PLK: niesamowity powrót Anwilu! Koniec dominacji Stelmetu!

  • Data publikacji: 21.05.2018, 21:44

Anwil Włocławek w ostatnich minutach piątego meczu półfinałowego dokonał niemożliwego! Odrobił straty do Stelmetu i zwyciężył. Tym samym zielonogórzanie nie wywalczą czwartego z rzędu mistrzostwa Polski.

 

Włocławska Hala Mistrzów wypełniona po brzegi, wielkie emocje i walka o finał Energa Basket Ligi. Dzisiaj odbył się piąty, decydujący pojedynek serii półfinałowej pomiędzy Anwilem Włocławek a Stelmetem Zielona Góra. Lider po rundzie zasadniczej kontra mistrz Polski.

 

Z presją początkowo lepiej radzili sobie aktualni mistrzowie, czyli Stelmet. Zielonogórzanie już na początku uzyskali kilka "oczek" przewagi i później tę różnicę powiększali. W 6. minucie było już 16:5 dla ekipy Andreja Urlepa. W końcówce pierwszej kwarty goście prowadzili nawet 23:10, a ostatecznie ta część meczu zakończyła się zwycięstwem Stelmetu 25:14.

 

Druga ćwiartka tego ważnego meczu zaczęła się od wymiany ciosów. Więcej dokładnych podań było jednak po stronie przyjezdnych, którzy w 16. minucie prowadzili już 39:24. Wtedy jednak licznik po stroni Stelmetu się zablokował, a do gry powrócił Anwil. W 18. minucie pierwsze swoje punkty rzucił Almeida, a chwilę później było już tylko 33:39. Na przerwę jednak oba zespoły zeszły przy prowadzeniu zielonogórzan 45:35.

 

W pierwszej połowie Anwil na swoim koncie miał już 10 strat i zaledwie trzy rzuty celne z dystansu na 12 prób. Zielonogórzanie mieli 6 strat, ale 7 przechwytów i aż 14 asyst. Najwięcej punktów dla miejscowych przed przerwą rzucił Łączyński (11), a dla gości Savovic (15). Z dystansu w pierwszej połowie Stelmet trafił sześciokrotnie, z czego trzy razy Gecevicius.

 

Po przerwie Stelmet nadal grał swoje. Przewaga gości rosła i mistrzowie Polski zbliżali się do kolejnego finału Energa Basket Ligi. Florence i Zamojski trafiali z dystansu, pod koszem skuteczni byli Dragicevic i Savovic. Stelmet przed decydującą kwartą miał 18 punktów przewagi.

 

Po kolejnej trójce Zamojskiego było już nawet +19 dla ekipy broniącej tytuł. Przy stanie 55:72 trener Igor Milicic poprosił o przerwę. Przekaz dla swoich zawodników był prosty: "Potrzebujemy przechwytów" - krzyczał szkoleniowiec. Po tym trafili Almeida i Łączyński. Chwilę później błąd 8 sekund popełnił Stelmet, a zapunktował Hosley. Po kolejnych trafieniach Sobina i Holseya było już tylko 65:72, a do końca spotkania pozostawały jeszcze blisko cztery minuty.

 

Przebudzenie Almeidy było kluczowe dla gry Anwilu. Po jego kolejnych trafieniach z dystansu oraz punktach Hosleya i Łączyńskiego, to gospodarze wyszli na prowadzenie 76:75. Wciąż jednak były jeszcze dwie minuty do końca meczu. Koszarek rzucił na remis, ale za chwilę zza łuku trafiali Almeida i Hosley. Ten Hosley, który jeszcze niedawno cieszył się z mistrzostwa ze Stelmetem, teraz pogrążył zielonogórzan. Gecevicius i Koszarek gonili wynik, ale zwycięstwo zostało po stronie Anwilu!

 

Ekipa z Włocławka awansowała do finału po raz pierwszy od 2010 roku. Stelmet w poprzednich trzech sezonach kończył z mistrzostwem, a teraz powalczy jedynie o brąz. W finale spotkają się Anwil i BM Slam Stal Ostrów, więc dla fanów polskiej koszykówki to na pewno pewnego rodzaju nowość.

 

Kluczem do zwycięstwa Anwilu w decydującym meczu była defensywa na całym parkiecie i skuteczne przechwyty. Gospodarze zdobyli 15 punktów z szybkiego ataku, czyli w kontrze, Stelmet nie zdobył żadnego punktu w tej statystyce. Po raz kolejny lepsi okazali się także rezerwowi Anwilu.

 

Anwil Włocławek - Stelmet Enea BC Zielona Góra 85:83 (14:25, 21:20, 12:20, 38:18)


Anwil: Almeida 19 (3x3), Łączyński 16 (1), Nowakowski 7 (1), Sobin 6, Airington 2 oraz Hosley 22 (1), Zyskowski 8 (1), Leończyk 4, Wojciechowski 1, Delas i Ihring po 0.


Stelmet: Savovic 19, Zamojski 17 (5x3), Florence 15 (3), Koszarek 7, Dragicevic 6 oraz Gecevicius 15 (5), Hrycaniuk 4, Muric i Matczak po 0.