Puchar Króla: remis w Sewilli, Valencia w lepszej sytuacji przed rewanżem

  • Data publikacji: 07.02.2019, 23:00

Betis w meczu półfinałowym Pucharu Hiszpanii zremisował u siebie z Valencią 2:2. Gospodarze prowadzili już 2:0, jednak znakomita pogoń Nietoperzy w ostatnich dwudziestu minutach gry pozwoliła odrobić straty. Dwa gole strzelone na boisku rywala stawiają drużynę Marcelino Torala w roli faworyta do awansu przed rewanżem na Estadio Mestalla.

 

Po emocjach związanych z wczorajszym El Clasico, przyszedł czas na drugie starcie półfinałowe Pucharu Króla. Betis podejmował na własnym boisku Valencię. Obie drużyny ostatni raz w rozgrywkach pucharu krajowego mierzyły się ze sobą w kampanii 2007/2008, na poziomie 1/8 finału. Wówczas w dwumeczu lepsi okazali się piłkarze z Estadio Mestalla. Valencia dwukrotnie pokonała Betis 2:1. Oba zespoły preferują ofensywny styl gry, więc kibice liczyli na sporą liczbę bramek jak w meczu ligowym z sezonu 2017/2018, kiedy to Valencia wygrała na stadionie w Sewilli 6:3.

 

Betis od początku spotkania posiadał inicjatywę na boisku. Gospodarze mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, budowali ataki pozycyjne, jednak niewiele z tego wynikało pod bramką Domenecha. Valencia próbowała się "odgryzać", lecz także nie potrafiła stworzyć realnego zagrożenia w polu karnym drużyny z Andaluzji. Czwartkowy pojedynek okazał się bardzo pechowy dla Bartry. Stoperowi Verdiblancos odnowił się uraz mięśniowy, wskutek czego musiał on opuścić plac gry. W jego miejsce na boisku pojawił się doświadczony Javi Garcia.

 

W 17. minucie okazję do zdobycia bramki miał Parejo. Futbolówka po uderzeniu Hiszpana z rzutu wolnego odbiła się od jednego z piłkarzy Betisu ustawionego w murze i powędrowała w trybuny. W odpowiedzi Canales uwolnił się spod opieki rywala, wypracował sobie pozycję do strzału i uderzył w kierunku bliższego słupka. Na posterunku był Domenech, pewnie łapiąc futbolówkę. W kolejnych fragmentach pierwszej połowy lepsze wrażenie sprawiał zespół Marcelino Torala. Przyjezdni w odstępie dwóch minut stworzyli sobie trzy okazje bramkowe. Najpierw uderzenie z pierwszej piłki autorstwa Rodrigo kapitalnie wybronił Robles, później Mina trafił głową w poprzeczkę, zaś Soler zaliczył nieudaną próbę z woleja po dośrodkowaniu z lewej strony boiska Cherysheva.

 

Ostatni kwadrans pierwszej części spotkania to zdecydowana przewaga piłkarzy Betisu, którzy cierpliwie konstruowali akcje ofensywne. W 34. minucie podopieczni Quique Setiena byli bardzo blisko otwarcia wyniku. Mandi kapitalnym prostopadłym podaniem uruchomił na prawej flance Canalesa. Hiszpan zacentrował w pole karne do Guardado, którego uderzenie z powietrza przeleciało tuż obok prawego słupka bramki Domenecha. Po chwili Meksykanin ponownie wystąpił w roli głównej. Tym razem jego próbę w ostatnim momencie zablokowali defensorzy Los Ches. Dobry okres gry Andaluzyjczycy udokumentowali golem w 45. minucie. Gospodarze rozegrali krótko rzut rożny. Canales dośrodkował na dalszy słupek do Sidneia, ten zgrał futbolówkę do Lorena, który strzałem głową pokonał Domenecha, wyprowadzając swój zespół na jednobramkowe prowadzenie.

 

Druga połowa rozpoczęła się od ataków Valencii. Dwukrotnie przed szansą na odrobienie strat stanął Santi Mina. Pierwsze uderzenie głową hiszpańskiego napastnika Nietoperzy pewnie wybronił golkiper Betisu, kilkadziesiąt sekund później 23-letni zawodnik nie wykorzystał znakomitego podania Rodrigo, posyłając piłkę obok bramki w sytuacji sam na sam z Roblesem. Ponadto gospodarze byli blisko bramki samobójczej po dośrodkowaniu gracza Valencii z prawego rejonu boiska. Podopieczni Marcelino przeważali, jednak to Betis w 54. minucie podwyższył wynik. Gola olimpijskiego - bezpośrednio z rzutu rożnego - zdobył Joaquin. Domenech wybijał futbolówkę po centrze kapitana Betisu już zza linii bramkowej, co potwierdził system VAR.

 

Po utracie drugiego gola, piłkarze z Estadio Mestalla ruszyli do ataku. Na dwadzieścia minut przed końcem regulaminowego czasu gry goście zdobyli bramkę kontaktową. Wysoki pressing założony na połowie Betisu, zakończył się odbiorem piłki przez Parejo. Futbolówkę przejął Rodrigo, zagrał na lewą flankę do rezerwowego Gameiro, ten wypatrzył Cherysheva, który uprzedził Sidneia i strzałem głową z bliskiej odległości nie dał szans Roblesowi. 

 

Bramka zdobyta przez Valencię nie załamała piłkarzy Betisu. Andaluzyjczycy długimi fragmentami mądrze rozgrywali piłkę z dala od własnej bramki, budując ataki pozycyjne i znacząco ograniczając niebezpieczeństwo utraty drugiego gola. Ostatnie minuty spotkania były bardzo ciekawe. Uderzenie Mandiego z obiecującej pozycji wybronił Domenech. W odpowiedzi Gameiro urwał się obrońcom, niemal z końcowej linii dośrodkował futbolówkę wprost na głowę niepilnowanego Cherysheva, którego strzał zatrzymał się na poprzeczce. Piłkarze Valencii ambitnie walczyli do końca o doprowadzenie do remisu. Ta sztuka udała im się w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Do siatki trafił Kevin Gameiro, ustalając wynik czwartkowej konfrontacji.

 

Piłkarze Betisu mogą mówić o sporym niedosycie, natomiast Valencia, dzięki zdobyciu dwóch goli na wyjeździe, znalazła się w korzystnej sytuacji przed starciem rewanżowym na własnym boisku, które odbędzie się 28 lutego.

 

Real Betis – Valencia CF 2:2 (1:0)

 

Bramki: Loren 45', Joaquin 54' - Cheryshev 70', Gameiro 90+2'

 

Betis: Robles – Sidnei, Bartra (10' Javi Garcia), Mandi – Junior Firpo (80' Guerrero), Guardado, Carvalho, Joaquin – Lo Celso, Canales - Loren (78' Jese Rodriguez)

 

Valencia: Domenech – Piccini, Garay, Gabriel, Gaya – Soler (78' Wass), Coquelin (58' Kondogbia), Parejo, Cheryshev – Mina (58' Gameiro) , Rodrigo

 

Żółte kartki: Junior Firpo 15' - Rodrigo 53', Soler 65', Parejo 73'

 

Sędzia: Carlos del Cerro Grande