Premier League: Liverpool gromi Arsenal

  • Data publikacji: 29.12.2018, 20:14

Liverpool rozbił Arsenal 5:1, w meczu ostatniej kolejki w 2018 roku. Hat trickiem dla The Reds popisał się Firmino, natomiast po jednym trafieniu dodali Salah i Mane. Honorowe trafienie dla gości było autorstwa Maitlanda-Nilesa.

 

Bezdyskusyjnym hitem 20. kolejki, było stracie na Anfield Road pomiędzy Liverpoolem, a Arsenalem. Historia spotkań pomiędzy tymi drużynami sugerowała, że kibice będą świadkami pełnego bramek i emocjonującego pojedynku. Trzeba przyznać, że się nie zawiedli.

 

Na pierwszy ofensywny akcent nie trzeba było długo czekać. Już w 11. minucie Alex Iwobi przeprowadził fantastyczny rajd lewą stroną boiska, skupiając na sobie uwagę obrońców Liverpoolu. Nigeryjczyk zagrał piłkę wprost do wbiegającego w Maitlanda-Nilesa, a ten pokonał bezradnego Alissona. Zaskakujące i niezwykle szybkie objęcie prowadzenia przez Kanonierów.

 

Radość gości z Londynu nie trwała jednak długo. Strata bramki podrażniła piłkarzy Kloppa, którzy natychmiastowo rzucili się do ataku. Trzy minuty po stracie gola, Firmino przeprowadził pojedynczą akcję, w której to holował piłkę od środkowej strefy boiska, aż po pole karne rywali. Kiedy napotkał mur obrońców Arsenalu, odegrał piłkę do Salaha. Egipcjanin był na swoje nieszczęście za dobrze kryty i defensorzy wybili mu piłkę. Zrobili to jednak na tyle nieudolnie, że przejął ją Firmino. Brazylijczyk skorzystał z powstałego zamieszania i minął stojącego na piątym metrze Leno, po czym wpakował piłkę do pustej bramki.

 

Nim zawodnicy Emery’ego otrząsnęli się ze straty prowadzenia, było już 2:1. W roli głównej wystąpił ponownie reprezentant Brazylii. Tym razem, nie skorzystał z pomocy kolegów i sam, od A do Z przeprowadził akcję. Firmino, popisał się fantastycznym dryblingiem i dynamiczną zmianą środka ciężkości położył na murawę Mustafiego i Sokratisa. Kiedy droga do bramki stała otworem, były piłkarz Hoffenheim, posłał piłkę płaskim strzałem, przy krótszym słupku. Bernd Leno nie zdążył nawet zareagować. W pięć minut po stracie bramki, Liverpool wyszedł na prowadzenie.

 

Pod sam koniec pierwszej połowy na Kanonierów spadł kolejny cios, ponownie z winy defensywy. Liverpool przeprowadzał atak prawą stroną boiska, a w roli głównej występował Salah. Egipcjanin wdał się w drybling z Sokratisem, a Grek próbując go zatrzymać kopnął go w nogę. Sędzia Michel Oliver, nie miał innego wyboru niż podyktować rzut karny. Do egzekwowania jedenastki podszedł sam poszkodowany i nie pomylił się. Posłał silny strzał w środek bramki. Piłka przeszła jeszcze po nodze niemieckiego bramkarza, ale nie uchroniło to Arsenalu od straty czwartej bramki.  

 

Ponownie zawiniła obrona Arsenalu. Po rozegraniu rzutu rożnego, Andy Robertson  dośrodkował w pole karne, w tłum zawodników. Tam ciśnienia pojedynku nie wytrzymał Sead Kolasinać, który bezmyślnie odepchnął Lovrena. Arbiter po raz drugi w dzisiejszym spotkaniu musiał odgwizdać rzut karny. Tym razem do piłki podszedł Firmino, i pewnym strzałem przy prawym słupku skompletował hat tricka i ustalił wynik spotkania na 5:1.

 

Do końca spotaknia nie działo się już za wiele. Piłkarze Arsenalu chcieli dograć mecz do końca, natomiast The Reds, mieli już wynik na którym im zależało i chcieli zaoszczędzić siły na nadchodzące spotkania. Dzisiejszym zwycięstwem Liverpool potwierdził mistrzowskie aspiracje. Podopieczni Kloppa rozegrali dwudziesty ligowy mecz bez porażki z rzędu i nie zapowiada się aby ta seria miała się prędko zakończyć. Arsenal natomiast pokazał, że pomimo zmian jakie zaszły w klubie od czasu odejścia Wenegra, drużynę czeka jeszcze wiele pracy by wrócić do walki o mistrzostwo.

 

Liverpool 5:1 Arsenal

14', 16', 65' Firmino, 32' Mane, 45+2' Salah - 11'Maitland-Niles