Mundialowe historie, które zapamiętacie na długo

  • Dodał: Inga Świetlicka
  • Data publikacji: 21.07.2018, 12:10

Atmosferę mundialu budują nie tylko piłkarze, ale także – a może przede wszystkim – kibice. Poznajcie cztery niezwykłe historie futbolowych fanów, którzy pojechali na mistrzostwa świata do Rosji.

 

Anioł futbolu

 

Odwrócony tyłem mężczyzna w czarnym t-shircie. Obie ręce uniesione do góry w geście podziękowania. Palce wskazują niebo. Na szyi mężczyzny wiszą cztery kibicowskie identyfikatory – przepustki, dające prawo wejścia na stadiony mistrzostw świata. W tle inni fani futbolu, którzy po zakończonym meczu rozchodzą się do domów.

 

Zdjęcie zostało zrobione po grupowym pojedynku pomiędzy reprezentacjami Meksyku i Niemiec, zakończonym sensacyjnym zwycięstwem drużyny z Ameryki Północnej 1:0. Mężczyzna na fotografii to Gilberto Martinez – meksykański przedsiębiorca, który rodzinny wyjazd na mundial do Rosji szczegółowo planował od miesięcy. Wraz z żoną – Argentynką – i dwójką dzieci tworzyli grupkę futbolowych zapaleńców, którzy wymarzyli sobie wspólne kibicowanie zespołom z Meksyku i Argentyny na rosyjskich stadionach. Kupili bilety na pięć meczów mistrzostw świata, zarezerwowali miejsca w hotelach, zaplanowali zwiedzanie poszczególnych miast. Sześcioletnia Mia, która oprócz piłki uwielbiała taniec, koniecznie chciała zobaczyć balet w teatrze Bolszoj. Ośmioletni Diego marzył, by podczas mundialu wziąć autografy od Neymara i Messiego.

 

28 kwietnia 2018 roku świat Gilberto Martineza legł w gruzach. Jego żona i dwójka dzieci zginęli w wypadku samochodowym na Florydzie. Załamany mężczyzna nie myślał więcej o mundialu. Z pomocą przyszedł bramkarz meksykańskiej reprezentacji Guillermo Ochoa. Poruszony tragiczną historią kibica zadzwonił do Martineza i przekonał go, by mimo wszystko pojechał do Rosji. „Twój syn Diego będzie moim futbolowym aniołem, który pomoże mi latać” – stwierdził Ochoa, zapewniając że reprezentacja Meksyku będzie grała dla Gilberto i jego rodziny.

 

Martinez pojechał do Rosji z przyjaciółmi. Przyjaciele zamówili koszulki z imionami członków rodziny Gilberto i w trakcie turnieju zbierali na nich autografy od piłkarzy. Reprezentacja Meksyku zaprosiła Martineza na przedmeczową rozgrzewkę, a Neymar przekazał Meksykaninowi swoją koszulkę, o której marzył mały Diego. Gilberto wyrobił cztery kibicowskie identyfikatory – także dla zmarłej żony i dzieci – i nosił je ze sobą na każdy mecz jako amulety. Po zwycięstwie Meksyku nad Niemcami ze wzruszeniem wskazywał na niebo, dziękując synkowi za wsparcie.

 

 

Rodzinna tradycja

 

Dwóch Brazylijczyków w strojach w barwach narodowych pozuje do zdjęcia na tle moskiewskiego Kremla. W rękach trzymają replikę Pucharu Świata nakrytą charakterystycznym kapeluszem. Na koszulkach poza flagą Brazylii i futbolówką narysowano portret ich ojca – najsłynniejszego kibica piłkarskiego na świecie.

 

Clovis Acosta Fernandes to człowiek legenda. Po raz pierwszy pojechał na mundial w 1990 roku. Sprzedał pizzerię i wyruszył do Włoch, by wspierać drużynę narodową. Od tamtej pory przez 24 kolejne lata nie opuścił ani jednego meczu reprezentacji Brazylii w mistrzostwach świata i innych ważnych turniejach. Był w ponad 60 krajach. Na mecze Brazylijczyków zawsze chodził ubrany w charakterystyczny kapelusz z flagami różnych krajów, a w dłoniach dzierżył replikę Pucharu Świata, z którą lubili fotografować się inni kibice. Zyskał przydomek „Gaucho da Copa” i był rozpoznawalny na całym świecie.

 

Mundial w Rosji to pierwsze mistrzostwa bez Gaucho – Clovis Acosta Fernandes zmarł w 2015 roku po długiej walce z nowotworem. Rodzinną tradycję kontynuują jednak jego synowie, którzy od lat towarzyszyli ojcu w wyjazdach. Starszy syn Frank na pierwszych mistrzostwach świata był w 1994 roku – wówczas Brazylia zdobyła tytuł. Młodszy syn Gustavo piłkarskie podróże zaczął od mundialu w Korei i Japonii w 2002 roku. Do Moskwy synowie Gaucho zabrali kapelusz i Puchar taty, a na mecze chodzili ubrani w koszulki z jego podobizną.

 

 

Kibic z tektury

 

Wyróżnia się w tłumie kibiców. Nie jest gwiazdą futbolu, ale wielu chce sobie zrobić z nim zdjęcie. Właśnie pozuje do kolejnej fotografii z meksykańskimi fanami piłki nożnej. Na jego twarzy brakuje uśmiechu. Stoi nieruchomo, trzeba go podtrzymywać. Ma na sobie niebieską koszulkę z napisem „dziewczyna mnie nie puściła”. Jest z tektury.

 

Pięciu meksykańskich przyjaciół – Fernando, Mathieu, Javier i dwóch Danielów – w 2014 roku wybrało się razem na mistrzostwa świata do Brazylii. Wspólne kibicowanie tak im się spodobało, że obiecali sobie, że na kolejny mundial pojadą w tym samym składzie. Przed turniejem w Rosji zakupili stary szkolny autobus i zamontowali w nim łóżka, telewizor i inne sprzęty niezbędne do podróży po Europie. Radosny nastrój popsuła dziewczyna Javiera, która nie zgodziła się, by ten pojechał z kumplami do Rosji. Javier został w kraju, a przyjaciele zabrali ze sobą… jego tekturową kopię naturalnych rozmiarów z wymownym napisem na koszulce.

 

Zanim Meksykanie dotarli do Rosji, odwiedzili m.in. Pragę, Budapeszt, Rygę, Berlin i Kraków. W każdym mieście wzbudzali zainteresowanie i robili sobie pamiątkowe sesje zdjęciowe z tekturowym kolegą. Javier błyskawicznie zyskał popularność, a jego dziewczyna pod naciskiem mediów wyraziła zgodę, by dołączył do przyjaciół w Rosji. Pojedynek Meksyku z Koreą Południową w Rostowie oglądali już wszyscy razem.

 

Kilka dni później Javier ponownie znalazł się w centrum uwagi. Po suto zakrapianej imprezie Meksykanin odłączył się od przyjaciół i zgubił się w Jekaterynburgu. Słynnego kibica znaleźli miejscowi policjanci. Pomogli mu dotrzeć na stadion następnego dnia i obowiązkowo zrobili sobie pamiątkową fotografię.

 

 

Nagroda od FIFY

 

Mecz Polska – Kolumbia, dla obu drużyn spotkanie ostatniej szansy. Po końcowym gwizdku mały kibic w biało-czerwonej koszulce wybucha płaczem. Tulony przez tatę długo nie może się uspokoić. Wokół chłopca zbierają się kolumbijscy fani, którzy spontanicznie zaczynają go pocieszać. Głaszczą go po głowie i skandują „Polska!”.

 

Aleks Miklejohn ma sześć lat, mieszka z rodzicami w Edynburgu i kocha piłkę nożną. Mama Aleksa jest Polką, dlatego chłopczyk od najmłodszych lat kibicuje Biało-Czerwonym. Wyjazd do Rosji na mecze grupowe Polaków był dla niego spełnieniem marzeń. Zabawę popsuli polscy piłkarze, którzy szybko odpadli z turnieju.  

 

Filmik, na którym po meczu Polska - Kolumbia zapłakanego chłopca pocieszają kolumbijscy kibice szybko stał się przebojem Internetu. Docenili go także działacze FIFA, którzy w przyznali mu pierwszą nagrodę w konkursie promującym pozytywne sposoby kibicowania. Dzięki temu Aleks wraz z tatą pojechali na finał mistrzostw świata. Chłopczyk cieszył się ze zwycięstwa Francuzów, choć przyznaje, że jego nową ulubioną drużyną – obok Polski – została Kolumbia. Od jednego z kolumbijskich kibiców chłopczyk dostał w prezencie kapelusz w żółto-niebiesko-czerwonych barwach, w którym dumnie paradował po Moskwie.

 

 

Pierwsza część mundialowych ciekawostek z Rosji – na  wesoło – do przeczytania TUTAJ.

Inga Świetlicka

Miłośniczka sportu, kultury i podróżowania. Mól książkowy oraz kibic polskich olimpijczyków i paraolimpijczyków.