FA Cup: United pokonuje Arsenal w hitowym starciu

  • Data publikacji: 25.01.2019, 22:54

Trwa przerwa w Premier League, ale to nie znaczy, że nie grają kluby z najwyższej ligi angielskiej. Ostatnie dwa dni to rozgrywki EFL Cup, a od dzisiaj aż do poniedziałku rozgrywane będą spotkania w ramach Pucharu Anglii. Piątek to hitowe starcie odwiecznych rywali – Arsenal Londyn podejmował Manchester United. Lepsi okazali się podopieczni Ole Gunnara Solskjaera, którzy pokonali Kanonierów na ich stadionie 3:1.

 

Mimo, że to dopiero 1/16 finału, to obaj trenerzy zdecydowali się na wystawienie optymalnego składu. Nie było rotacji, tak charakterystycznej dla topowych ekip na tym etapie rozgrywek. Był za to powrót Alexisa Sancheza na The Emirates. Fani Arsenalu nie zapomnieli o niewysokim Chilijczyku, bowiem każdy jego kontakt z piłką był „nagradzany” solidną porcją gwizdów.

 

Długo nic interesującego nie działo się na boisku. Lepsze wrażenie sprawiał Arsenal, ale nawet gospodarze nie potrafili oddać choćby strzału na bramkę rywali. Kiedy Kanonierzy już potrafili przedrzeć się skrzydłem, to w polu karnym był tylko jeden zawodnik w biało-czerwonym trykocie. Emocje na ławce pojawiły się dopiero w okolicach 20. minuty, kiedy z grymasem bólu na twarzy Sokratis poprosił o zmianę, a na murawie pojawił się Mustafi.

 

Tym bardziej dziwi gol strzelony przez United w 31. minucie autorstwa Alexisa Sancheza. Kapitalnym przeglądem pola popisał się Lukaku, który zamarkował strzał i podał prostopadle do skrzydłowego Czerwonych Diabłów, ten minął Cecha i z ostrego kąta strzelił pod poprzeczkę. Linię spalonego złamał w tej sytuacji młody Maitland-Niles, ale fatalnie zachowała się cała defensywa Arsenalu, która dała nabrać się Lukaku.

 

W odpowiedzi Arsenal szybko ruszył z akcją, której w polu karnym nie sfinalizował Lacazette, szukający podania zamiast strzału. Goście przeprowadzili szybką kontrę, Lukaku ze skrzydła płasko podał do niepilnowanego na 11. metrze Lingarda i Anglik technicznym strzałem w dolny róg zmusił Cecha po raz drugi do kapitulacji.

 

Kanonierzy nie załamali się i jeszcze przed przerwą doprowadzili do strzelenia bramki kontaktowej. Akcję dającego gola zapoczątkował Iwobi, który na lewej stronie wypuścił Ramseya, Walijczyk wpadł w pole karne i wyłożył futbolówkę Aubameyangowi, który z z dwóch metrów wpakował ją do bramki. W doliczonym czasie pierwszej połowy szansę miał jeszcze Lacazette, ale strzelił wprost w Romero.

 

Druga połowa rozpoczęła się tak jak pierwsza – atakami Kanonierów. Jednak 40 sekund po rozpoczęciu petardę odpalił Romero, który fenomenalnie zatrzymał strzał Ramseya z najbliższej odległości i sparował piłkę nad poprzeczkę. Druga połowa rozgrywana była w bardziej żwawym tempie, ataki sunęły w obie strony, ale nie było aż tak klarownych okazji. Chwila wytchnienia pojawiła się w 57. minucie, kiedy po starciu z Lukaku padł na murawę Koscielny. Francuz został przypadkowo kopnięty przez napastnika United, natychmiast zalał się krwią i Unai Emery w jednym meczu stracił dwóch podstawowych środkowych obrońców z powodu urazu.

 

Na boisku zameldowali się Guendouzi i Ozil, dwoił się i troił Lacazette, ale Arsenal nie mógł złamać obrony United, choć całkowicie zdominowali plac gry. Solskjaer był zmuszony reagować, wprowadził szybkich Rashforda i Martiala, którzy mieli przeprowadzić zabójczą kontrę. Tak też się stało w 82. minucie. Pogba odebrał piłkę w środku pola, pognał na bramkę Cecha, uderzył sprzed pola karnego i choć bramkarz Arsenalu odbił piłkę do boku, to przy dobitce Martiala nie miał szans na skuteczną interwencję i gol United całkiem odebrał Kanonierom wiarę w osiągnięcie choćby remisu, dającego powtórkę meczu na Old Trafford.

 

Pod koniec spotkania oglądaliśmy jeszcze typowy obrazek podczas starć tych ekip - wzajemnie przepychanki. Nic dziwnego, bowiem Arsenal i Manchester United to w XXI wieku najwięksi rywale na angielskich boiskach. Sędzia doliczył aż 10 minut do regulaminowego czasu gry ze względu na długie przerwy podczas opatrywania Koscielnego oraz wspomnianej rozróby. Gospodarze jednak nie byli w stanie odwrócić niekorzystnego wyniku, a Unai Emery ma kolejny ból głowy - oprócz przegrania prestiżowego meczu niepewny jest los dwóch podstawowych obrońców. Ole Gunnar Solskjaer ma natomiast powody do zadowolenia, bo to już 8 z rzędu wygrany mecz przez jego drużynę, są na fali wznoszącej, a już niedługo stracie w Lidze Mistrzów z PSG.

 

Arsenal Londyn 1:3 Manchester United

Aubameyang 43’ – Sanchez 31’, Lingard 33’, Martial 82'

 

***

 

W drugim dzisiejszym meczu o awans do 1/8 finału Pucharu Anglii walczyły drużyny z Championship - Bristol City podejmował Bolton. Gospodarze pokonali przyjezdnych 2-1, choć goście już w 6. minucie objęli prowadzenie za sprawą Beeversa. Faworyci jednak jeszcze przed przerwą najpierw odrobili straty, a później uzyskali przewagę, którą dowieźli do końca meczu. W ekipie Boltonu cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Paweł Olkowski.

 

Bristol City 2:1 Bolton

O’Dowda 8’, Eliasson 30’ – Beevers 6’