stadionie Zimowym w Tychach. 

 

GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie

 

Pierwszy mecz półfinałowy odbył się pomiędzy GKSem Katowice a JKH GKS Jastrzębie. Katowiczanie byli murowanym faworytem, chociaż w ostatnich dniach zaliczyli dwie wpadki - przegrali ligowe spotkania z Energą Toruń i Automatyką Gdańsk, tym samym zakończyli swoją serię 22 zwycięstw. Jastrzębianie wręcz odwrotnie - dwa mecze poprzedzające Puchar Polski wygrali i umocnili się na czwartym miejscu w ligowej tabeli. Puchar Polski jednak rządzi się swoimi prawami i forma z ligi kompletnie nie ma przełożenia na ten mini-turniej. Zarówno jeden jak i drugi klub zna smak zwycięstwa w PP, JKH wygrywał w tych rozgrywkach nie tak dawno, bo w 2012 roku. 

 

Pierwsza tercja rozkręcała się przez długi czas. GKS Katowice dominowali na lodowisku, w 10. minucie w słupek trafił Maciej Urbanowicz. Za parę chwil jastrzębianie musieli grać w osłabieniu, co skrzętnie wykorzystali katowiczanie. Już w 13. minucie Laakkonen otrzymał krążek przy bramce i zmieścił go między słupkiem, a Raszką. GKS Katowice swoją dominację w pierwszej tercji udowodnili kilka minut później. W 19. minucie bramkę na 2:0 zdobył Patryk Wronka, który udanie zakończył kontratak swojej drużyny. 

 

Druga tercja również nie porywała. Dalej to wicemistrzowie Polski mieli więcej sytuacji podbramkowych, nie potrafili jednak sfinalizować swoich akcji - to Strzyżowski trafił prosto w Raszkę, a to Urbanowicz minął się z krążkiem. Katowiczanie jednak w 33. minucie zdobyli bramkę w najmniej oczekiwanym momencie, bowiem grali w osłabieniu. Autorem bramki był Cakajik. Jastrzębian nie załamał taki obrót spraw i już 2 minuty później zdobyli swoją pierwszą bramkę, kiedy to do siatki trafił Tomas Kominek. Warto jednak zaznaczyć, że JKH grał w tym momencie w podwójnej przewadze, zdobycie gola było więc wręcz obowiązkowe. Ta niepozorna sytuacja była początkiem złej gry GKSu Katowice. Obecni liderzy PHL zaczęli grać zdecydowanie gorzej.

 

Sytuacji nie zmieniła nawet przerwa. Co więcej, w trzeciej tercji Jastrzębie z minuty na minutę coraz bardziej zaciskało pętle na szyi rywali, kwestią czasu było zdobycie bramki kontaktowej. W bramce jednak dobrze spisywał się katowicki bramkarz - Lindskoug. Pokonać próbował go wielokrotnie Nalewajka, swoje okazje miał Kasperlik. Drugiego gola dla JKH zdobył jednak ponownie Tomas Kominek. Czech wykorzystał dobre podanie Lukacika i wpakował krążek do siatki. Gol zapowiadał pasjonującą końcówkę. Katowiczanie chcieli dowieźć to minimalne prowadzenie do końca, skupiali się jedynie na kontratakach. Za taki styl gry zostali ukarani w 58. minucie, kiedy to Lindskouga pokonał Vladimir Lukacik. Słowak uderzył z niebieskiej, krążek odbił się jeszcze od jednego z obrońców i wpadł do bramki. GKS Katowice stracili trzy bramki przewagi na własne życzenie. Potrzebowaliśmy zatem co najmniej dogrywki, aby wyłonić zwycięzcę. Przypomnę, że w Pucharze Polski istnieją inne zasady niż w lidze - dogrywka trwa 10 minut i rozgrywana jest 4vs4. 

 

Doliczony czas gry płynął, a zarówno jedni jak i drudzy nie byli w stanie zdobyć zwycięskiej bramki. Dobrze w swoich bramkach sprawowali się Raszka i Lindskoug. Obie drużyny oddawały strzały, ale nie były one na tyle precyzyjne, by bramkarze mieli problem z obroną. Po 10 minutach dalej widniał remis. Musieliśmy zatem poczekać na rzuty karne.

 

Konkurs rzutów karnych otworzył Rohtla, Raszka jednak obronił strzał. Pierwszego gola dla JKH GKSu zdobył Fabus. Wynik 1:0 dla Jastrzębia utrzymywał się długo, bo kolejne pięć strzałów okazało się niecelnych. Decydujący strzał wykonał zawodnik JKH Dubinin, który wprowadził swój zespół do finału Pucharu Polski. Kibice GKSu Katowice mogą czuć się zawiedzeni - ich ulubieńcy byli w tym roku ogromnym faworytem całego turnieju. Ponadto prowadzili już 3:0, a mimo to przegrali i stracili szansę na wygranie Pucharu Polski. Ostatni raz triumfowali w tych rozgrywkach 48 lat temu! JKH w finale grał stosunkowo niedawno, bo w 2012 roku. Również wtedy wygrali całe rozgrywki. 

 

KH Tauron GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie 3:4 d. rz.k. (2:0; 1:1; 0:2; 0:0; 0:2)

 

1:0 J. Laakkonen 12:06

2:0 P. Wronka 18:22

3:0 M. Cakajik 32:56 (w osłabieniu)

3:1 T. Kominek 34:25 (w przewadze)

3:2 T. Kominek 52:20

3:3  V. Lukacik 57:45

 

Rzuty karne:

0:1 P. Fabus 

0:2 A. Dubinin

 

GKS Tychy - TatrySki Podhale Nowy Targ 

 

Po bardzo dobrym, pełnym emocji meczu GKSu Katowice z JKH Jastrzębie przyszedł czas na prawdziwy deser. Gospodarze turnieju - GKS Tychy podejmowali TatrySki Podhale Nowy Targ. Hala wypełniła się tyszanami aby dopingować mistrzów Polski w drodze po obronę Pucharu Polski. Smaczku tej rywalizacji dodawał fakt, że obie drużyny są w doskonałej formie. Tychy w lidze wygrały 8 ostatnich meczów, Podhale 5. Marzenia gospodarzy jednak szybko zostały zweryfikowane przez przyjezdnych. Już w 8. minucie do siatki trafił Kacper Guzik. Wychowanek Podhala wrócił do Nowego Targu po wieloletniej tułaczce po klubach, nie tylko polskich. Guzik między innymi grał trzy lata w Tychach, w 2014 razem z GKSem sięgnął po Puchar Polski. Teraz jednak będzie chciał to powtórzyć już ze swoim rodzimym klubem. Mecz przypomniał świetny pojedynek bokserski, w którym widzowie mogą obejrzeć wiele wymian. Dokładnie taka sytuacja panowała na boisku, ani jedna, ani druga drużyna nie potrafiła dominować lodu. Dzięki temu jednak widzieliśmy akcje raz pod jedną, a zaraz pod drugą bramką. 

 

W drugiej tercji tendencja była podtrzymana. Jednak to goście strzelali bramki. W 31. minucie do siatki trafił Krzysztof Zapała, który dopadł do odbitego krążka i z najbliższej odległości trafił do bramki. Tyszanie szukali swojej pierwszej bramki, jednak Przemysław Odrobny był dzisiaj bezbłędny w bramce. Bronił strzały Sykory, Cichego, Szczechury, był nie do pokonania. Tego nie można powiedzieć o Murrayu. Bramkarz tyszan w 37. minucie po raz trzeci skapitulował, kiedy to Krystian Dziubiński zaskoczył go strzałem w długi róg. Najlepszy strzelec Podhala w PHL nie zawiódł również w Pucharze Polski.

 

Gospodarze w trzeciej tercji rzucili się do odrabiania strat, ale bez skutku. Odrobny był po prostu dzisiaj ścianą przebraną za bramkarza. Nieważne jak wielkie zamieszanie panowało pod bramką Odrobnego, to Polak wychodził z tego obronną ręką. Podhalanie tymczasem poszukiwali czwartej bramki. W 53. minucie bliski był Dziubiński, trafił jednak w słupek. Dwie minuty później goście zmarnowali kontratak 2 na 1. Gdy pozostało już kilkadziesiąt sekund do końca, tyszanom pozostało tylko czekać na zakończenie meczu. Na pewno mają czego żałować gospodarze. Nic tak nie boli jak zmarnowanie okazji do zdobycia Pucharu Polski na swoim stadionie. Cracovia przeżyła to rok temu, Podhale dwa lata temu, teraz przyszedł czas na GKS Tychy. Podhale Nowy Targ może świętować coś jeszcze - górale wygrali z GKSem Tychy do zera pierwszy raz od 2009 roku i to od razu na tyskim lodowisku! 

 

Dzisiejszy dzień można podsumować jednym słowem - niespodzianka. Jeszcze dzisiaj o godzinie 16 nikt nie przypuszczał, że w finale Pucharu Polski zagrają Podhale Nowy Targ z JKH GKS Jastrzębie. GKS Tychy i GKS Katowice to wielcy przegrani tegorocznej edycji - dominatorzy ligi nie potwierdzili swojej formy na turnieju w Tychach.

 

Finał Pucharu Polski odbędzie się jutro o godzinie 19.45.

 

GKS Tychy - TatrySki Podhale Nowy Targ 0:3 (0:1; 0:2; 0:0)

 

0:1 K. Guzik 07:42

0:2 K. Zapała 30:40 (w przewadze)

0:3 K. Dziubiński 36:39