Premier League: Solskjaer kontynuuje zwycięski marsz

  • Data publikacji: 13.01.2019, 19:15

Drugi niedzielny mecz w Premier League był jednocześnie hitowym starciem w wciąż trwającej 22. kolejce Premier League. Tottenham podejmował Manchester United i był to pierwszy poważny egzamin Ole Gunnara Solskjaera. Norweg zdał go celująco, pokonując Koguty w Londynie i zrównał się już punktami z będącym na 5. miejscu Arsenalem. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w 44. minucie Marcus Rashford.

 

Obie ekipy imponują formą w ostatnim okresie. Wysokie wygrane i spora ilość strzelanych bramek dawały nadzieję na wybitne widowisko. Takie też istotnie było, choć nie za sprawą hokejowego wyniku.

                                      

Od początku spotkania mecz był toczony w iście morderczym tempie. Agresywny pressing w środku pola wymuszała grę na jeden-dwa kontakty, przez co stosunkowo łatwo było szybkim rozegraniem zaskoczyć obronę przeciwnika. Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadził Tottenham. Na lewym skrzydle pokazał się Son, będący motorem napędowym większości ataków Kogutów, urwał się obrońcom i wyłożył piłkę Winksowi, który w dogodnej sytuacji spanikował i nie zmusił de Gei do interwencji. Koreańczyka niedługo zabraknie w Anglii, bowiem leci na Mistrzostwa Azji i Pochettino będzie musiał wymyślić jakieś zastępstwo za swojego najlepszego gracza w ostatnich tygodniach.

 

Goście się odgryzali. W odpowiedzi już chwilę później piłka znalazła się we władaniu Lingarda. Anglik przyjął sobie futbolówkę na klatkę piersiową i uderzył z półwoleja w kierunku okienka, ale wyraźnie przestrzelił. Uaktywnił się też Martial, który najpierw wypuścił w bój Rashforda, a później sam wdał się w drybling i próbował zmieścić piłkę przy krótszym słupku. W obu przypadkach doskonale interweniował Lloris.

 

Francuski bramkarz nie miał jednak szans przy sytuacji z 44. minuty. Pogba kapitalnie uruchomił Rashforda, a napastnik United płaskim, mocnym strzałem po długim słupku dał prowadzenie Czerwonym Diabłom. Wynik mógł wyglądać inaczej, gdyż w 30. minucie gola zdobył Kane, ale Mike Dean słusznie odgwizdał pozycję spaloną.

 

Druga połowa to popis bramkarzy, choć trzeba bardziej wskazać na hiszpańskiego golkipera. De Gea znowu był zmorą dla przeciwników, kilkakrotnie broniąc strzały Alliego i Kane’a. Swoje dogodne sytuacje miał Paul Pogba, ale Francuza stopował Hugo Lloris. Idealnym podsumowaniem niemocy Tottenhamu była sytuacja "9" Tottenhamu z 86. minuty, kiedy poradził sobie z obrońcami United w polu karnym i wypracował sobie czystą okazję do zdobycia gola, uderzył mocno i płasko przy słupku, ale de Gea rozłożył się do szpagatu i obronił strzał stopą. Kane nawet nie krył twarzy w dłoniach po tej interwencji Hiszpana. 

 

United wygrało kolejny mecz za kadencji Ole Gunnara Solskjaera. Norweg został zatrudniony jako tymczasowy strażak, w mediach ciągle mówi się o jego zastępcy, a tymczasem jednego z kandydatów rozegrał po mistrzowsku. Pochettino ma prawo być rozczarowany, bo w ostatnich 3 meczach przegrali dwukrotnie i to wystarcza, by stracić przewagę nad Chelsea. 

 

 

Tottenham 0:1 (0:1) Manchester United

 

Gole: Rashford 44’

 

Tottenham: Lloris – Trippier, Alderweireld, Vertonghen, Davies – Winks (Llorente 81’), Sissoko (Lamela 43’), Eriksen, Alli – Kane, Son

 

Manchester United: de Gea – Young, Lindelof, Jones, Shaw – Matić, Herrera, Pogba (McTomminay 90+2') – Martial (Lukaku 73’), Lingard (Dalot 83’), Rashford

 

Żółte kartki: Alli – Herrera, Pogba

 

Sędzia: Mike Dean