CS:GO: ESL Pro League - ENCE, G2 oraz Vitality zaczynają zmagania w grupie B od zwycięstwa
Maciej Kołek/GG League

CS:GO: ESL Pro League - ENCE, G2 oraz Vitality zaczynają zmagania w grupie B od zwycięstwa

  • Data publikacji: 13.03.2021, 22:35

Ruszyła grupa B. Sobotnie zmagania dały już okazję do wysnucia pierwszych wniosków i perspektyw, bowiem stricte na papierze nie sposób wskazać klarownego faworyta. Podobnie jak w przypadku wcześniejszej szóstki, tu również kwestia awansu może pozostać niepewna do końca, a ostatecznie kluczowe znaczenie będą miały proste detale.

 

ENCE 2:1 mousesports

Już na samą inaugurację grupy B szykowało się nie lada meczycho. Zarówno ENCE jak i mouse przeszły w ostatnim czasie składowe rotacje. Oczywiście, polskich kibiców najbardziej interesowała dyspozycja Pawła "dychy" Dychy, który dopiero co stawiał pierwsze kroki w fińskiej organizacji, a już były one bardzo obiecujące (wczoraj zwycięstwo ze świetnie dysponowanym HAVU). 

 

Na pierwszy ogień poszedł Train, wybrany przez ENCE. Nowy skład ewidentnie przez ostatnie tygodnie szlifował swoje schematy, niejednokrotnie grając na tej mapie już w lutym. Efekty pracy było widać na pierwszy rzut oka - najpierw fińska organizacja zagrała bardzo mocne terro, po czym mimo lekkiego zachwiania w drugiej połowie dowiozła zwycięstwo 16:12. 

 

Z goła inny obraz gry przedstawiło następne w kolejności Vertigo. Tutaj to mouse kontrolowało grę od deski do deski, odpuszczając stronie przeciwnej ledwie pięć rund. Zdecydowanie mogła to być laurka nowego składu, który pokazał symbiozę i kompletną dominację.

 

Tym sposobem wszystko sprowadziło się do decydującego Inferno. Od początku było gorąco. ENCE zagrało świetne terro, mając perspektywy nawet na skończenie połówki z dwucyfrowym wynikiem. Ostatecznie mouse nieco się zrehabilitowało, ale przegranie drugiej pistoletówki ponownie skomplikowało zadanie dotrzymania tempa rywalowi. Finisz był bardzo zacięty, a w grę obu zespołów wkradły się pomyłki. Prostych strzałów nie trafiał allu, w mouse samobójstwo własnym mołotowem zaliczył bymas. Ostatecznie o włos lepsza okazała się fińska organizacja. W ostatniej rundzie dycha zdołał wygrać clutcha 1v1 z frozenem, przesądzając o pierwszym triumfie swojego zespołu. Na nic zdała się Myszom genialna dyspozycja ropza (78-47).

 

 

Train 16:12 (8:7; 8:5)

Vertigo 5:16 (4:11; 1:5)

Inferno 16:14 (9:6; 7:8)

 

G2 2:0 NIP

Dwie wielkie marki na scenie CS:GO, które jednak początku 2021 roku do udanych zaliczyć nie mogą. G2 dość radykalnie posadziło na ławkę kenny'ego, z kolei NIP zaryzykował stawiając na niedoświadczonego ztr'a. Tu się mogło zadziać praktycznie wszystko.

 

Inferno absolutnie w tej serii zabraknąć nie mogło. Samuraje okazali się ewidentnie lepsi, przede wszystkim w rundach w pełnym uzbrojeniu obu stron. Pod tym kątem Szwedzi byli bardzo wątpliwej jakości, co nie mogło od tak przejść bokiem bez konsekwencji. Co ciekawe w G2 z AWPą błyszczał przede wszystkim AmaNEk, a nie jak zapowiadano wcześnie Niko. Cóż, nawet jeśli to jednorazowy incydent to wyszło to francusko-bałkańskiej ekipie na dobre.

 

NIP liczyło na odbicie się na drugim Mirage. W tym przypadku rywalizacja okazała się bardziej zacięta. W sumie potrzeba było dwóch dogrywek by wyłonić zwycięzcę. REZ dwoił się i troił (36-28) by uratować byt Szwedów w serii, lecz ostatecznie i tak wyszło na G2. Francuzi zaczęli więc zmagania grupowe wręcz idealnie, od 2:0 nad niełatwym rywalem. Mimo to na pewno oba zespoły mogą mieć sobie sporo do zarzucenia - to nie była dyspozycja godna pretendentów do tytułu. Następne dni zweryfikują prawdziwą jakość zarówno Samurajów jak i Ninjas.

 

 

Inferno 16:11 (8:7; 8:4)

Mirage 22:19 (7:8; 8:7; OT 7:4)

 

FaZe 1:2 Vitality

Pierwszy, prawdziwy test efektów pracy nowego składu FaZe po renowacji od razu kwalifikował się pod sprawdzian z kategorii "arcytrudny". Vitality oczywiście boryka się ze swoimi kompleksami, co idealnie kwituje świeże rozstanie z Niverą, lecz Francuzi to marka, która poniżej pewnego pułapu po prostu nie schodzi i w tym meczu stawiano ich w roli faworyta.

 

Wejściowy Mirage poszedł (o dziwo) jak z płatka dla FaZe. To, że mapa jest absolutnym konikiem amerykańskiej organizacji od lat wiadomo nie od dziś, ale rywale praktycznie nie podjęli nawet rękawicy. Szybkie 16:5 i jedyne przy czym można się zatrzymać to kwestia prowadzenia przez karrigana, bowiem strona TT FaZe wyglądała wręcz nieskazitelnie.

 

Vitality również nie gwiazdorzyło, decydując się na wybór swojego pewniaka - Dust2. Tym razem to właśnie Francuzi zagrali przepotężną stronę atakującą, która praktycznie ustaliła losy całej mapy. Wypada oddać FaZe, że próbowali, bo zgromadzone dziesięć rund kosztowało ich sporo potu, ale bezpośrednio do rywala po prostu nie mieli podejścia.

 

Oba zespoły błyszczały po stronie terrorystów. Ostatnia mapa, Overpass wymaga schematów dopiętych na ostatni guzik, inaczej odbijesz się od ciasnych bombsiteów jak od ściany, a szybkość rotacji obrońców jeszcze bardziej skomplikuje sprawę. To wyrachowanie i finezję pokazali ponownie Francuzi. FaZe znów wytężyło wszystkie siły byleby nie ustępować pola przeciwnikom, ale w kluczowym momencie musieli sobie radzić z sześciorundową stratą, co okazało się stanowczo zbyt dużym rozstrzałem. Śmiało można rzec, że coldzera i spółka mieliby realne szanse gdyby nie forma ZywOo. Najlepszy gracz świata wykręcił w całej serii rating na poziomie 1.53 (72-46), nie mając żadnych konkurentów w tej statystyce.

 

 

Mirage 16:5 (11:4; 5:1)

Dust2 10:16 (5:10; 5:6)

Overpass 12:16 (7:8; 5:8)    

 

Jutro ENCE czeka batalia z NIP, mousesports podejmą FaZe, a na wieczór zostaną francuskie derby G2 z Vitality. Pełna drabinka, klasyfikacja i terminarz znajdują się na oficjalnej stronie ESL Pro League.