Premier League: Liverpool wraca na zwycięski szlak
- Data publikacji: 09.02.2019, 18:20
Liverpool pokonał Bournemouth na Anfield Road 3:0, tym samym przynajmniej do jutra The Reds wracają na fotel lidera. Bramki dla piłkarzy znad Mersyside zdobywali Mane, Wijlandum, Salah. Całe spotkanie w barwach gości rozegrał Artur Boruc.
Dzisiejsze spotkanie w niczym nie przypominało ostatnich poczynań The Reds. Podopieczni Jurgena Kloppa od początku spotkania grali ofensywną piłkę z pomysłem. Nie było już widać apatyczności, obecnej w ekipie znad Mersyside w prawie wszystkich spotkaniach rozegranych w tym roku. Na dowód lepszej dyspozycji Liverpoolu nie trzeba było długo czekać. Po upływie dziesięciu minut Firmino otrzymał w polu karnym świetne podanie, ale szykując się do strzału skiksował, przez co Artur Boruc nie miał problemu z obroną strzału.
Na kolejną okazję bramkową nie trzeba było długo czekać. W 24. minucie The Reds rozgrywali rzut rożny. Pomimo, że obrona Wisienek wybiła piłkę, w jej posiadaniu znajdował się nadal Liverpool, którego większość zawodników nadal przebywała w polu karnym rywali. Naby Keita, który po wybiciu obrony zebrał piłkę, odegrał ją do lepiej ustawionego na prawym skrzydle Jamesa Milnera. Anglik dośrodkował tuż na przedpole bramkowe, a tam najprzytomniej zachował się Sadio Mane, który strzałem głową dał prowadzenie gospodarzom. Czwarty mecz Senegalczyka z rzędu z bramką!
Mimo zdobyczy bramkowej, piłkarze Kloppa nadal napierali na Bournemouth. Przyniosło to efekt już dziesięć minut po zdobyciu pierwszej bramki, w postaci drugiego trafienia. Andy Robertson przechwycił piłkę na połowie rywali i przerzucił ją do Wijnalduma. Holender wbiegł lewym skrzydłem w pole karne i pomimo asekuracji Ake przelobował Boruca. Trafienie niezwykłej urody, choć uczciwie trzeba przyznać, że złe ustawienie polskiego bramkarza odegrało rolę w tej bramce.
Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Naby Keita wypatrzył wybiegającego za linie obrońców Firmino. Brazylijczyk przebiegł z piłką jeszcze kilka metrów ściągając uwagę rywali, a następnie wykazał się niebywałą finezją odgrywając piłkę pięta do Salaha. Egipcjanin skorzystał ze skupienia uwagi defensorów na Firmino i przy pierwszym kontakcie posłał niski, techniczny strzał. Artur Boruc tym razem był bezradny, Liverpool podwyższył prowadzenie i umocnił swoją dominację.
Po zdobyciu trzeciej bramki Liverpool spuścił nieco z tonu. The Reds nadal kontrolowali sytuację na boisku , aczkolwiek uspokoili tempo, by zachować więcej sił na nadchodzący dwumecz z Bayernem w Lidze Mistrzów. Do końca pojedynku Liverpool przeprowadził zaledwie dwie akcje, które mogły zakończyć się bramką. Najpierw Mohamed Salah nie wykorzystał podania od kolegów z drużyny, uderzając piłkę w poprzeczkę, a następnie Firmino „popisał” się egoizmem i w sytuacji dwóch na jednego nie odegrał piłki do Van Dijka, tylko uderzył wprost w rękawice interweniującego Boruca.
Zwycięstwo Liverpoolu było w pełni zasłużone. The Reds dominowali nad boiskowymi wydarzeniami 90 minut i rozgrali niezwykle wyrachowane zawody. Chwilowy kryzys się zakończył, można wręcz powiedzieć, że w idealnym momencie, gdyż nadchodzą najważniejsze mecze sezonu. Bournemouth zagrało natomiast słabe spotkanie. Po krótkiej euforii związanej z rozbiciem Chelsea 4:0, Wisienki przegrały dwa mecze tracąc pięć bramek i nie zdobywając żadnej. Eddie Howe ponownie musi zgasić pożar we własnej drużynie.
Liverpool 3:0 Bournemouth
24’ Mane, 34’ Wijnaldum, 48’ Salah
Skład Liverpoolu:
Alisson - Robertson, Van Dijk, Matip, Milner - Keita, Fabinho, Wijnaldum(77' Alexander-Arnold) - Mane(87' Origi), Firmino(90' Sturidge), Salah
Skład Bournemouth:
Boruc - Smith, Ake, Cook, Rico(80' Mepham) - Ibe(59' Solanke), Lerma(73' Mousset), Gosling, Surman, Fraser - King
Sędzia: Anthonny Taylor
Stadion: Anfield Road (frekwencja: 53,178)
Pozostałe wyniki:
Crystal Palace 1:1 West Ham
76’ Zaha – 27’ Noble(kar.)
Huddersfield 1:2 Arsenal
90+3’ Kolasinać(sam.) – 16’ Iwobi, 44’ Lacazette
Southampton 1:2 Cardiff
90+1’ Stephens – 69’ Bamba, 90+3’ Zohore
Watford 1:0 Everton
65’ Gray