Masters: znamy pierwszych półfinalistów turnieju

  • Dodał: Łukasz Nocuń
  • Data publikacji: 17.01.2019, 23:33

Ronnie O'Sullivan oraz Ding Junhui zagrają w pierwszym półfinale tegorocznej edycji Masters. Anglik pokonał 6:3 Ryana Daya, a Chińczyk po spotkaniu na pełnym dystansie jedenastu frejmów ograł Lucę Brecela.

 

W sesji popołudniowej zaprezentowali się Ronnie O'Sullivan oraz Ryan Day. Anglik wygrał w karierze turniej Masters aż siedem razy i jak co roku również tym razem jest głównym faworytem do końcowego triumfu. 

 

Dzisiejsze spotkanie O'Sullivan rozpoczął od mocnego punktowania i już w pierwszym frejmie zdobył 114 punktów w kilku podejściach. Walijczyk odpowiedział jednak w najlepszy możliwy sposób, bowiem dwoma wysokimi brejkami zdołał wyjść na prowadzenie. Na regulaminową przerwę zawodnicy schodzili jednak przy stanie 2:2, bowiem Ronnie popisał się w jednej partii dwoma brejkami ponad 50-punktowymi.

 

Po powrocie z przerwy legendarny Rakieta zaaplikował rywalowi pierwszą, a zarazem jedyną setkę tego meczu w wysokości 119 oczek. Day nie zamierzał się poddawać i po chwili doprowadził do kolejnego w spotkaniu remisu. Później przy stole istniał już tylko O'Sullivan. Trzy wysokie podejścia w trzech kolejnych frejmach dały mu awans do kolejnego w karierze półfinału Masters. 

 

Ronnie O'Sullivan - Ryan Day 6:3 (114:0 (68), 36:85 (54), 10:69 (68), 119:0 (119), 0:77 (77), 71:1(65), 78:66 (78), 96:0 (92))

 

W sesji wieczornej przy stole pojawili się Luca Brecel i Ding Junhui. Faworytem wydawał się być Chińczyk, ale utalentowany Belg chciał sprawić kolejną niespodziankę w tym turnieju. 

 

Spotkanie było istną wymianą ciosów, którą od wygranego frejma rozpoczął Brecel. Chwilę później udanym czyszczeniem popisał się Ding, który zanotował 125-punktowego brejka. Belg w trzeciej partii wykorzystał kilka błędów rywala i powrócił na prowadzenie. Przed przerwą Azjata zdołał wyrównać, dzięki kolejnemu wysokiemu podejściu.

 

Po powrocie z regulaminowej przerwy wymiana ciosów trwała w najlepsze. Brecel obejmował prowadzenie, a po kilkunastu minutach tracił je po świetnej grze Dinga. W dziewiątej partii doszło do rzadko spotykanej sytuacji. Przy stanie 47:0 dla Belga, Junhui musiał odgrywać z niewygodnej pozycji odstawną. Mimo możliwości bezpośredniego zaliczenia czerwonej bili, popełnił trzy faule, co oznaczało automatyczną porażkę we frejmie. Wszystko wskazywało na to, że porażka w tej partii podetnie skrzydła Chińczykowi. Nic bardziej mylnego. W kolejnej odsłonie nie oddał młodszemu rywalowi ani jednego punktu, a w decydującej partii popisał się kolejnym wysokim podejściem, którym przypieczętował awans do najlepszej czwórki imprezy.

 

Ding Junhui - Luca Brecel 6:5 (12:104 (63), 125:0 (125), 24:83 (74), 73:14 (64), 4:87 (87), 65:15, 14:79, 110:4 (105), 0:47 - porażka Dinga wskutek fauli, 89:0 (57), 71:27 (65))

 

W sobotnim półfinale Ronnie O'Sullivan wraz z Dingiem zmierzą się ze sobą po raz czwarty w historii Masters. Dotychczas za każdym razem lepszy był Ronnie.