Szermiercze przymiarki (3) - floret
fie.org

Szermiercze przymiarki (3) - floret

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 11.11.2023, 12:19

Ostatni indywidualny medal olimpijski w szermierce dla Polski zdobyła w 2004 roku florecistka Sylwia Gruchała. Czy w Paryżu możemy liczyć na powtórzenie tego sukcesu? Zapraszamy do lektury ostatniej i prawdopodobnie najciekawszej części szermierczego minicyklu.

 

Obie polskie drużyny we florecie znajdują się na granicy kwalifikacji. Na dzień dzisiejszy są minimalnie pod kreską, jednak sytuacja będzie jeszcze zmieniać się jak w kalejdoskopie, a na szanse biało-czerwonych istotnie wpłyną również wyniki innych zespołów.

 

Floret mężczyzn

 

Na dzień przed zakończeniem mistrzostw świata w Mediolanie wydawało się, że polscy floreciści znajdą się po tych zawodach o krok od wywalczenia olimpijskiej przepustki. Biało-czerwoni weszli do ćwierćfinału, a ta sztuka nie udała się najgroźniejszym rywalom – Niemcom i Brytyjczykom. Niestety, nasza radość nie trwała długo, ponieważ nasi reprezentanci przegrali trzy kolejne pojedynki i zakończyli zmagania na ósmym miejscu, a co gorsza do finału sensacyjnie awansowali Chińczycy, którzy dzięki temu znaleźli się w czołowej czwórce rankingu, spychając na piątą lokatę Francuzów.

 

Czołówka drużynowego rankingu olimpijskiego florecistów:

1. Japonia 228 pkt

2. USA 200 pkt

3. Włochy 180 pkt

4. Chiny 168 pkt

5. Francja 152 pkt

6. Hong Kong 146 pkt

7. Egipt 140 pkt

8. Korea Południowa 140 pkt

9 Polska 112 pkt

10. Niemcy 109 pkt

11. Wielka Brytania 97 pkt

 

Liczba drużynowych PŚ pozostałych do zamknięcia rankingu olimpijskiego: 4

 

Mając w pamięci zasady kwalifikacji przedstawione w pierwszym odcinku cyklu (TOP4 rankingu + najlepsza drużyna z każdego kontynentu pod warunkiem bycia w TOP16) można bardzo łatwo ustalić dwa warunki, które muszą zostać spełnione, aby polscy floreciści wywalczyli drużynową przepustkę do Paryża:

- Polacy wyprzedzają w rankingu Niemców i Brytyjczyków (oraz wszystkie inne, obecnie niżej sklasyfikowane zespoły z Europy);

- Francuzi wyprzedzają Chińczyków i awansują do czołowej czwórki (oczywiście pod warunkiem, że nie wypadną z niej Włosi).

 

Przyjrzyjmy się więc po kolei każdemu z tych warunków. Dzięki przyzwoitemu występowi na mistrzostwach świata biało-czerwonym udało się nieco zmazać plamę po porażce w kuriozalnych okolicznościach z Niemcami w ćwierćfinale Igrzysk Europejskich i wyprzedzić naszych zachodnich sąsiadów w rankingu. Obecnie przewaga Polaków wynosi jednak zaledwie trzy punkty, co oznacza, że zmiana tego stanu rzeczy możliwa jest już po zbliżającym się PŚ w Stambule.

 

Zarówno dla Polaków, jak i Niemców kluczowe w zbliżających się pucharach świata będzie pokonywanie 1/8 finału. Oba zespoły na podstawie światowego rankingu rozstawione są w tym momencie poza czołową ósemką, co oznacza, że już na etapie walki o ćwierćfinał mierzyć się będą z teoretycznie silniejszymi rywalami (najprawdopodobniej Koreańczykami i Egipcjanami). Sprawienie niespodzianki i awans do TOP8 zawodów niemal gwarantuje zdobycie znaczącej przewagi nad bezpośrednim rywalem w korespondencyjnym pojedynku.

 

W przypadku jednak, gdy nie uda się awansować do czołowej ósemki, niezwykle istotne będą walki o miejsca 9-16. Każda lokata wyżej w tym przedziale oznacza bowiem jeden dodatkowy, bezcenny punkt do rankingu olimpijskiego. Co więcej, za ósme miejsce przyznawane jest również jedynie jedno „oczko” więcej niż za dziewiąte, co oznacza, że nawet porażka w 1/8 finału nie musi automatycznie oznaczać wielkich strat. Zatem jeżeli ani Polacy, ani Niemcy nie będą w stanie sprawić sensacji i awansować do strefy medalowej jednego z pozostałych pucharów świata (gdzie różnice punktowe między poszczególnymi lokatami są już dużo większe), prawdopodobnie czeka nas pasjonująca walka o… ostatnie „europejskie” miejsce gwarantujące występ na igrzyskach? Na dziś mało prawdopodobne wydaje się, by włączyli się do niej Brytyjczycy, ponieważ dwanaście punktów, biorąc pod uwagę relatywnie niewielkie różnice w punktowaniu poszczególnych lokat poza czołową czwórką (na miejscach 5-8 każde kolejne miejsce to 2 pkt więcej, a na miejscach 9-16 zaledwie 1 pkt), wydaje się już stratą bardzo trudną do odrobienia.

 

Niestety, choć jeszcze przed MŚ w Mediolanie wydawało się to bardzo mało prawdopodobne, dziś stwierdzenie o walce o „ostatnie europejskie miejsce gwarantujące występ na igrzyskach” opatrywać trzeba ogromnym znakiem zapytania. W chwili obecnej bowiem zajmują je piąci w rankingu Francuzi, których poza TOP4 wypchnęli sensacyjni wicemistrzowie świata – Chińczycy. Strata biało-czerwonych do Trójkolorowych wynosi obecnie 40 punktów i jest realnie nie do odrobienia. Pozostaje nam zatem liczyć na to, że gospodarzom zbliżających się igrzysk uda się na przestrzeni czterech pozostałych pucharów świata odrobić szesnastopunktową stratę do Chińczyków i powrócić na miejsce w TOP4. Jeżeli to się bowiem nie uda, Polacy liczyć będą mogli jedynie na walkę o indywidualne bilety do Paryża.

 

Biorąc pod uwagę, że Francuzi zajmują obecnie czwarte, a Chińczycy piąte miejsce w światowym rankingu (liczonym nieco inaczej niż ten olimpijski), bardzo prawdopodobna jest konfrontacja tych dwóch zespołów w ćwierćfinale zbliżających się zawodów. Jeżeli okaże się, że w Mediolanie zawodnicy z Azji mieli jedynie fantastyczny „dzień konia” i Francuzi będą w stanie zamknąć im drogę do strefy medalowej, różnica dzieląca oba zespoły w rankingu olimpijskim może zmniejszać się w błyskawicznym tempie. Jeżeli jednak Chińczycy po wywarzeniu na MŚ drzwi do najwęższej światowej czołówki rozgoszczą się w niej na stałe i wejdą do półfinału kosztem Trójkolorowych, polskie marzenia o igrzyskach staną się niezwykle odległe.

 

Dużo mądrzejsi będziemy niewątpliwie już po niedzielnych zawodach w Stambule. W nich okaże się bowiem czy biało-czerwoni będą w stanie choć minimalnie powiększyć swoją przewagę nad Niemcami oraz czy Chińczycy bliżsi będą formy z ostatnich zawodów PŚ (gdzie zajęli dopiero dziesiąte miejsce) i mistrzostw Azji (gdzie przegrali z Japończykami i Koreańczykami) czy też tej z MŚ w Mediolanie.

 

Lokaty polskich florecistów w indywidualnym rankingu olimpijskim:

1. Nick Itkin (USA)

2. Mohamed Hamza (Egipt)

3. Tommaso Marini (Włochy)

4. Enzo Lefort (Francja)

12. Daniel Dosa (Węgry) 66,5 pkt

13. Carlos Llavador (Hiszpania) 64 pkt

42. Andrzej Rządkowski 27 pkt

46. Michał Siess 24,25 pkt

 

Zawody pozostałe do zamknięcia rankingu olimpijskiego: 4 PŚ oraz 2 Grand Prix

 

Jeżeli chcemy zobaczyć polskiego florecistę na paryskich planszach… musimy mocno trzymać kciuki za drużynę. W rankingu indywidualnym bowiem sytuacja biało-czerwonych wygląda bardzo źle. Andrzej Rządkowski traci do ostatniego Europejczyka z wirtualną kwalifikacją aż 37 punktów. Odrobienie takiej straty wymagałoby regularnych, bardzo dobrych występów we wszystkich pozostałych turniejach i na dziś wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Oznacza to, że w przypadku niepowodzenia drużyny, biało-czerwoni swojej szansy szukać będą musieli w dobijaku.

 

Niezależnie czy ostatecznie na zawody ostatniej szansy pojechałby Rządkowski czy Siess, czekałoby go niezwykle trudne zadanie. Między Carlosem Llavadorem a Polakami w rankingu znajdują się jeszcze Czech, Brytyjczyk, Niemiec i Duńczyk. Indywidualne przepustki na igrzyska z rankingu są z kolei tylko dwie, przez co dobijak w męskim florecie najprawdopodobniej obsadzony będzie równie mocno jak ten w szabli pań. I choć nasz reprezentant należałby do szerokiego grona faworytów takich zawodów, na dziś wydaje się, że bardziej prawdopodobny jest awans trzech polskich florecistów niż występ na paryskich planszach jednego z nich wyłącznie w turnieju indywidualnym.

 

Floret kobiet

 

Czołówka drużynowego rankingu olimpijskiego florecistek:

1. Włochy 296 pkt

2. Francja 256 pkt

3. USA 228 pkt

4. Japonia 216 pkt

5. Kanada 182 pkt

6. Chiny 170 pkt

7. Niemcy 154 pkt

8. Polska 148 pkt

9. Węgry 130 pkt

15. Egipt 100 pkt

16. Austria 97 pkt

17. Meksyk 72 pkt

18. Argentyna 71 pkt

19. Singapur 70 pkt

 

Liczba drużynowych PŚ pozostałych do zamknięcia rankingu olimpijskiego: 3

 

Polki, podobnie jak ich koledzy z reprezentacji, na dziś znajdują się minimalnie pod kreską w rankingu olimpijskim. O ile jednak floreciści do awansu potrzebują ziszczenia się dwóch warunków, o tyle Polkom wystarczy spełnienie się jednego z poniższych scenariuszy:

- Polki wyprzedzają w rankingu Niemki;

- Polki pozostają na ósmym miejscu, a Egipt wypada poza TOP16.

 

Na chwilę obecną Polki tracą do Niemek zaledwie sześć punktów, co jest stratą możliwą do odrobienia na przestrzeni trzech zawodów. Wystarczy „jedynie” trzykrotnie awansować do ćwierćfinału i jednocześnie zakończyć zmagania przed Niemkami. Niestety, na papierze to nasze zachodnie sąsiadki wyglądają obecnie na zespół mocniejszy. W ostatnim bezpośrednim starciu nie dały one biało-czerwonym szans na Igrzyskach Europejskich w Krakowie, a MŚ w Mediolanie zakończyły o dwie lokaty przed naszymi florecistkami. Na dzień dzisiejszy to Niemki dysponują równiejszym składem z fantastyczną Anne Sauer i będą faworytkami zarówno w bezpośredniej rywalizacji z biało-czerwonymi, jak i do ostatecznego wywalczenia biletu do Paryża.

 

Zakończenie zmagań w rankingu olimpijskim za Niemkami nie zamyka jednak jeszcze Polkom drogi na igrzyska. W takim scenariuszu nadziei dla biało-czerwonych szukać musielibyśmy w otchłaniach rankingu, a o wywalczeniu przez nasze reprezentantki przepustki na igrzyska przesądzić mogłyby wyniki w pierwszych rundach PŚ zespołów takich jak Egipt, Austria, Meksyk, Argentyna czy Singapur.

 

Wszystko przez przepis, który gwarantuje przedstawicielowi każdego z kontynentów miejsce na igrzyskach, jednak pod warunkiem znalezienia się w czołowej szesnastce rankingu. Obecnie beneficjentkami tej reguły byłyby Egipcjanki, które plasują się na piętnastej lokacie. Ich stupunktowy dorobek składa się z 64 pkt za mistrzostwo Afryki oraz 36 pkt za niespodziewanie dobry występ na MŚ w Mediolanie, gdzie florecistkom z Afryki udało się awansować do 1/8 finału. Na dwa pierwsze puchary świata zaliczane do rankingu olimpijskiego Egipcjanki w ogóle nie przyjechały.

 

Najprawdopodobniej przy najbliższej nadarzającej się okazji Egipcjanki zostaną wyprzedzone w rankingu przez Austriaczki, które tracą do nich zaledwie trzy punkty i są drużyną zdecydowanie lepszą, która nie miała jednak możliwości „wypompowania” rankingu przez triumf w mistrzostwach Afryki. Niestety, to dla Polek wciąż za mało. Potrzebowałyby one, by florecistki z Afryki wyprzedził jeszcze jeden zespół. Wydaje się, że największe szanse mają na to Meksykanki, Argentynki i Singapurki. Ich strata do Egipcjanek jest już jednak znacząca.

 

Meksykanki tracą obecnie do Egipcjanek 28 pkt, co będzie bardzo trudne do zniwelowania na przestrzeni trzech pozostałych zawodów. Przy założeniu, że florecistki z Afryki będą chciały powalczyć o przepustkę olimpijską i się na tych zawodach pojawią (co biorąc pod uwagę absencję na pierwszych dwóch PŚ wcale nie jest rzeczą pewną, a nie znamy jeszcze listy startowej grudniowych zawodów w Serbii), zdobędą one jeszcze co najmniej 24 pkt (przegrywając za każdym razem już na otwarcie). Oznacza to, że Meksykanki do ich wyprzedzenia musiałyby wywalczyć aż 52 pkt w trzech pucharach świata. Musiałyby w tym celu za każdym razem awansować do 1/8 finału. Sytuacja niezwykle skomplikowałaby się z kolei, gdyby ta sztuka choć raz udała się Egipcjankom. Taki awans niemal zamknąłby Polkom tę ścieżkę awansu na igrzyska.

 

Z kolei w optymistycznym scenariuszu dalszych absencji Egipcjanek na pucharach świata może okazać się, że Polkom do szczęścia wystarczy jeden awans do czołowej szesnastki Meksykanek, Argentynek lub Singapurek. Realnie patrząc na dziś wydaje się, że to właśnie nieobecność rywalek z Afryki na zawodach stwarza największą szansę na wywalczenie przez Polki przepustki na igrzyska. Oczywiście warunkiem skorzystania z tej ścieżki jest utrzymanie przez nasze florecistki osiemnastopunktowej przewagi nad Węgierkami, jednak z tym biało-czerwone nie powinny mieć większych problemów.

 

Analizując zarówno sytuację mężczyzn, jak i kobiet trzeba również brać poprawkę na fakt, że pojedynek Francji z Chinami wśród mężczyzn oraz walka o miejsce w TOP16 rankingu olimpijskiego florecistek jedynie dla biało-czerwonych przesądzić mogą o być albo nie być na igrzyskach. Dla bezpośrednio zainteresowanych zespołów ostateczny układ rankingu nie będzie miał aż takiego znaczenia, co również może wpływać na końcowe rezultaty.

 

Lokaty polskich florecistek w indywidualnym rankingu olimpijskim:

1. Lee Kiefer (USA) 174 pkt

2. Martina Favaretto (Włochy) 137 pkt

3. Martina Batini (Włochy) 134 pkt

4. Alice Volpi (Włochy) 123 pkt

10. Julia Walczyk-Klimaszyk 70,25 pkt

27. Malina Calugareanu (Rumunia) 41 pkt

29. Carolina Stutchbury (Wielka Brytania) 40 pkt

30. Flora Pasztor (Węgry) 40 pkt

 

Zawody pozostałe do zamknięcia rankingu olimpijskiego: 3 PŚ oraz 2 Grand Prix

 

Jeżeli Polkom nie uda się wywalczyć drużynowej kwalifikacji na igrzyska, bardzo spokojni możemy być o indywidualny bilet dla Julii Walczyk-Klimaszyk. To w dużej mierze jej genialnej postawie w walce w 1/8 finału MŚ z Węgierkami Polki zawdzięczają to, że mają jeszcze szanse na nawiązanie rywalizacji z Niemkami. Nasza najlepsza florecistka do Paryża najprawdopodobniej pojedzie jednak niezależnie od wyniku drużyny, bowiem w indywidualnym rankingu jest obecnie najlepszą z Europejek bez kwalifikacji. Jako druga przepustkę wywalczyłaby z kolei Rumunka Malina Calugareanu, która traci do Polki niemal 30 punktów. Aby nasza reprezentantka straciła bilet na igrzyska, musiałaby jednak zostać wyprzedzona jeszcze przez jedną Europejkę. Na dziś największe szanse na to mają Carolina Stutchbury i Flora Pasztor, jednak one tracą do naszej reprezentantki już ponad trzydzieści punktów. I o ile można wyobrazić sobie nagły wystrzał formy jednej zawodniczki, o tyle mało prawdopodobne wydaj się, by aż dwie z nich przeskoczyły w rankingu Julię Walczyk-Klimaszyk. Szczególnie, że ta również na zbliżających się zawodach będzie walczyć - miejmy nadzieję nie tylko o sam wyjazd na igrzyska, ale również jak najlepsze rozstawienie w Paryżu.